Poprzedni temat «» Następny temat
Z Wieliczki do ... Dalmacja
Autor Wiadomość
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 28-10-2011, 13:42   

Kilka słów o tym jak znaleźliśmy się w okolicach Szybenika. Dwa tygodnie to dużo i mało, musiałem wybrać co zobaczyć, a co nie. Decyzja o tyle istotna, że uważam za mało prawdopodobne, abym wrócił do Chorwacji po raz trzeci, w sytuacji gdy nie byłem jeszcze w Hiszpanii czy Francji ani razu. (Choć w Anglii byłem 3 razy po trzy tygodnie - lecz Anglia to pierwsza miłość i nie rdzewieje...)

Postanowiłem odpuścić rejon Zadar, Nim, Paklenica, Pag, a zobaczyć Szybenik i Trogir ze Splitem. Dziś nie jestem taki pewien, że dokonałem właściwego wyboru. Zadecydowało to, że są to miejsca na liście UNESCO, które kolekcjonuję - tak jak inni znaczki lub muszelki.

Odpadła też, porównywana do Dubrovnika w miniaturze, Korczula. Skoro mamy zobaczyć duży oryginał, to zrezygnowałem z miniaturki.

Ze względów finansowych (opłaty za promy) i logistycznych (konieczność zmiany kempingu) powinniśmy odpuścić też wszystkie wyspy, ale nie potrafiłem sobie odmówić Hvaru i Mljetu. Na wylocie znalazły się Kornati po rozczarowującej zorganizownanej wycieczce na Brijuni. Nie chcę, aby ktoś za mnie decydował gdzie się zatrzymać, na jak długo i jeszcze brał za to nieproporcjonalnie dużo kasy. (A swojego jachtu nie mam.) Zdjęcia i relacje na internecie utwierdziły mnie w tym wyborze.

Aby zrekompensować sobie brak odwiedzenia nowego kraju, zaplanowałem wybrać się na dzień do Bośnii i do Czarnogóry (trochę też było rozterek czy jednak nie na tydzień tam pojechać, ale ta idea została odłożona "na zaś").

---------------------------

Wracając do czwartego dnia podróży: Szybenik.

Parkowanie poza strefą jest proste: jak tylko wjedziemy w strefę płatnego parkowania, zawracamy i obserwując znaki, zatrzymujemy się zaraz za strefą.

Katedra (wstęp 20 kun, czyli około 11 zł - przypomnę, że wszystkie podane tu ceny są za 2 dorosłych i 2 dzieci) raczej nie zachwyci laika, który nie wie czego w niej szukać i na co patrzeć. W porównaniu z francuskimi czy angielskimi gotyckimi katedrami nie ma aż tyle zdobień i nie jest też taka strzelista. I strzelista być nie mogła, bo zaczęto ją w 1402 kiedy jeszcze królował gotyk, a konsekrowano w 1555 roku, gdy gotyk był już niemodny.





Budowę w stylu gotyckim zainicjował Wenecjanin Antonio Dalle Masegne, którego dziełem jest niższa, gotycka część katedry. Jego nastepca Juraj Dalmatinac (ciekawe tłumaczenie włoskiego Giorgio Orsini :-)) , odpowiada za renesansową część górną z późnogotyckimi elematami. Facet zdobył sławę w Wenecji, gdzie przyłożył rękę do katedry św. Marka i pałacu dożów.

W 1475 roku Juraj zmarł i robtę przejął Nicolo Fiorentino, zwany przez Chorwatów Nikola Firentinac. Ten też nie pociągnął długo - zszedł z tego świata w 1505 i jego działo kontynuowali mniej znani architekci. Katedra znalazła się na liście UNESCO jako modelowe połączenie gotyku i renesansu.



Szybenicka katedra jest największym na świecie kościołem zbudowanym wyłącznie z kamienia. Podkreślmy: wyłącznie, czyli nie użyto żadnych spoin, by kamyki połączyć. Są po prostu ścisle dopasowane, albo użyto kamiennych klinów.

Nawiasem mówiąc jest to kamień z wyspy Brac, z którego zbudowano też Biały Dom, co jest chyba niezłą jego rekomendacją. Warto nadmienić, że odbudowując dach po zniszczeniach wojennych współcześni architekci nie umieli złożyć kamieni tak jak średniowieczny mistrz i musieli użyć cementu, by całość trzymała się kupy. To się nazywa postęp technologiczny...

Wnętrze katedry nas nie powala estetycznie, choć doceniamy jego oryginalność, bo przypomina grafikę - jest czarno-szaro-biało. Później okaże się, że to ... brud dał taki oryginalny efekt, który, w wyniku nieuchronnej kiedyś renowacji, zniknie.



Bardziej niż wnętrze, ciekawe są rzeźby wokół katedry. Jedne źródła mówią o 71, inne o 72 lub 74 buźkach we fryzie - sami sobie policzcie. Ich autorem jest też Juraj Dalmatinac, który ewidentnie miał ubaw przy rzeźbieniu podobizn niektórych mieszczan:





I nie tylko mieszczan:



To już chyba nie jest dzieło Juraja, ale mnie ujęło:



No i troche pornografii, czyli Ewa. I ta już na pewno nie jest dziełem
Juraja, tylko pochodzi z wcześniejszej, romańskiej świątyni:



Lew też jest romański:



Po oglądnięciu katedry, szwędamy sie jeszcze trochę po okolicy, ale bez większego entuzjazmu. Miasto nas nie zachwyca. Może to jet-leg po podróży? Może to odniesienia do Rovinja albo Puli? Może klimakterium?



Facet pilnujący bielizny to oczywiście Jurij Dalatinac, dzieło znanego rzeźbiarza, Mestrovica.:



Piękny zegar...



Figi w pobliskim ogródku:



Wdrapujemy się wyżej. Z cmentarza i okolic jest niezły widok na centrum i okoliczne wyspy.



W czasie konfliktu bałkańskiego, Serbowie ostro ostrzeliwali Szybenik - ważne centrum przemysłu. Katedra też ucierpiała w czasie wojny. Wziąwszy pod uwagę, że zakłady przemysłowe są daleko od katedry, widać tu złą wolę Serbów, którzy chcieli zniszczyć także chorwackie dziedzictwo kulturowe. Gdzie jedne drzwi się zamykają, inne się otwierają: po zniszczeniu zakładów produkcyjnych, miasto postawiło na rozwój turystyki.

Skoro miasto nie przyciąga za bardzo uwagi, staram się skoncentrować bardziej na mieszkańcach:



Bezrobocie w Chorwacji wynosi około 17%.





Wchodzimy do jakiejś galerii. Ten pisak porusza się sam na sznurku i kreśli grawitacyjne obrazy:



I jeszcze kilka fotek Szybenika:







Na koniec wchodzimy do twierdzy św. Anny (widoczna z tyłu na poniższym zdjęciu). Mur i trochę kamieni w środku, plus niezły widok na miasto. Koszt 60 kun (około 34 zł). Można sobie darować. Proponuję wjechać normalnymi drogami na wzgórze nad miastem - widok równie dobry jak z twierdzy.





Szybenik nas nie zachwycił. Myślę, że można było się ograniczyć do katedry. Zostaje trochę czasu, więc udajemy się do Vodic, gdzie ma być akwarium. Wciąż mając w głowie wspaniałe akwarium z Puli, mamy nadzieję na powtórkę. Niestety, akwarium w Vodicach, to dziadostwo - kilka zbiorników z niezbyt porywającymi rybkami i po 20 minutach jesteśmy gotowi wychodzić. Koszt 80 kun (około 45 zł) - po raz drugi tego dnia mamy poczucie zmarnowanych pieniedzy.

Zaintrygowały mnie jedynie muszle o nazwie "Ljudsko srce". Trzy takie muszle położone koło siebie.... Cortazar pewnie ułożyłby z tego romantyczna historię miłosnego trójkąta.



Samo miasteczko wydaje się mieć więcej charakteru niż Szybenik, ale nie mamy juz sił, aby się po nim przejść.



Na Camp Tomas zapada zmrok. 21:00. Ciemno, ludzie w większości siedzą w namiotach przygotowując się do snu. Nagle w pobliżu rozlega sie ryk muzyki puszczonej na fula. Okazuje się, że to Polacy, starzy bywalcy tego kempingu, rozpoczynają imprezę. Po 15 minutach jazgotu ktoś do nich podchodzi i zwraca uwagę. Ściszają o 30%, ale po 5 minutach słychać wrzask jakiejś idio*tki, "Chcemy się bawić! Mamy wakcje!" i muzyka zostaje z powrotem puszczona tak głośno jak sprzęt pozwala."Jesteś szalona" przetacza się przez namioty Czechów, Holendrów, Francuzów - Polacy się bawią, inni też muszą. Około 22:00, jazgot disco polo zostaje ściszony. Reklama polskości zakończona.

Od tej pory, kiedy widzimy przykład głupoty lub chamstwa, komentujemy z Moją Lepszą Połówką: "Jesteś szalona, mówię ci..."
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 17-02-2012, 22:05, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
     
nacomito 
Nadszybie



Osiedle: Bulwar Zachodzącego Słońca
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 3812
Wysłany: 28-10-2011, 23:22   

Toż to nasz mieszczanin, sam pan Masny, pozował mistrzowi dłuta przed wiekami
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 29-10-2011, 08:07   

Cięzko mi w to troche uwierzyć, ale mówisz o rzeźbie lwa czy Ewy?
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
atam 
Mina


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 03 Lis 2008
Posty: 1021
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 29-10-2011, 08:54   

nasz konserwator zabytków też tam był... ;)
 
     
nacomito 
Nadszybie



Osiedle: Bulwar Zachodzącego Słońca
Pomógł: 6 razy
Dołączył: 13 Lis 2007
Posty: 3812
Wysłany: 29-10-2011, 10:47   

solniak napisał/a:
mówisz o rzeźbie lwa czy Ewy?

Trzecie zdjęcie powyżej Ewy: "Juraj Dalmatinac ewidentnie miał ubaw przy rzeźbieniu podobizn niektórych mieszczan".
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 29-10-2011, 12:18   

atam napisał/a:
nasz konserwator zabytków też tam był...

W ramach ciągu dalszego "Wieliczka druga Dalmacją", pomalują zapewne płytę rynku na błękitno, aby przypominała Adriatyk.

nacomito napisał/a:
Trzecie zdjęcie powyżej Ewy: "Juraj Dalmatinac ewidentnie miał ubaw przy rzeźbieniu podobizn niektórych mieszczan".


A Stwórca jaki miał ubaw... :P
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 31-10-2011, 16:41   

Dzień piąty. Zapada decyzja, aby po dniu w mieście, wybrać się dla odmiany na łono przyrody. Kierunek: wodospady Krka.

Chcemy zacząć od miejscowości Skradin, gdyż tam w cenie biletu ma być przejażdżka stateczkiem od wejścia do parku do głównego wodospadu, Skradinskiego Buku (Buka?), podczas gdy z drugiego parkingu w miejscowości Lozovac dojazd zapewniany jest "jedynie" autobusem.

W Skradinie parkujemy nieopatrznie po drugiej stronie miejscowości i przez dwa kilometry wleczemy się w upale na drugą stronę miasta do wejścia do parku, gdzie okazuje się, że statek odpływa z przystani w centrum miasta i tam też można kupić bilety do parku. Pan w budce sugeruje też, że możemy się przejść 4 kilometry do wodospadu. Grzecznie odrzucamy ten interesujący sposób zagospodarowania okołopołudniowego skwaru. W tył zwrot i wleczemy się kilometr z powrotem do centrum.

Tam faktycznie jest kasa biletowa parku i statku - bilety ( 330 kun, około 180 zł) - jak wspomniałem, zawierają w cenie dopłynięcie stateczkiem do wodospadu Skradinski Buk. Próbuję od razu nabyć dodatkowy bilet na rejs do klasztoru na wyspie Visovac, ale otrzymuję informację, że trzeba zrobić to w kasie gdzieś za Skradinskim Bukiem.



Statek odpływa za godzinę, wiec mamy trochę czasu, aby kupić lody. Ponieważ w przystani gromadzi się spora kolejka, szybko wracamy, aby nie musieć czekać na kolejny transport. Po około 20 - 30 minutach dopływamy, i ścieżką dochodzimy do największego wodospadu w parku, Skradinskiego Buka. Po drodze mijamy chyba najdroższą toaletę w Chorwacji - sami sprawdźcie ile kosztuje, ale aż się sikać odechciewa...





45 metrów wysokości i 17 kaskad na długości 800 m - to dane techniczne Skradinskiego Buka. Na dole można się kąpać, ale Moja Lepsza Połowa zapomniała nam zabrać stroje kąpielowe, więc nawadnianie organizmu przez skórę mam z głowy.





Pozwalamy dzieciom brodzić, mają się nie zamoczyć. Oczywiście, wkrótce Młody wywala się na śliskim kamieniu i tym zręcznym manewrem zdobywa nasze pozwolenie na kąpiel. Jest gorąco i jego rzeczy wkrótce wyschną.



Po pól godzinie u podnóża Skradinskiego Buka ruszamy w górę rzeki Krka, wzdłuż kaskad. Ludzi jest sporo, ale o wiele mniej niż w Jeziorach Plitwickich.



I tu pojawia się sakramentalne zagadnienie mniemanologii stosowanej, problem bliźniaczy do kwestii "wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą": czy fajniejsze są wodospady Krka czy Jeziora Plitvickie?. Może odpowiemy na to egzystencjonalne pytanie później, aby utrzymać ewentualnych czytelników w napięciu...

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 26-02-2012, 13:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 01-11-2011, 12:15   

Jak powstały wodospady? Rzeka zbiera po drodze osady wapienne i zlepia je z roślinami, tworząc bariery z trawertynu. Blokowana woda przełamuje te bariery i mamy wodospad. W przypadku Skradinskiego Buka, przepływa tam 55 tys. litrów wody na sekundę, ale po silnych deszczach wody jest 6 razy więcej!



Posuwamy się powoli w górę wzdłuż kaskad. Po drodze są świetnie zachowane (odrestaurowane) młyny, ale nie uwieczniłem ich.

A to zdjęcie jest połączeniem 3 fotografii:



Warto nadmienić, że to tutaj powstała pierwsza w Europie, a druga na świecie, elektrownia wodna. Stąd Szybenik był jednym pierwszych miast, które mogły korzystać z dobrodziejstw energii elektrycznej. No i turbinę wodną wynalazł Chorwat, Nikola Tesla.

Docieramy do końca kaskad, ale nigdzie nie widzimy żadnej kasy sprzedającej bilety na rejs na Visovac. Pakujemy się do autobusu, który doiera tu od strony Lozovac, mając nadzieję, że może po drodze będzie jakiś przystanek z poszukiwaną przez nas kasą.

Po drodze faktycznie widzimy budkę sprzedającą bilety, ale ... autobus się tu nie zatrzymuje, tylko mknie do Lozovac. Przejażdżka ma swoje korzyści. Oferuje widoki na rzekę i dolinę, które inaczej nie są dostępne.





Wysiadamy w Lozovac i od razu przesiadamy się do powrotnego autobusu na koniec Skradinskiego Buka. Okazja, by jeszcze raz cyknąć jakieś widoczki:



Wychodzimy i podchodzimy kilkaset metrów do budki z biletami, gdzie czekają nas złe wieści. Rejs do Lozovac owszem jest, ale dopiero o 16:00 ( a teraz jest 13:00!). Natomiast możemy wykupić dalszy, a wiec i droższy rejs, który też zahacza o klasztor na Jeziorze Visovac, a dalej wiezie nas do drugiego wodospadu, Roskiego Slapu.

Miesza to w moich planach, bo do Roskiego Slapu, zamierzałem dojechać jeszcze dziś samochodem i spędzić tam tyle czasu ile będę chciał, a nie zwiedzać w pośpiechu, aby załapać się na powrotny rejs. Nie ma jednak rady, wykupujemy rejs do Roskiego Slapu - jest o jakieś półtorej godziny dłuższy niż do klasztoru i jakieś 80 zł droższy (440 kun, ok 246 zł).
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 26-02-2012, 13:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 02-11-2011, 07:31   

Odpływamy:



Na tym zboczu chyba uprawiają oliwki:



Po 30 minutach w oddali pojawia się wyspa z klasztorem franciszkanów na jeziorze Visovac:





Wkrótce cumujemy i przewodnik wliczony w rejs, oprowadza nas po klasztorze założonym przez pustelników szukających schronienia przed Turkami (angielski się przydaje). Klasztor założono w XIV wieku. I tak jak w Szybeniku, nie da się uciec w chrześcijańskiej budowli od pornografii: ciekawostką jest renesansowa Matka Boska z odkrytą piersią - duża rzadkość. (Zakaz fotografii w środku.)

Największe wrażenie robi na mnie jednak informacja, że oryginalnie na wysepce była skała i całą ziemię wiaderkami, a następnie czółenkami, mnisi zwozili tu przez lata ze stałego lądu, aby móc cokolwiek uprawiać! Aż ciężko uwierzyć...

Po zwiedzaniu tylko 5 minut na obejście reszty wysepki i płyniemy dalej do Roskiego Slapu. To te dodatkowe 80 zł, które nie planowaliśmy wydać. I okazują się to być bardzo dobrze wydane pieniądze! Ta część rejsu jest o wiele ciekawsza widokowo od pierwszej. Przypomina mi amerykańskie kaniony z kowbojskich filmów. Zresztą oceńcie sami:











_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 26-02-2012, 13:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 04-11-2011, 16:35   

Na horyzoncie zaczyna się wyłaniać ostatni, najniższy wodospad Roskiego Slapu.







Roski Slap to seria małych kaskad zwanych przez miejscowych "naszyjnikiem."



Trawertynowa bariera rozpościera się tu na 450 metrów szerokości i 650 metrów długości. Mamy godzinę, aby obejść całość wyznaczonym szlakiem. Udaje nam się, choć musimy zapie.., tzn. spieszyć się, czego bardzo nie lubię. Zostaje też moment by kupić sobie po dużym naleśniku z czekoladą.



Na swój sposób Roski Slap bardziej mi się podoba od Skradinskiego Buka. Jest tu ciszej, spokojniej, mało ludzi, a rozlewiska mają dużo uroku.







Ta droga przez rzekę sięga czasów romańskich:



No i czas wracać.

Podczas gdy łódź płynie z powrotem, możemy odpowiedzieć na pytanie co bardziej warto zobaczyć: Jeziora Plitwickie czy Wodospady Krka? Odpowiedź nasuwa się prosta: co ma piernik do wiatraka? Jeziora Plitwickie to kompleks jezior połączonych małymi wodospadami, a Park Narodowy Krka to wielki wodospad, kaskady, młyny, jezioro, wyspa z klasztorem, kanion i różne inne ruinki na brzegach rzeki o których nawet nie wspomniałem. W kategorii niepowtarzalności, Jeziora Plitwickie są bardziej niepowtarzalne ale może ktoś, kto więcej świata widział i zna miejsce gdzie występuje podobne zjawisko. Na niekorzyść Krka działa ta droga toaleta :-) A na niekorzyść Plitwic roje, tabuny, masy ludzi.



Jeszcze kilka rad praktycznych:

a) na wyspę Visovac można się też dostać z sąsiednich wiosek łódkami miejscowych (tak napisano w przewodniku i faktycznie widziałem jakieś łódki). Cena nie jest mi znana.

b) Z Roskiego Slapu można zrobić jeszcze rejs w górę rzeki kolejnym stateczkiem. Przewodnik opisuje tą cześć jako bardzo malowniczą, więc zapewne warto, ale w jeden dzień to obskoczyć jest chyba niemożliwe.

c) Do Roskiego Slapu można dojechać samochodem i będzie respektowany bilet "użyty" już przy Skradinskim Buku, choć domyślam się, że musi to być tego samego dnia.

d) Mapka którą dostajemy z biletem jest absolutnie wystarczająca na to co myśmy oglądali.



Schodzimy z przystani do podnóża Skardinskiego Buka inna drogą (dość podobną fragmentami do Jezior Plitwickich), co owocuje takim ujęciem wodospadu:



I powrót na kemping Tomas. Siadamy na krzesełkach i delektujemy się ciszą i prywatnością.

Po lewej beka i pierdzi rodzina Francuzów (w nocy chrapią). Za nami starsze małżeństwo Polaków na leżakach godzinami obserwuje każdy nasz ruch. 50 metrów powyżej śmigają auta na Jadrance. Na sosnach siedzą stada cykad i dają ogłuszający koncert, przy którym rodzime świerszcze rumienią się ze wstydu, gdyż nie potrafią tak głośno. Wakacyjna idylla.

Oto jedna z hałaśliwych cykad:



Około 20:00 właściciel kempingu robi na (płaskim) dachu biurokibla dyskotekę. Chyba jedynie na zamówienie tych Polaków, którzy wczoraj dawali wszystkim popalić. "Jesteś szalona" znowu zalewa świat, tak że nawet jazgot cykad zostaje zagłuszony.

Trzeba się bawić. Idę do właściciela po wino Babic, którego możliwość zakupu wypisana jest na tablicy przed biurem razem z maslinkami i innymi frykasami. Według przewodnika czerwone wino Babic to znak firmowy tych okolic. Właściciel mówi, że domowe i kasuje 50 kun (ok. 27 zł).

Rozlewam Mojej Lepszej i sobie. Pijemy łyk i patrzymy po sobie. Maaaan, co to jest?! Mój ojciec robi z czarnej porzeczki świetne wino, a nikt nie reklamuje go w przewodniku! Ale nie ma wyboru, trzeba się bawić i trudno. Dzielnie obciągamy jedną trzecią butelki. O 23:00 polskie wrzaski na dachu cichną i muzyka ustaje.

Cisza.
Cykady tez już poszły spać.

Do namiotu dociera lekki szum nieśmiałych fal...
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 26-02-2012, 13:33, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 21-11-2011, 18:57   

Jest rok 308. Świat wygląda mniej więcej tak:





Dioklecjan pochylił się nad grządką marchewek. Zryta przez nornicę rabatka, z poprzewracanymi kiściami warzyw, zirytowała go.
- Panie, przyszedł Taliusz - rozległ sie głos niewolnika.
- Niech wejdzie. Od kiedy abdykował i zamknął się w pałacu w Splicie, Dioklecjan rzadko miewał gości. Przeklęte nornice...

- Witaj Taliuszu. Dawno cię nie było u mnie. I cóż tam słychać na mieście?
- Lud chce, abyś Panie wrócił.
- Lud chce... Czy myślisz, że staję się młodszy i zdrowszy?

Dioklecjan udeptał ziemię wokół kolejej marchewki. Taliusz przestąpił z nogi na nogę i rzekł: 
- Idą ciężkie czasy, dominus noster. Potrzeba nam kogoś, kto potrafił walczyć z inflacją, odważył się wprowadzić ceny maksymalne i walczyć z sektami. Ci chrześcijanie...
- Galeriusz zwalcza ich tak, że niedługo każdy z nich będzie męczennikiem - zaśmiał się Dioklecjan. To konserwatysta z krwi i kości - stoi na straży wiary i tradycji jeszcze mocniej niż ja.
- Potrzeba nam kogoś, kto nie boi się reform, Panie. Ty poprawiłeś ściągalność podatków, nie bałeś się wprowadzić podatku pogłównego, zreformowałeś administrację i ...
- Nie staję się młodszy i zdrowszy, Taliuszu.

Stali w ciszy, zza kolumnady pałacu, słychać było krzyki na okrętach przypływających do portu lub właśnie wypływających na wody Adriatyku.
- Za kilka lat znajdą mnie tu w moim warzywniaku, a przyszłe pokolenia nie będą nawet wiedzieć czy zmarłem schorowany, czy odebrałem sobie życie... Nicość, Taliuszu, nicość. Jest mi bliżej Jowisza niż waszych ziemskich spraw.

- Idź już - dodał po chwili.

-----------------------------------
Kto chce sprawdzić czy taka - wymyślona przeze mnie rozmowa - mogła mieć miejsce, po tym jak Dioklecjan odszedł na "skromną" emeryturę do pałacu, który sobie zbudował, niech przeczyta sobie wpis o Dioklecjanie na wikipedii. Z pewnością nasuwa się jednak refleksja: niemal dwa tysiące lat minęło, a ludzie na całym świecie wciąż żyją tymi samymi sprawami - jedynie detale się różnią...

Pewna jest też jeszcze jedna rzecz: dziś jedziemy do Splitu, zobaczyć pałac, który 1700 lat temu wyglądał tak:



Słońce wstaje nad Campem Tomas. Zwykle jesteśmy jednymi z pierwszych, którzy wstają. Puszczam na full "Jesteś szalona",na pobudkę naszym balującym rodakom ... Ryk niesie się po campie... Wszyscy wyłażą z namiotów... Nie, żartuję, ale to fajny pomysł.

Szybkie śniadanie i pakujemy się do auta. Wkrótce dojeżdżamy do Splitu, jedynego miasta, którego ogólny plan sobie wydrukowałem w domu. Duże miasta to duże strefy płatnego parkowania i nieźle mieć szkic głównych arterii.

Powielamy schemat wjazdu do strefy płatnego parkowania, natychmiastowego wyjazdu z niej i stajemy pod jakimiś blokami. Jest raczej obskurnie, śmierdzi moczem, na trawniku bawią się dzieci.

Ruszamy w kierunku pałacu Dioklecjana. Zahaczamy o kawiarnię gdzie kupujemy obowiązkową kawę. Kawiarnie na przedmieściach mają kilka plusów: cisza i spokój, dobre ceny, no i można poobserwować tubylców, raczej niż turystów. Dla wielu dojście 1-2 km do zabytkowego centrum to problem, ale ja patrzę na to jak na okazję, by spojrzeć na miasto poza obszarem przygotowanym dla turystów, gdzie trawniki nie są pomalowane na zielono, a życie toczy się normalnym dla danego miejsca torem.

Mury pałacu najokazalej prezentują się od frontu. Przestrzenie między kolumnami, były w oryginalnym pałacu puste:






Pałac Dioklecjana jest najlepiej zachowanym pałacem z czasów rzymskich na świecie, co wystarcza jako rekomendacja, i to zapewne wystarczyło, by wpisać go do rejestru UNESCO, choć nie wiadomo jakby sprawa się skończyła, bo po 2000 roku były plany biznesowej rozbudowy na terenie pałacu. Pomysł na szczęście upadł, gdyż pałac by na tym nic nie zyskał, a z listy UNESCO zniknąłby za karę, tak jak Drezno, które postawiło most nie licząc się z zaleceniami UNESCO.

Przez wieki morze albo odsunęło się od południowej ściany pałacu, albo co bardziej prawdopodobne, ludzie nadsypali ziemię, aby odsunąć żywioł od budowli:



160 metrów na 190 metrów, czyli mniej więcej wielkość 4 boisk - tyle potrzebował Dioklecjan, aby godnie mieszkać. Część południowa pałacu (od strony morza), miała cechy rzymskiej willi, część północna rzymskiego castrum, czyli fortu. Szacuje się, że mogło tam mieszkać nawet 10 tys. ludzi. Do budowy znowu użyto kamienia z Brac.



W VII wieku, do pałacu schroniła się ludność miasta przed atakiem barbarzyńców, czyli m.in.Słowian, i z niego już nie wyszła. Skrzydła pałacu zamieniły się w kamienice, korytarze w ulice, i nasz pałac zniknął z oczu historii, aż do połowy 18-ego wieku, kiedy Szkot, Robert Adam, z pomocą rysowników nie odkrył go na nowo. Fasada pałacu od strony morze wyglądała wtedy tak (morze wciąż było bardzo blisko murów):



Tu można znaleźć inne rysunki opublikowane w dziele Adama:

http://digicoll.library.w...AdamRuins.p0075

Na teren pałacu wchodzi się za darmo. Gdy wejdziemy od strony morza przez Brązową Bramę, znajdziemy się w piwnicach, które mają coś z krakowskich Sukiennic, a na ladzie, niekoniecznie zobaczymy Dalmatyńczyki. Można zejść jeszcze niżej, do podziemnego muzeum (około 40-50zł), ale z racji sporych wydatków poprzedniego dnia, leczymy portfel i darujemy sobie tą cześć pałacu.



Wchodzimy na perystyl, czyli plac na skrzyżowaniu głównych ulic, gdzie odbywały się publiczne wystąpienia.



Na lewo, w westybule, cylindrycznym przedsionku, czekało się kiedyś na wejście do komnat cezara. Czekając także, bawię się trochę światłocieniem.





Czekamy grzecznie na cesarza, jak poddani przed wiekami, ale skoro boski władca nie nadchodzi, ruszamy dalej. Niestety pozostałe części pałacu, uległy niemal całkowitemu zniszczeniu.

Po prawej stronie westybulu, znajduje się katedra św. Dujama,, zbudowana na miejscu mauzoleum Dioklecjana (ślad po cesarskim sarkofagu zaginął w XI w.). Ironia losu: katedra jest pod wezwaniem świętego, któremu Dioklecjan, wybitny prześladowca chrześcijan, kazał ściąć głowę. Tu widać jak św. Stas, współczesny Dujamowi, pożegnał się z życiem dzięki kamieniowi młyńskiemu:



Egipskie sfinksy przed katedrą, w momencie budowy pałacu już miały około 2 tys. lat! Wyczytałem gdzieś, że te obecne są atrapą, bo oryginały poszły do konserwacji.





Kawiarnia u wejścia do katedry? A dlaczego nie! Wynalazek powinien się przyjąć w Polsce, gdzie i tak połowa wiernych na mszy stoi daleko od kościoła, aby swobodnie sobie porozmawiać.



Postanawiam ogarnąć miasto z góry. Wchodzimy na dzwonnicę, 61 metrów (20 kn, około 11 zł - tym razem cena nie za 2+2, ale za jednego dorosłego i dwoje dzieci ). Nasz jedyny wydatek na zabytki tego dnia.



Moja Lepsza decyduje się zostać na dole, jakby przeczuwając co nas czeka. A czeka nas wspinaczka po schodach, które barierką-kpiną oddzielają nas od kilkudziesięciometrowej dziury klatki schodowej. Staram się rozluźnić i pnę się.

W połowie jakiś Polak pełza i niemal płacze ze strachu. Wlazł kawałek, a teraz strach tak go sparaliżował, że nie potrafi ani się piąć, ani zawrócić. Pokrzepieni, brniemy dalej. Moje dzieci nawet jeśli się boją, to nie dają tego po sobie poznać. Ja też nie mogę, bo one zaczną się bać.



Kiedy zaczynają mi drżeć nogi i pocić się ręce, zaczynam liczyć schody i patrzyć tylko przed siebie, broń boże, nie na boki. Jak na człowieka, który skoczył na bungee to cienko. Później analizując sytuację dochodzę do takiego wniosku: mając skakać na bungee, wiesz, że spadniesz, więc się nie boisz, a wchodząc po takich schodach, praktycznie bez barierki, wiesz, że MOŻESZ spaść i twoja podświadomość stara się wymusić na tobie reakcję obronną, czyli wycofanie się z niebezpiecznej sytuacji.



W końcu docieramy na szczyt, by podziwiać panoramę Splitu.









Schodzenie na dół okazało się mniej emocjonujące. Polakowi sparaliżowanemu strachem najwyraźniej udało się zejść (brak mokrej plamy na dole), a Moja Lepsza opowiada, że w międzyczasie był też chłopczyk, który z płaczem wybiegł z wieży.  
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
kiotari 
Mina



Osiedle: Waldorf&Statler
Pomógł: 2 razy
Wiek: 110
Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 1911
Skąd: Muppet Show
Wysłany: 22-11-2011, 17:32   

Niejako w uzupełnieniu opisu pałacu w Splicie - załączam jeszcze jedno zdjęcie tego jak były pałac wygląda obecnie od strony morza. A cała relacja super!

Plik ściągnięto 10 raz(y)
190,71 KB
_________________
Why do we always come here
I guess we'll never know
It's like a kind of torture
To have to watch this show
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-11-2011, 18:27   

Dzięki.

Rozumiem, że rejsik ze Splitu na jakąś wyspę zaliczyłeś?
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
kiotari 
Mina



Osiedle: Waldorf&Statler
Pomógł: 2 razy
Wiek: 110
Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 1911
Skąd: Muppet Show
Wysłany: 22-11-2011, 21:48   

U-bootem Kriegsmarine z dziadkiem Tuska ;)
_________________
Why do we always come here
I guess we'll never know
It's like a kind of torture
To have to watch this show
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 25-11-2011, 17:48   

Ruszamy na obejście pozostałej części ulic, które są wewnątrz pałacu. Jest malowniczo, o wiele bardziej klimatycznie niż w Szybeniku.  













(Patrząc na te zdjecia z perspektywy czasu odczuwam małą potrzebę, aby tam wrócić... Ale ze zdjęciami to jest tak: nigdy nie wiadomo czy oddają piękno miejsca, czy emocje fotografującego danego dnia. Masz kiepski humor, jesteś zmęczony lub głodny, to nie widzisz cieni, kontrastów, form, rytmu, nic - choćbyś był w raju fotografów. A jak masz ekstatyczny nastrój, to i z odrapanej ściany zrobisz przyzwoite zdjęcie.)











Jedyny rodzaj taksówki jaki może się poruszać po wąskich ulicach wewnątrz pałacu:












Nie każdy lubi Split, ale my definitywnie tak:







Czujemy, że wyczerpał się zapas sił, aby wybrać się na spacer poza murami, czy do ruin Salony. Sam Dioklecjan był jednym z bodaj czterech cesarzy, którzy pochodzili z terenów obecnej Chorwacji, a urodził się właśnie w pobliskiej Salonie, której pierwszym biskupem został - oczywiście - św. Dujam. :D << chichot historii
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł
Strona wygenerowana w 0,34 sekundy. Zapytań do SQL: 18