Z Wieliczki do ... Dalmacja |
Autor |
Wiadomość |
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 26-11-2011, 12:24
|
|
|
Ruszamy więc w drogę powrotną, co daje nam moment czasu na kilka refleksji transportowych.
Octavia jest dobrym autem, trzeba tylko polubić popularny wizerunek kierowcy Skody: obowiązkowy kapelusz, rencista, maksimum 80 km/godz. i to najlepiej lewym pasem. Inaczej mówiąc auto jest tak obciachowe jak BMW, którego kierowcy też mają wyrobioną reputację w innych z kolei kręgach. Nie ma więc znaczenia, które z tych się kupuje, bo i tak jest się w awangardzie.
Bagażnik o pojemności ponad 500 litrów jest rzeczą nie do przecenienia dla rodziny 2+2 - wszystko się mieści. Siedzenie na przednich fotelach odbieram jako wygodne, ale z tyłu jest wygodnie tylko małym dzieciom. Dorosłemu będzie ciasno. Spalanie (diesel) na trasie wychodzi w okolicy 4,2 litra , na autostradzie 6,5, a na drogach Hvaru 7,5 litra . Auto jest burozielone i wygląda wspaniale nieatrakcyjnie, co daje mi pewność, że pies z kulawa nogą będzie je próbował ukraść. Ubezpieczenie tej 11-letniej kolubryny wynosi poniżej 480 zł na rok. Żyć nie umierać.
Ale oto na horyzoncie pojawia się Primosten. Zatrzymujemy się na poboczu na 10 minut. Czas na małe ćwiczenie formalne polegające na uchwyceniu tej samej rzeczy na różne sposoby:
Jakby ktoś się nie zorientował, to była właśnie obiecana relacja z Primostenu.
Jest niemal ciemno, gdy docieramy na kemping. Wesołe Polaki dziś nie balują, za to nie mam gdzie zaparkować. Auto "nie wiadomo skąd" stanęło naprzeciw naszego namiotu. Przypomina mi się jak pierwszego wieczoru przyszedł 10-letni może chłopiec i twierdził, że zająłem "im" miejsce. Spytałem się gdzie jest ich namiot, na co wskazał ręką coś oddalonego od nas ... 50-70 metrów. Ja wskazałem na swój namiot oddalony o 5 metrów. Dziś zaś ja parkuję na obrzeżach campu. Niby wakacje, a tu taka walka o przetrwanie. I do tego jazgot cykad...
Siadam z Moją Lepszą Połową przy nieszczęsnym Babicu, najlepszym winie regionu. Jeszcze jeden i łyk i męska decyzja: reszta pójdzie do zlewu.
Łyk Babica wystarczył, aby dokonać ważnego odkrycia. Eureka! Tutejszy kibel jest w systemie kina domowego: jak siadasz w środkowej kabinie, to w lewej kabinie masz kogoś i w prawej (głośniki boczne), z tyłu są kibelki kobiece (oczywiście nie oddzielone ścianą) (głośnik tylny), a z przodu faceci myją przy umywalkach zęby (głośnik przedni). Rolę subhoovera pełnią osoby, czekające przed otwartymi na oścież drzwiami bloku sanitarnego i czekające na tych, co są w środku.
Z tym ważnym odkryciem w głowie zamykam oczy, by oddać się w ręce Hypnosa, ewentualnie innego boga snu, który się mną zajmie. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 03-12-2011, 13:54
|
|
|
Co przywiodło mnie tutaj, do obozu koptyjskich legionistów? Wrzuciliśmy do misy kartki ze swoimi nazwiskami. Nasz centurion, Maurycy, wziął dziewięć losów i odrzucił je, dziesiąty zaś, otworzył i odczytał nazwisko, a wywołany legionista wystąpił. Procedura powtórzyła się, aż z misy znikły wszystkie losy. Dziesięcina śmierci. Żołnierze Maksymiana poprowadzili sześciuset pechowców przed obóz, gdzie, jeden po drugim, ścięto im głowy. Nikt nie uciekał, nikt nie walczył. Bezłgłowe korpusy pomieszały się z głowami w jedna masę. W nocy pochowaliśmy naszych towarzyszy w dołach, jakby byli ofiarami epidemii...
Dzień siódmy. Trogir.
Położony jest na wyspie - miasto zbudowali Grecy z wyspy Vis. Widzicie pośród greckich kolonii Tragurion, czyli "Miasto Kóz"?
Parkujemy 500 metrów od mostu wiodącego do starego Trogiru. Przed mostem robimy duży błąd: wstępujemy do Konzuma (największa sieć supermarketów), ulokowanego przy wejściu do miasta. Takiego bajzla nie widziałem od 20 lat, kiedy w Polsce zaczynały funkcjonować Biedronki: brud, zawalone pudłami alejki, potworny tłok i gigantyczne ceny. Stwierdzamy, żeśmy "nedobro dosli" i jak najszybciej opuszczamy teren. Odtąd uważamy, że cywilizacja zaczyna się tam, gdzie jest Konzum, ale kultura tam, gdzie jest Plodine (sieć supermarketów).
Wchodzimy w średniowieczne miasto...
W przeciwieństwie do Splitu czy Szybenika, Trogir zachował ciągłość urbanistyczną, gdyż po 1123 r., czyli najeździe Saracenów, nigdy nie został zniszczony kompletnie i został wpisany na listę UNESCO jako kompleks urbanistyczny, którego perłą jest katedra św. Wawrzyńca.
Budowa rozpoczęta została w roku 1193 a ukończona dopiero 400 lat później (!), przez co reprezentuje kilka styli architektonicznych.
Dzwonnicę, będącą symbolem Trogiru, zaczęto budować w 1400 roku, w stylu gotyckim. Taka jest dolna kondygnacja. Druga jest zbudowana w formie gotyku weneckiego, a część najwyższa to renesans. Budowę zakończono w 1598 roku, kiedy dominował barok. I w dzwonnicy można dostrzec elementy baroku; cztery postacie u podstawy piramidalnego dachu mają typowe dla baroku ekspresyjne pozy.
Rano pojawił się Klaudiusz, wysłannik Maksymiana i zapytał czy zmieniliśmy zdanie i wreszcie złożymy ofiarę bogom.
- Wierzymy tylko w jednego Boga - odrzekł Maurycy. Podniósł miecz i krzyk poparcia przetoczył się przez legion. Klaudiusz pokręcił głową z niedowierzaniem i ponownie rozkazał wylosować co dziesiątego żołnierza oddziału. I znowu misa, losy, głowy, korpusy. I kolejna noc kopania grobów. Nieliczni uciekli... Przedarli się przez straże legionów Maksymiana. Nie spałem tej nocy, czekając co przeniesie świt.
Portal katedry ozdobił detalami w 1249 r. mistrz Radovan. W przeciwieństwie do anonimowych twórców średniowiecza, wykuł w kamieniu oświadczenie, że to dzieło mistrza Radovana, najlepszego w tym fachu.... W portalu, jak zwykle znajdziemy lwy oraz biblijną pornografię, czyli Adama i Ewę.
Kolumny podtrzymywane są przez postacie Turków i Żydów - poprawność polityczna w tamtych czasach nie obowiązywała. Scenki z życia codziennego oplecione są fantastycznymi stworami, charakterystycznymi dla epoki romańskiej:
Kaplica św. Jana z Torgiru , z jego sarkofagiem w środku, to drugi obok portalu, klejnot w katedrze. Wykonana została przez Nikola Firentinac , który również tutaj pokusił się o sklepienie bez użycia łączeń. Uważa się, że jest to pierwszy przykład stropu zbudowanego od czasów starożytnych bez użycia jakichkolwiek podpór. Tu dobrze widać jak brudny kamień stał się biały, jeśli przeszedł restaurację.
Firentinac budował ją aż 29 lat, od 1468 do 1497 roku, a to dlatego, że w międzyczasie dostał lepszą "fuchę": budowniczego katedry w Szybeniku. Mikołaj zbudował wręcz modelowy przykład renesansu: kasetonowy sufit, antyczne kolumny, muszlowate nisze. Porównajmy sobie z naszą kaplicą zygmuntowską na Wawelu:
Który cromaniac wiedział, że dalmatyka, to krótka szata liturgiczna diakona z rozciętymi, wiązanymi na tasiemki bokami? Dalmatykę nosi także biskup; wkłada ją pod ornat. Rzymianie zapożyczyli ten rodzaj tuniki od Greków w Dalmacji. Jaki z tego wniosek? Chcesz mały element Dalmacji w niedzielę? Idź do kościoła.
We wnętrzu katedry urzeka świecznik:
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 06-12-2011, 22:13
|
|
|
Trzeciego dnia sam cesarz Maksymian pojawił się w Aguanum.
- Legionie Tebański, czy dziś złożycie ofiary naszym bogom? I czy uznacie boskość swojego cesarza? Czyż nie ślubowaliście na honor, wierność i posłuszeństwo?
- Jesteśmy ci wierni Panie, ale wierzymy tylko w jednego Boga i lepiej umrzeć niewinnym, niż żyć w grzechu...
I tak stracono wszystkich.
Wchodzimy na wieżę - 47 metrów wysokości (50 kn, około 27 zł - wstęp do katedry, skarbca i na wieżę). Mam obawy po Splicie, ale wejście jest zdecydowanie łatwiejsze.
W pewnym momencie rozlega się ogromny łomot, niemal nie przewracam się z zaskoczenia. To zaczyna walić dzwon. Mamy pecha: jest 12:00. Maksymalna dawka decybeli. A czasu, jak wiadomo, nie da się zatrzymać. I z powodu tłoku zejść też się nie da...
Po wieży siadamy na placu, przy którym jest katedra i wypijamy kawkę. Podnosząc obiektyw lekko do góry, stwarzam pozory, że w Trogirze nie ma turystów - nic bardziej mylnego! Tłok jak wszędzie indziej, ale luźniej niż w w/w Konzumie:
Plac nosi imię Jana Pawła II, co może nie jest tak dziwne jak fakt, że imię to nosi stare, historyczne miejsce. Wyobrażacie sobie w Polsce przemianowanie Krakowskiego Przedmieścia lub ul. Floriańskiej na ul. Jana Pawła II?
Loggia poniżej po prawej była kiedyś budynkiem sądu, gdzie sądzono mężczyzn z ludu. (Kobiety były sądzone w kościele, a szlachta w miejscach prywatnych.) A na wieży zegarowej można dopatrzyć się św. Sebastiana (ukamienowany), który miał uchronić Trogir od dżumy.
Potem snujemy się leniwie po mieście, to tu, to tam...
Miasto obfituje w muzea, kościoły i zabytki pomniejszej rangi. Zwiedzając z dziećmi, nauczyłem się kompromisów. Odpuszczamy obiekty, które dla nich mogłyby być zbyt mało interesujące, albo kiedy widzę, że są już u kresu sił. W miejscach, które zwiedzamy, staram się rozbudzić ich wyobraźnię, każę im wyszukiwać detale, opowiadam co ciekawsze historie. Po latach takiego postępowania, nie marudzą, że idziemy zwiedzać, a wręcz wykazują zainteresowanie. Tak samo są przyzwyczajone pokonywać 10-15 kilometrów dziennie w trzydziestostopniowym upale jak i klika godzin dziennie w aucie każdego dnia.
Pamiętam nasze pierwsze wakacje z dziećmi. Pojechaliśmy do Rabki. Byliśmy nastawieni, aby to dzieciom było przede wszystkim dobrze. Po tygodniu chodzenia na place zabaw i Rabkolandu, mieliśmy dosyć. Nigdy nie byłem tak blisko śmierci. Z nudów. Od tego czasu, to dzieci muszą się dostosować do nas. Fundujemy im też oczywiście typowo dziecięce atrakcje, ale zachowujemy zdrowe proporcje tego co dla nich i co dla nas, staruchów.
W sąsiednim Pałacu XXX znajdujemy koguta, którego ściągnięto ze zdobytego okrętu tureckiego:
Tutejsza Riva, nadmorski bulwar, wydaje nam się o wiele sympatyczniejszy niż ta w Szybeniku i Splicie. Ignorujemy Twierdzę Kamerlengo ze względu na cenę biletów nieproporcjonalną do wartości obiektu i podziwiamy okręty i łodzie.
Co przywiodło mnie tutaj, do obozu koptyjskich legionistów? Co przywiodło mnie z Trogiru w roku 2011 do Aguanum w roku 286...? Czas wyjaśnić zagadkę. Stańmy zatem z powrotem przed wejściem do katedry, gdzie nad portalem, znajdujemy taką oto rzeźbę:
W poprzednim odcinku, jest zdjęcie rzeźby św. Stasa, współczesnego Dujamowi, który pożegnał się z życiem dzięki kamieniowi młyńskiemu:, Natomiast ten nieszczęśnik, św. Wawrzyniec, został w Rzymie zgrilowany na kracie, którą trzyma w reku. Nie wiem czy jest patronem miłośników grila, ale modlitwa do niego ma pomagać - co jest zrozumiałe - przy reumatyzmie. Na portalu trogirskiej katedry znalazł się z racji tego, że był w czołówce średniowiecznej listy przebojów męczenników. (Konkurencja była duuuuuuuuża.) Trogir był też miejscem kaźni dla św. Dujuma, o którym wspomniałem w poprzednim odcinku.
Pod wpływem tej rzeźby wgryzłem się trochę w temat męczeństwa chrześcijan. Z opowieści, na jakie natrafiłem, los Legionu Tebańskiego, tych sześciu tysięcy sześćdziesięciu sześciu legionistów, którzy przebyli drogę z Egiptu do Szwajcarii, aby ponieść śmierć przez decymację (dziesiątkowanie), wydał mi się warty wspomnienia...
Chrześcijanie byli paleni, biczowani, ścinani, krzyżowani, tratowani, rozszarpywani przez zwierzęta, kamienowani, strącani z wieży, topieni, smażeni, ćwiartowani, sztyletowani, pałowani, rżnięci drewnianą piłą, włóczeni końmi, zamrażani(!), itd. Ludzka wyobraźnia znalazła ukoronowania w sposobach mordowania innych ludzi.
Egzekucjom towarzyszył zawsze rozochocony tłum, który dopingował kata i cieszył się z cierpień ofiary. Dzisiejsza Champions League, to marna namiastka, tych samych emocji. Lecz nie ma się co litować nad samymi chrześcijanami - jak tylko zdobyli pozycję religii dominującej, wykazali się takim samym okrucieństwem w stosunku do pogan, niewiernych i schizmatyków...
***
Wracamy na Camp Tomas. U naszych imprezowych Polaków ciekawa scenka. Gość zbiera się, aby odjeżdżać ze swoja przyczepą kempingową, kiedy podchodzi do niego inny z tekstem "Kazik, ale ty się przecież ze mną nawet jeszcze nie napiłeś!". Argument jest mocny. Nie można oczywiście urazić kolegi. Kazik zostaje. Pojedzie zapewne po pijaku w nocy.
Mój Młody buduje zatokę jeżowców przenosząc je z morza do mini-zatoczki, na co rzuca się z pretensjami obrończyni przyrody z kraju Havla. Tłumaczymy Czeszce, że szuka problemu tam gdzie go nie ma.
Oto przyczyna konfliktu międzynarodowego:
Nadchodzi ostatnia noc na Camp Tomas. Jutro jedziemy na rafting na Cetinie i potem gdzieś dalej, na południe. Zanim zasnę wypada skończyć jakoś historię naszego legionisty. Może więc niech kończy się tak:
Byłem jednych z tych, którzy uciekli podczas drugiej nocy. Błąkam się po okolicy od kilku dni. Co wydarzyło się trzeciego dnia, wiem od chłopskiej rodziny, która podzieliła się ze mną posiłkiem. Nie głód mi dokucza, ale wstyd, bo ciężko żyć z hańbą tchórza. Jestem w drodze powrotnej do obozu Maksymiana. Zmyję grzech. Niebo należy do męczenników... |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
usmiech
Warzelnik :)
Wiek: 38 Dołączył: 31 Paź 2011 Posty: 22
|
Wysłany: 07-12-2011, 15:23
|
|
|
Fajnie poczytać i powspominać, kiedy za oknem ciemno, zimno i ponuro. Fajne zdjęcia i opis. Byliśmy w wielu tych samych miejscach Ostatni raz w Chorwacji byłem kilka lat temu - chyba się stęskniłem |
_________________ estetyka uśmiechu | Klaśnieńska 16 |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 07-12-2011, 22:29
|
|
|
Chorwacja to w Polsce bardzo popularny kierunek. Gdzies mówili, że 600 tys. jeżdzi co roku, ale to chyba przesadzona liczba... |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
soltown
Żupnik
Dołączyła: 03 Mar 2011 Posty: 78
|
Wysłany: 08-12-2011, 11:52
|
|
|
straaaaasznie rozwlekla ta relacja.skrocic do dwoch stron i bedzie git:) |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 08-12-2011, 12:33
|
|
|
Koncepcja tej relacji jest inna. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
przemo
Żupa solna
Osiedle: 500m od rynku
Pomógł: 17 razy Dołączył: 01 Mar 2007 Posty: 6286 Skąd: 49.991 N, 20.060 E
|
Wysłany: 08-12-2011, 13:43
|
|
|
Nie przejmuj sie solniak, niektórzy radzą sobie z 2 stronami, powyżej jest problem
To FAKT nauczył tego ludzi |
_________________
|
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 08-12-2011, 14:03
|
|
|
Ja się nie przejmuję.
On ma swoje pomysły, a ja mam swoje. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
ArturSosin
Nadszybie
Pomógł: 20 razy Dołączył: 11 Lut 2009 Posty: 4295
|
Wysłany: 08-12-2011, 21:03
|
|
|
Mnie sie bardzo ta relacja podoba. Wszedzie tam bylem i to nie raz ale nigdy tak merytorycznie przygotowany. Dzieki temu teraz jeszcze raz przerabiam ta lekcje. Thx. |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 08-12-2011, 23:05
|
|
|
No to zagadka dla Ciebie: dwa zdjecia, które się zapodziały. Czy jest to Szybenik, NP Krka, Split, a może Trogir?
Podumowując ten etap podróży, w skali od 1-5, wygląda to u mnie tak:
1. NP Krka - 4 punkty - za wodospad dużych rozmiarów plus młyny, plus wyspa z klasztorem, kanion, rozlewiska
2. Split - 3 pkt. - za unikalny rzymski pałac i klimat centrum
3. Trogir - 2 pkt. - za katedrę, klimat centrum i nadbrzeże
4. Szybenik - 1 pkt. - za katedrę
Szybenik wydał mi się trochę wtórny w stosunku do Trogiru, który jest o wiele bardziej "atmosferyczny". Dziś odpuściłbym Szybenik i ten dzień przeznaczył na coś, czego w życiu nie widziałem, czyli księzycowy krajobrazu Pagu. To była zaledwie 1 godzina jazdy od Camp Tomas. Ale z drugiej strony, optymalizacja podróży może być tym, co zabija przyjemność podróżowania... |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
Ostatnio zmieniony przez solniak 26-02-2012, 13:35, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 13-12-2011, 11:08
|
|
|
Konkurs był na bardzo wysokim poziomie - nie było ŻADNEJ BŁĘDNEJ odpowiedzi!!!
Na zdjęciach jest klasztor na wyspie Visovac. Rzeźba zakonnika, stojąca przy klasztorze, mi osobiście wydaje się jakoś makabryczna - kojarzy mi się z Oświęcimiem...
Jeszcze w temacie męczenników, to warto przeczytać:
http://pytania.wordpress....pewnej-kariery/
Co do Legionu Tebanskiego, to pewne jest tylko, że taki legion istniał. Cała reszta jest raczej hagiografią. Ponieważ nie tworzono legionów jednolitych wyznaniowo, a mniej więcej od stu lat nie stosowanu już decymacji, a pierwsze wzmianki o "sprawie" pojawiły się kilkaset lat później.
Zapewne nie bedę oryginalny, bo takie wnioski, historycy musieli już wyciągnąć, że historie świętych wypełniły luki po herosach z mitów greckich i rzymskich, albo patrząc inaczej na tą kwestię: kult świętych zapełnił lukę po wielobóstwie pogańskich religii i pozwolił religii chrześcijańskiej łatwiej zagościć w sercach pogan. Jak wielkie jest zapotrzebowanie na świętych, możemy wciąz obserwować w naszych czasach.
Na koniec jeszcze Legion Tebanski na obrazie El Greco, czyli trochę tak, jakby na okładce Newsweeka.
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
ArturSosin
Nadszybie
Pomógł: 20 razy Dołączył: 11 Lut 2009 Posty: 4295
|
Wysłany: 13-12-2011, 11:46
|
|
|
solniak napisał/a: | klasztor na wyspie Visovac | No tam nie dotarlem. Za to baaardzo zblizone motywy sa na kosciele sw.Piotra w Trogirze: http://v15.lscache1.c.big...al/38197935.jpg (moze to miala byc zmylka ). |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 13-12-2011, 19:09
|
|
|
Dużo z nich jest w sumie w tym samym stylu.
W kazdym razie nagroda 1 milion złotych przepadła... |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 15-12-2011, 08:10
|
|
|
Life's a journey, not a destination. Życie to podróż, a nie cel. Sens angielskiego powiedzonka można sprowadzić do carpe diem, ciesz się chwilą, tym co napotykasz dzisiaj w życiu, zamiast czekać ze szczęściem na moment "po", po wykonaniu zadania, po pracy, po studiach, po ...
Po spakowaniu na przykład. Pakowania Pierre nie cierpiał. Wstali rano, kiedy Camp Tomas owiewały ranne mgły. Dzień ósmy wyprawy. Yvonne robiła jedzenie, Pierre przenosił rzeczy z namiotu do bagażnika, a dzieci jeszcze spały w swoim namiocie. Musieli się spieszyć, aby być w Omis na 9:00, bo tak byli umówieni na rafting. Z informacji znalezionych na internecie wynikało, że lepiej "zabukować" spływ, czego nie omieszkali zrobić dwa dni wcześniej, podczas wypadu do Splitu.
Omis zachwycił ich swoim położeniem: położony między morzem a górami, z których powoli wytacza się rzeka Cetina, by leniwie zakończyć swój żywot w falach Adriatyku.
Dolina Cetiny zawsze funkcjonowała jako główna droga handlowa między adriatyckim wybrzeżem, a ziemiami w głębi Bałkan. We wczesnym średniowieczu Cetina stanowiła granicę między Słowianami, a resztkami państwa rzymskiego. Okolice Sinja wyrosły z czasem na centrum wczesnego państwa słowiańskiego. Kilkaset lat później na Cetinie powstała granica między Imperium Osmańskim, a Republiką Wenecką.
Zasięgnęli języka przy moście, u wodnych taksówkarzy, rozwalonych leniwie na swoich łódkach i zabijających poranne godziny drzemką. Odesłano ich na drugą stronę rzeki, gdzie w drugiej, może w trzeciej kamienicy od mostu znajdowała się agencja raftingowa.
Młoda, trochę niepozbierana Chorwatka, zaproponowała im atrakcyjną, w ich mniemaniu cenę 380 kun za całą rodzinę, biorąc połowę jako kaucję, dała mapki i łamaną angielszczyzną opisała jak wszystko będzie wyglądać. Za jej namową zdecydowali się wykupić też zdjęcia, które będzie robił fotograf agencji (100 kun). See you in two days!
Wyjechali z Camp Tomas już o siódmej rano, biorąc poprawki na ewentualne korki, szczególnie w Splicie. Czarne Megane posuwało się wolno po Jadrance, wzdłuż wybrzeża Adriatyku, które na tym odcinku nie zachwyca: dużo szybko budowanych willi z przeznaczeniem na noclegi, przemysłowe obiekty, mało porywających krajobrazów.
Pierre zaparkował na dużym parkingu w środku miasta, 5 kn / godzinę - jedyne miejsce podczas całego wypadu, kiedy nie chciało im się zaparkować gdzieś dalej, poza strefą parkingową. Byli pół godziny przed czasem, akurat tyle by przejść się trochę wzdłuż nabrzeża i popatrzeć na góry, za którymi gdzieś miał być początek spływu.
Punktualnie o 9:00 podjechał autobus, do którego wpakowali się razem z kilkunastoma innymi uczestnikami tej przygody. Ruszyli drogą przez tunel, lewym brzegiem rzeki i wkrótce zaczęli piąć się po zboczach doliny, którą płynie Cetina. Zrobiło się malowniczo: małe osady, rzeka prześwitująca między drzewami w dole i wąskie kręte drogi.
Pierre żałował, że zostawił swój aparat w bagażniku samochodu. Bał się, że zamoczy kamerę, a skoro i tak zapłacił agencji za robienie zdjęć w czasie spływu, nie zdecydował się na ryzyko utraty aparatu, który został razem z pieniędzmi i dokumentami w bagażniku auta.
Podróż autobusem dobiegła końca. Kierowca gestem i słowem nakazał wszystkim wysiadać i zabrać swoje bagaże. Byli na rozstaju dróg, obok tablicy z mapą okolicy, którą Pierre zaraz zaczął zgłębiać. Dzieci bawiły się w berka, Yvonne przysiadła pod drzewem. Inni raftowicze albo stali w oczekiwaniu na dalszy ciąg, albo kupowali piwo w sąsiednim minibarze.
Minęło 10 minut, minęło 20 minut. Nic. Twarze uczestników zaczęły zdradzać zniecierpliwienie. Pierre oferował Yvonne kilka żartów odnośnie bycie wystawionym do wiatru. I wtedy nadjechał minibus. Wysiadło z niego trzech ludzie, którzy mieli być skipperami. Przeprosili za spóźnienie i zabrali się za pompowanie gumowych pontonowych łodzi. Każda składała się z trzech niezależnych poduszek, co bez zwątpienia zwiększało bezpieczeństwo.
Po kwadransie wszystko było gotowe. Każdy skipper wybrał osoby do swojej łodzi i poprosił o pomoc w przeniesieniu pontonu nad rzekę.
Pierre z rodziną znaleźli się w pontonie dwudziestokilkuletniego Ivana. Ivan udzielił im krótkiego wprowadzenia.
- Cetina, choć ma zaledwie 105 kilometrów długości jest najdłuższą rzeką Chorwacji. Wypływa z dwóch kraterów u podnóża gór Dinara i Gnjat. Przepłyniemy 10 kilometrów w jakieś 2-2,5 godziny. Pierwszy odcinek jest dość spokojny, potem będzie ciekawiej. Ubierzcie kapoki oraz kaski i nie ściągajcie ich. Faceci niech siądą z przodu, dzieci w środku. Kiedy krzyknę "lewo"; wiosłuje ten po lewej, kiedy krzyknę "prawo", wiosłuje prawy. Jak krzyknę "mocno", wiosłujecie oboje. W razie wypadnięcia trzymajcie ręce i nogi przy sobie. Ktoś umie pływać? Nie? Nie ma sprawy, ja tez nie umiem... (śmiech)
W łodzi Pierra i Yvonne znalazło się czeskie małżeństwo. Wkrótce Pierre i Yvonne nawiązali z nimi kontakt, gdyż Czech mówił słabą angielszczyzną. Początek spływu nie był łatwy. Pierre nigdy nie był na raftingu. Kiedy padało "lewo" miał wrażenie, że wiosłuje albo za mocno, albo za delikatnie. Z tego powodu na dwóch pierwszych zakrętach wpadli na krzaki. Pierre o mało nie zahaczył głową o konary i nie wylądował na starcie w rzece. Skupiony na wiosłowaniu nie miał czasu cieszyć się tym co się działo.
Kiedy wiosłowanie przestało być problemem, spływ stał się czystą przyjemnością. Lekka dawka adrenaliny, piękne krajobrazy i przyjemny chłód idący od rzeki dawały poczucie bezpiecznej przygody. Dzieci witały dzikimi piskami radości każdą fontannę wody, wzbudzaną przez spadający po małych bystrzynach ponton. Yvonne, która faktycznie nie umiała pływać, i na co dzień od wody trzymała się z daleka, zdawała też dobrze bawić.
Są dwie legendy wyjaśniające pochodzenie nazwy "Cetina". Jedna nawiązuje do rzeki Cetyni w południowej Polsce. Według tej teorii, Serbowie, którzy mieli emigrować z tej części Polski do nowej ziemi nad Adriatykiem, nazwali nową rzekę ku pamięci tej starej. Według innej legendy, Dalmaci nazywali tą rzekę Kertona, a nowo przybyli Słowianie zaakceptowali tą nazwę, adaptując ją do fonetyki swojego języka.
Iwan, na spokojniejszych odcinkach ubarwiał spływ opowieściami.
- W górze rzeki tez jest ciekawie, ale bardziej niebezpiecznie. Tam tylko kajakiem da się radę spłynąć. Jedną z atrakcji jest 45-metrowy wodospad. Kiedyś gościu wszedł pod niego, ale został wessany przez próżnię, która się tam wytwarza. Znaleziono go niemal przyklejonego do ściany kilkadziesiąt metrów niżej. Fajnie jest też na Oblaciku. Oblacik, to po chorwacku "obłok" - seria kaskad, które tylko profesjonaliści mogą próbować spłynąć. Nazwa wzięła się od tego, że w zimie, kiedy wody jest najwięcej, całe miejsce tonie w chmurze, którą tworze krople kaskad. Jeden zawodowy skipper zginął tam...
Płynęli przez kolejne bystrzyny o wdzięcznych nazwach "Ferrari", "Labirynt", "Łokieć", "Jawornica" i tak dalej.
Oprócz pontonów ich agencji, płynęły też inne agencje, które mijały ich, gdy zatrzymywali się na krótkie postoje. Już po kwadransie, napotkali na załogę z konkurencji, która wysiadła z łodzi, tylko po to, aby oblewać każdą napływającą łódź. Wkrótce wszyscy w łodzi Pierra byli totalnie mokrzy. Nikt nie miał strojów kąpielowych, ale przy 30 stopniach w cieniu, nie miało to znaczenia, bo ubrania szybko wysychały.
Po kilkudziesięciu minutach przerwa na papierosa. Kto chciał wychodził na brzeg, albo kąpał się w chłodnej, krystalicznej wodzie Cetiny.
Duże wrażenie zrobiły "Tisne Stine", czyli "Wąskie Ściany" - miejsce gdzie skały ponad 50-metrowej wysokości tworzą kanion szeroki na zaledwie 10 metrów. Tu kręcono scenę z Winnetou, kiedy odważny Apacz skacze w przepaść.
Dłuższy postój wypadł przy skale, gdzie śmiałkowie próbowali wejść w rolę Winnetou, skacząc z niedużej skałki do wody. Pierra zaciekawił fotograf, który siedział obok w kajaku przez 8 godzin i co chwila robił zdjęcia każdemu skoczkowi. Facet na taśmie produkcyjnej i to zapewne z pampersem. Ciekawie było też obserwować różne techniki skoków: od pozycji "na motocyklistę" do "połkniętego kija".
Skiperzy agencji Iwana też co jakiś czas zatrzymywali się w czasie spływu i obfotografowywali pozostałe pontony agencji, tak aby każdy, kto zapłacił te 100 kun, dostał obiecane zdjęcia.
Zdumienie Pierre i Yvonne wzbudził urzędnik Urzędu Skarbowego, który wyłonił się na brzegu za jedną ze skał. Wziął od Iwana nazwę agencji, policzył osoby w pontonie i skrupulatnie wszystko zapisał. Iwan stwierdził, że to normalne. Pierre zapytał się Iwana czy nie chciałby założyć własnej agencji raftingowej, na co ten odparł, że ta praca to tylko "summer job" i własny biznes nie byłby łatwy, bo na Cetinie działa około 40 agencji raftingowych.
- Ale uwaga, zbliżamy się do najtrudniejszego momentu na naszym spływie. Trzymajcie wiosła mocno i szybko reagujcie. Na skali od 1 do 6, spływ po Cetinie to 2-3, czyli łatwy albo średni, ale tutaj, przez kilkadziesiąt metrów jest trudniej.
Rzeka zawęziła się znacznie, po bokach pojawiły się duże głazy i z ciszy łagodnego spływu weszli w hałas gwałtownych bystrzyn.
- Lewo! Mocno! Prawo! Ku...a prawo! Praaa...
Głos Iwana zniknął w huku wzburzonej wody. Ponton zakręcił się i pchnięty siłą kaskady wpadł na stromy kamień, potem obrócił się ponownie i przewrócił do góry nogami. Wszyscy nagle znaleźli się pod wodą. Nikt nie zdążył nawet krzyknąć. Woda pociągnęła ponton kilka metrów dalej i wepchnęłą go pod wielki głaz po drugiej stronie.
Czechów i Iwana znaleziono kilka zakrętów dalej. Woda wyrzuciła ich spod pontonu i przeżyli. Francuzi - zakleszczeni pod skałą, przygnieceni przewróconym pontonem - utopili się.
* * *
Z wiersza "Rzeka życia", nieznanego poety:
Płyń Cetino, czysta i chłodna,
Tocz się jak łza ze szczytów Dinary,
I nieś pozdrowienie krajowi mojemu ukochanemu,
I mój smutek nieś, po morze samo.
[..] |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 16 |
|
|