Poprzedni temat «» Następny temat
RUMUNIA - na tropie Drakuli
Autor Wiadomość
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-06-2013, 11:05   RUMUNIA - na tropie Drakuli

I tak chodzę od godziny po Satu Mare, po mieście, w którym nie powinno mnie być. To dziwne, że tak potrafią cieszyć miejsca, których nie planowało się odwiedzić i gdzie nic szczególnego do zobaczenia nie ma…

Satu Mare - ta czarna kropka na mapie Bałkanów (taka wisi u mnie w pokoju) – przez lata tylko kropka, która zdawała się strzec wjazdu do Rumunii od strony północno-zachodniej.

Dziś ta kropka zamieniła się w trójwymiarowe miasto.

***
- Wiesz co, muszę się stąd wyrwać na jakiś czas - od problemów, stresów, pracy…Na jakieś dwa tygodnie chyba.
- Dokąd?
- Myślałem o Rumunii, dokładniej o Siedmiogrodzie.
- A gdzie będziesz spał?
- W bagażniku.
- No to jedź – mówi mi Moja Piękna.

***

DZIEŃ 1 (8 maja, środa)
WYJAZD: 6:40

POLSKA

Najpierw zdycha w radiu „trójka”, potem siada mi RMF, następnie Radio Nowy Sącz, i dopiero na końcu cichnie Ojciec Dyrektor. Jest to oczywisty dowód na to, że Polska kończy się tam, gdzie milknie głos Wielkiego Redemptorysty, Ojczulka Narodu . Tak oznaczyłem granice polskości. Eksperymentalnie.

GRANICA POLSKO-SŁOWACKA Mnisek nad Popradem. - godzina 9:25
Odjąwszy to co zamarudziłem w sklepie po drodze, wychodzi, że mieszkam 2:20 h od granicy. Tak, tak , mieszkańcy Łodzi i okolic, tylko 2:20 h!

SŁOWACJA

Przekraczam polsko-słowacką granicę, i oto już jestem w docelowym kraju tej wyprawy: Księstwo Siedmiogrodu wita!

Mało kto kojarzy, że kiedyś sąsiadowaliśmy z takim właśnie krajem. (Proponowana ankieta wśród znajomych: wymień kraje, z którymi Polska dziś już nie sąsiaduje.) Od 1571 do 1711 istniało za naszą południową granicą Królestwo Siedmiogrodu. Kto nie wierzy niech patrzy:



Słowackie krajobrazy:


Stara Lubovna. Przed miastem - Cyganie. Pracują. Strzegą krawężnika, na którym siedzą. Za miastem - też Cyganie. Też pracują. Pilnują barierki mostu, o którą się opierają. Wszyscy Cyganie - pracują. Wszyscy uważnie pilnują, aby czas łagodnie przeciekał im przez palce.

Na Słowacji - o dziwo! - używa się samolotu do przyjemności, a nie do politycznych przepychanek:


Ponownie włączam radio. Szukam jakiejś sensownej muzyki skacząc rozpaczliwie po kanałach. To co słyszę jest przerażające. Ale większość ludzi tego słucha. Ergo, większość ludzi jest przerażająca. Przynajmniej Słowaków…Wyłączam radio. Przerażający jak Słowak…Hmm.

Hanusovce nad Toplou

Mały, planowany przystanek po drodze, z sympatycznym pałacem i kościołem:







Nie ma się o co rozpisywać, bo wszystko napisane na tablicy informacyjnej:



No i jakbyście nie doczytali ostatniego paragrafu, są tu 4 żelazne wiadukty, z największym łukiem w środkowej Europie (wysokość 40 metrów i długość 400 metrów).

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-06-2013, 11:06   

Bawię się kilka chwil w szukanie fajnego ujęcia:



Jakiś dziadek podchodzi do mnie i sugeruje, abym wszedł sobie na wiadukt.



Co 100 metrów są na nim wypustki – tak twierdzi – gdzie można się schować, gdy jedzie pociąg. Pozostałe 99 metrów między sąsiednimi wypustkami to wybór Zofii: zderzyć się z nadciągającym pociągiem, czy też skoczyć 40 metrów w dół. Robiłem już kiedyś bungee jumping, więc raczej ten pociąg wniósłby coś nowego w moje życie…







Dziadek wprowadza mnie dalej w historię swojej rodziny (polski element: syn pracuje w Szwecji i jeździ przez Warszawę).



Potem razem narzekamy na pogodę tej wiosny, choć dzisiaj słońce pięknie świeci. No i czas jechać dalej…





Reklamowy slogan Słowacji to „Little Big Country”. Tak jadę, jadę i myślę, że równie dobrze mogłoby być „Little Country, Big Rzepak”, ewentualnie „Tam, gdzie Twoje ekopaliwo czuję się at home”.






Godzina 13:40 - GRANICA SŁOWACKO-WĘGIERSKA.
298 km przejechane od początku; 57 km/godz. średnia prędkość; spalanie 4,6 l/100 km, czas „czystej” jazdy od początku: 5:14 h.

To są nadal słowackie krajobrazy, bo o węgierskich mam raczej niepochlebna opinię, o czym będzie zaraz:


WĘGRY. Horyzont połknął góry. Włączam ponownie radio. Eter wypełnia się czardaszem, Bartokiem i madziarskim rockiem. Kesenem. Znajduję też ABBĘ: „Mamma mia, here I go again”. A jakże!



Po każdym zakręcie na Węgrzech mam uczucie deja vu. Zaś po 3 godzinach wydaje mi się, że jadę przez ten kraj od początku swojego życia. Trudno to wytrzymać.



Czy przyczyną wysokiej liczby samobójstw na Węgrzech może być to, że ten kraj jest tak klaustrofobicznie mały? Najlepszy sposób, aby powiększyć jakiś kraj, to wyburzyć w nim wszelkie autostrady , a Węgrzy jak głupi pobudowali je od lewej do prawej i z góry na dół. Polska wciąż pozostaje wielka.



Gubię się w każdej większej miejscowości, bo oznaczenia na drodze w ogóle nie korespondują z mapą i moimi wyobrażeniami, jeśli chodzi o to, co jest kolejną większa miejscowością wartą wzmianki na drogowskazie. Topograficzna mentalność węgierska różni się diametralnie od mojej, polskiej.



W pewnym momencie droga kończy się niebanalnie i wpada do rzeki.



Jest co prawda prom po drugiej stronie, ale widzę, że Jaśnie Pan Od Promu jest akurat zajęty zajadaniem zupki i może przeciągnąć swój bajzel na mój brzegu za godzinę, albo i pięć, więc decyduję się zawrócić 20 kilometrów i pojechać wariantem bez przepraw wodnych.



Godzina 17:10 GRANICA WĘGIERSKO-RUMUŃSKA koło Satu Mare . .
8:13 h samej jazdy; zrobione 456 km; 55 km/h średnia prędkość; spalanie niezmiennie 4,6 l/ 100 km.

Kupuję winietkę (7 euro na 30 dni) – potrzebne są do tego dokumenty auta. O dziwo nie dostaję nalepki, tylko same papiery. Po wyjściu z budki z winietkami nachodzą mnie, czy może raczej atakują, dwaj Cyganie w wieku 9-11 lat. Mówię im „No!”, ale lezą za mną jakby nigdy nic. Wyłapuję „mâncare, mâncare”, że niby na jedzenie, ale są schludnie ubrani i zdrowo dożywieni, więc z irytacją powtarzam dwa razy głośniej „I said „No”!”, czym tak się przejmują, że niemal boki zrywają ze śmiechu. Z trudem odjeżdżam, bo opierają się o szybę po stronie kierowcy. Nie ma wątpliwości: „dobro doszli”. To musi być Rumunia.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-06-2013, 11:06   

SATU MARE

Dojechawszy do Satu Mare, czując się wykończony jazdą, podejmuję decyzję o rozprostowaniu tutaj nóg i skręcam do centrum miasta.





Satu Mare niedużo się różni od polskiego, może trochę zapuszczonego miasteczka, albo niedużo się różni od innego austrowęgierskiego miasteczka jak Kecskemet: świątynie wszelkich wyznań rozrzucone w pobliżu rynku, zadbany skwer na środku, fontanna, kilka knajp.





Główna secesyjna kamieniczka niestety w remoncie:



Robię może godzinny spacer po mieście, znajduję bankomat i przy lodach ćwiczę liczebnik „doi”(dwa) kupując gałki lodów. Lody są baaaardzo dobre, po 2,5 lei za gałkę. To co jest fajne w Rumunii: przeliczenie lei na złotówki wynosi niemal dokładnie 1:1. No i tu, kolejny śniady obywatel Rumunii, z indyjskimi korzeniami, prosi mnie o kasę. Jezus pod jednym z kościołów też zdaje się przestrzegać przed natrętami:



Tutejsza Wieża Eiffla, bo tak określono ją na tabliczce informacyjnej obok (faktycznie, czas powstania to początek XX wieku), jest już zamknięta i nie ma szansy obejrzeć panoramy miasta z góry:



Kiedyś służyła strażakom, a dziś za dnia cieszy turystów, by w nocy zasysać z gwiaździstego nieba samotność bezużyteczności.



Wysyp kościołów: ewangelicki, katolicki, synagoga, cerkiew…Wchodzę do jednej ze świątyń. Trwa religijny rytuał - około trzydziestu zainteresowanych, plus jakieś pięć osób obsługi przy ołtarzu. Z intonowanych modłów można się dowiedzieć, że Bóg czczony tutaj, to „Jeżusz Krisztosz”. „Siedziałem jak na tureckim kazaniu”. „Siedziałem jak na węgierskim nabożeństwie’ też byłoby adekwatne. Tak między Bogiem a prawdą, to długo tam nie siedziałem…



Auto zaparkowałem w bocznej uliczce, jakieś 200 metrów od rynku, tuż za strefą parkowania. Trochę się zastanawiam czy zostać tu na noc, ale jest przecież jeszcze wczesna godzina… No właśnie, czas – przez przypadek zauważam na wieży zegarowej, że tu mają czas przesunięty o jedną godzinę do przodu. Tak czy siak, nadal jest jasno, więc zwijam się i ruszam dalej na południe w kierunku Cluj Napoca. Żegnaj Satu Mare – miasteczko sympatycznego spaceru.



Ardud
Odnowiona za unijne pieniądze wieża jakiegoś zamczyska przy drodze. Zatrzymuję się. Tu przy wszystkich zabytkach w rejonie jest tablica o unijnych funduszach.



Koło zabytku znajduje się także toaleta, o tej porze zamknięta. Jej elewacja jest już zniszczona przez polskich chuliganów – pierwszy napotkany polski akcent w Rumunii. Polak może.





200 metrów od zabytku drewniane ławeczki i stoliki przy płynącym wolno strumyku. Jemy tu kolację (ja i komary) i zaliczam pierwsze spotkanie z bezdomnym psem, z których Rumunia słynie.



To też okazja, aby się umyć, bo w Cluj, nawet w nocy, może być mało intymnie. Nie, nie w strumyku się myję, bo ten raczej brudnawy. Wziąłem z domu butle z wodą, które można wykorzystać do punktowego prysznica. Woda nagrzała się w ciągu dnia i przynosi ulgę zmęczonym stopom. Zmieniam też przepocone ubrania, myję zęby i właściwie to… jestem gotowy do snu.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 22-06-2013, 11:07   

Ale jadę dalej. Powoli zapada zmierzch. Nie lubię jazdy po ciemku – prawdopodobieństwo wypadku wzrasta trzykrotnie – ale ruch jest mały, droga dobrej jakości, a ja odżyłem. Stereotyp o rumuńskiej biedzie rozbija się o to co widzę: domy w miarę zadbane, trawa podlewana, kościoły w nocy podświetlane. Gdy ponownie czuję zmęczenie, zatrzymuję się w przydrożnej kawiarni.

Lodówki z zimnymi napojami, kilka stolików, automat do gry, kilku Węgrów. Kelnerka też raczej Węgierka niż Rumunka. Sączę kawę za 3,50 lei i wyciągam swój zeszycik, w którym powstają te słowa. Tak, tym razem postanowiłem pisać relację na bieżąco. Jadąc samemu ma się dużo więcej myśli i refleksji niż podróżując z kimś i większość tego ucieknie, jeśli nie przerzucimy tego na papier natychmiast. „I’ve got a little black book with my poems in. Got a bag with a toothbrush and a comb in…”



Knajpę wypełnia sympatyczna muzyka retro. Po chwili okazuje się, że to … ukraińska stacja. No tak, stąd na Ukrainę rzut beretem. Siedzę więc w rumuńskiej kawiarni, wśród Węgrów, słucham ukraińskiego radia, bazgram po polsku w kajecie i ślę smsa do domu. Kiedy kawa się kończy, rzucam „Buna sera” i wychodzę.

W aucie ustawiam radio na stacji Radio Romania Kultural i słucham rozmowy o „literatura Romane”, co bardzo mnie wzbogaca duchowo, ale nie rozbudza.



Zaskakuje melodia języka – choć nie powinna – wiem bowiem, że to język romański, jak hiszpański czy włoski. Namacalny dowód, że rzymskie legiony tu były i to dosyć długo. Rosyjskie „Da”, znaczące także w rumuńskim „Tak”, zaskakuje i zdaje się spajać Wschód z Zachodem na poziomie języka.

12 minut po północy (polskiego czasu) [size=150] - CLUJ-NAPOCA [/size]

651 km, średnia prędkość 53 km/ godzinę, 12:22 godziny samej jazdy, średnie spalanie 4,4 ON/100 km. (Według maps.google.pl trasa miała wynieść 10 godzin i 612 kilometrów. Ta nadwyżka to błądzenie, zawracanie przy promie, wjazd do Satu Mare i krążenie po Cluj. Liczyłem naiwnie, że może koło 19:00-20:00 dojadę do Cluj, a jest przecież już po północy. Ponad cztery godziny zeszły mi na drobne odpoczynki i spacer po Satu Mare.)

Wjeżdżam do Cluj wyje…bardzo zmęczony.



Pomysł jest taki, aby pójść spać na jakimś parkingu koło supermarketu. Trzymam się więc głównej drogi, bo przy takich budują markety, ale o dziwo, nic nie ma, i tak oto wjeżdżam do samego centrum. Czuję, że jakoś nie oszacowałem poprawnie wielkości miasta. Na ślepo wybieram czy skręcić w lewo, w prawo czy jechać prosto, i tak jadę, jadę, a żadnych sensownych parkingów nie widać. Mój organizm tymczasem pracuje na ostatnich obrotach.

Jak na tę godzinę jest tu jeszcze spory ruch uliczny. Zaskakuje mnie również olbrzymia ilość poparkowanych aut. Czy ja aby nie miałem wyobrażenia, że auta nie są w Rumunii aż tak powszechne?! Jeśli tak tłoczno jest w nocy, to jakże musi to wyglądać w dzień?!



Po 20 minutach jazdy po mieście zauważam, że … jestem w tym samym miejscu. Krążę w kółko, tracę siły i eureka!, błędne było założenie, że potrzebny mi parking. Potrzebne mi jakiekolwiek miejsce parkingowe, najlepiej nie przy głównej drodze (rano hałas!) i nie przy uczęszczanym chodniku. Wkrótce odbijam z głównej drogi w jakiś skwerek, gdzie jest w miarę spokojna uliczka i chodnik przyblokowany z jednej strony przez zaparkowane auta, do których i ja dołączam.

No i super! Zamykam auto od środka, przełażę do tyłu, i mogę iść spać. W domu jeszcze złożyłem tylne siedzenia, tak, że powstała przestrzeń długa na niemal 2 metry. Jest tylko w jednym miejscu załamana poprzez kilkucentymetrowy uskok, który zniwelowałem styropianem i śpiworem, tak, że nie powinienem odczuć tej nierówności zbyt mocno.

Z tyłu bagażnika, po jednej stronie, położyłem moje torby i butle z wodą, więc muszę leżeć na skos bagażnika z nogami w wolnym kącie, co oczywiście daje mi więcej miejsca na nogi, niż jakbym leżał wzdłuż lub w poprzek auta. Od góry chroni mnie przed widokiem ludzi wewnętrzna klapa bagażnika (tak to się nazywa?), jest więc przytulnie jak w trumnie.



Na boczne tylne okna kupiłem osłony przeciwsłoneczne - ciekawscy mogą mnie dostrzec jedynie przez przednie szyby. Ale jacy ciekawscy? Czy ja patrzę co jest u kogoś na tylnym siedzeniu gdy przechodzę koło samochodu? Niech się dzieje co chce! Zmęczenie wciąga mnie w sen, pierwszy sen w krainie Drakuli.

Ministerstwo Edukacji potwierdziło, że zamierza wprowadzić tanatologię dla dzieci pierwszych klas szkół podstawowych. Minister Edukacji, pani Anna Woźna, argumentuje to tym, że dzieci zaznajomione ze śmiercią we wczesnym wieku będą lepiej przystosowane do dorosłego życia. W ramach zajęć dzieci będą chodzić na pogrzeby, robić wycieczki do hospicjum i prosektorium, oraz codzienne leżeć w trumnie przez godzinę. Jak zapewnia pani minister, aby uniknąć sytuacji, że bogatsze dzieci będą przynosić na zajęcia własne trumny ze złotymi ozdobami, albo laleczkami Barbie, Państwo zapewni wszystkim szkołom identyczne trumny, które nie będą różnicować dzieci na bogate i biedne.
- Chcemy być państwem nowoczesnym, w awangardzie, i wierzymy, że wkrótce inne kraje pójdą za naszym przykładem – argumentuje Ministra Woźna.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
Bronek 
Zawalisko



Osiedle: Boża Wola
Pomógł: 4 razy
Wiek: 34
Dołączył: 18 Gru 2007
Posty: 717
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 23-06-2013, 16:31   

solniak, nie mogłem dostrzec, podałbyś w którym to roku taka Twoja wyprawa miała miejsce?
_________________
www.srodmiescie.wieliczka.eu
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 23-06-2013, 17:18   

Tym roku. :)
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 26-06-2013, 11:04   

DZIEŃ 2 (9 maja, czwartek)

CLUJ NAPOCA

4:14 budzę się. Zapewne efekt kawy wypitej o 21:00. Wokół jeszcze ciemno. Przez jakiś czas analizuję mapę jakby tu rano wrócić do centrum Cluj, ale zupełnie nie potrafię ustalić gdzie jestem.

Zasypiam ponownie. Koło 7:40 budzę się ponownie. Po drugiej stronie ulicy nieliczni ludzie spieszą do pracy, sklepikarz otwiera swój interes, na skwerku pojawiły się już babcie z dziećmi. Jest piękny słoneczny dzień, podczas gdy w Polsce leje. Z trudem gramolę się na przednie siedzenie, wyciągam chleb, pasztet, robię kanapki i czytam ksiązki o Cluj.

Doprowadzam auto do jako takiego porządku, odkrywam, że nie wziąłem z domu zapałek do butli gazowej, herbaty i latarki.

Ale zaraz: wkrótce orientuję się, że nie uwzględniłem jednego ważnego czynnika. GDZIE TU KU...A ZROBIC SIKU?! Dramat. Skwerek obłożony ludźmi, a żadnej kawiarni wokół! Trzeba się szybko stad wydostać!

Zagaduję jakiegoś Rumuna o centrum i ruszam w tym kierunku. Widząc narastający ruch uliczny parkuję auto pod sporym browarem (nie, nie, piwo rano pozbawiłoby umysł ostrości – przynajmniej mój) i ruszam na piechotę, do centrum.

Zanim dojdę, proponuję quiz na temat Cluj w oparciu o dwa zdjęcia jednej z uliczek miasta.

1) Znajdź główną różnicę między dwoma poniższymi zdjęciami:

2) (zadanie tylko dla panów) Wybierz zdjęcie, które bardziej się podoba.





A kto zauważył, że Rumunki mają 4 nogi i 4 ręce?! Tak, tak…
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
ArturSosin 
Nadszybie



Pomógł: 20 razy
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 4295
Wysłany: 26-06-2013, 12:42   

solniak napisał/a:
Rumunki mają 4 nogi
Nie idz dalej tym tropem :D
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 26-06-2013, 14:10   

Rozumiem, że również przeraziły Cię konsekwencje anatomiczne takiego odkrycia...
Trudno się dziwić, że Rumunia pociąga, prawda?
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 27-06-2013, 08:49   

Udzielmy odpowiedzi na pytanie z quizu:
„Znajdź główną różnicę między dwoma poniższymi zdjęciami”
Odpowiedź: oczywiście zastosowano różne zoomy. :)

------------------------------------------------------------------------------------
Cluj Napoca ma ponad 300 tysięcy mieszkańców i jest drugim co do wielkości miastem Rumunii. Co ważniejsze jednak, to jest mózgiem Transylwanii. O właśnie: Transylwania czy Siedmiogród ?

W Polsce bardziej przyjęło się „Siedmiogród” od niemieckiego „Siebenbürgen” – owe siedem miast to Braszow, Sighisoara, Medias, Sybin, Sebes, Bystrzyca i właśnie Cluj-Napoca .

Określenie tego obszaru jako „Transylwania” pojawiło się w 1075 jako kraina „za lasem”, (czyli po naszemu „Zalesie”, ale „Transylwania” brzmi szpanersko, a „Zalasie” brzmi jak „Zagacie” …)

Węgrzy utrzymują, że było to tłumaczenie z ich języka (dzisiaj po węgiersku Transylwania to Erdely). Nie są to tylko niewinne przepychanki lingwistów. Ze względu na dużą liczbę Węgrów mieszkających tutaj, sprawa korzeni ma istotne znaczenie polityczne. Dla Rumunów ten obszar to Ardeal.

Jedna z uliczek odchodzących od rynku:



Nie przyjechałem do Cluj , aby obejrzeć piękne, ani niezwykłe rzeczy. Przyjechałem tu na małą intelektualną przygodę z architekturą. W plecaczku niosę pokaźną „Rumunia – przestrzeń – sztuka – kultura” autorstwa Galuska i Jureckiego i głównie ona prowadzi mnie po tej ziemi. A Cluj to fascynujący przykład tego, jak w architekturze rozpisana jest historia miasta i regionu. Autorzy stawiają też tezę, że Cluj to miasto tolerancji, co też mogę poddać bliższej analizie.

Ale oto kawałek dawnych murów:



Docieram do rynku niemaltretowany przez żadnego Cygana. To całkiem spory plac - wokół fasady pałaców najznamienitszych rodów węgierskich:

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 27-06-2013, 08:50   

A na środku sympatyczny widok na Kościół św. Michała – symbol chwały Węgrów i Niemców. Tak, tak, Węgrów i Niemców , a w żadnym razie nie Rumunów.



W XV-XVI wieku miasto było zamieszkane przez Węgrów i Niemców, którzy dogadywali się ze sobą bardzo dobrze (Rumuni byli na wsiach – nie żeby nie chcieli zamieszkać w mieście, ale prawo im tego zabraniało. :-)) . Gdy burmistrzem zostawał Węgier, liturgia w kościele była po węgiersku, a Niemcy przejmowali nieistniejąca dziś cmentarną kaplice św. Jakuba i tam było po niemiecku. Zmieniał się burmistrz, zamieniali się świątyniami. (Wyobrażacie to sobie w Polsce? Może są jakieś szlachetne przykłady…)

Tolerancję widać także w fakcie istnienia tu jednej z najstarszych nieprzerwanie działających nekropolii w Europie, gdzie chowano osoby wszelkich wyznań. (Nie dotarłem tam.)

Kościół św. Michała streszcza religijną historię regionu: z początku katolicki, potem kalwiński, następnie ariański i w końcu znowu katolicki.





W 1551 w tym oto kościele spotkała się Izabela Jagiellonka z Ferdynandem II Habsburgiem i oddała mu koronę węgierską. Od tej chwili władcy Siedmiogrodu nie mogli rościć sobie pretensji do węgierskiego tronu.

W świątyni zbierał się sejm siedmiogrodzki, tu też następowała elekcja wielu książąt siedmiogrodzkich. (Humor z zeszytów: „Król został koronowany w czasie erekcji.”)



Budowniczowie katedry postawili też katedrę w Koszycach. Na portalu kościoła umieścili herby Węgier, Czech i Zygmunta Luksemburskiego, za którego powstała hala obecnego kościoła.



Z wikipedii: herb Węgier. Na zdjęciu portalu, polówki herbu są odwrócone:



Z wikipedii herb Czech. Na zdjęciu portalu, widać czeskiego lwa, ale nie mam pojęcia co jest na drugiej połówce:



Z wikipedii herb Zygmunta Luksemburskiego. Na zdjęciu portalu, niemiecki orzeł od pasa w dół: :-)

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 29-06-2013, 14:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 27-06-2013, 08:50   

No i historii ciąg dalszy stoi majestatycznie przed kościołem:



Pomnik ten powstał w 1902 w wyniku konkursu, aby upamiętnić Króla Macieja Korwina – jednego z wybitnych królów węgierskich, który tu się właśnie urodził:



Dla mnie to znowu okazja, by pobawić się w szukanie różnych ujęć



A te kobietę w czerwonym (niektórzy politycy powiedzieliby „małpa w czerwonym”) wykorzystałem – przyznaję się - dwukrotnie.



Po pierwsze po to, aby uzyskać mocny akcent barwny, a po drugie, aby pokazać skalę pomnika.



Humory na pomniku dopisują – oto jeden z węgierskich mężów stanu owego okresu, oddający hołd królowi:



Na tych dwóch ujęciach całkiem fajnie ułożyła się aureola z chmur.





Jeśli fotografia to malowanie światłem, to pewnie to jest najbardziej satysfakcjonująca próba, choć kompozycja taka sobie:





I znowu akcent polski: kim jest ten gościu na zdjęciu powyżej?


A widzicie ten biały budynek z tyłu na końcu ulicy? Tak go cyknąłem niewdzięcznie, bo chciałem też uchwycić policjanta dającego mandat kobiecinie na przednim planie

To tam przyszedł na świat Maciej Korwin – syn wielkiego regenta Jana Hunyadiego – (pochodzili z tutejszej zmadziaryzowanej szlachty). Widać czarną tablicę którą ufundował sam Franciszek Józef, by upamiętnić króla.



Podobno w dawnych wiekach właściciele tego domu byli zwolnieni od podatków. A jakby teraz w Polsce też tak uczcić miejsce urodzenia jakiegoś polskiego polityka, na przykład …(tu każdy sobie może wpisać kogo chce). Choć u nas raczej przyjęło się, „[nazwa miasta] przeprasza za [nazwa polityka].

Spacer po mieście układa mi się w liczne przystanki, na murku, na ławeczce, w knajpce, na schodach świątyni, na trawniku. Czytam sobie o zabytku, oglądam go, doczytuję. I piękne jest, że nikt nie pogania, nikt nie chce w tym momencie jeść, albo sikać, albo usiąść ze zmęczenie, albo zupełnie go to nie interesuje. No chyba, że tym kimś jestem ja. But you know – I’m not Superman…



I tak, po pochwale wakacyjnej samotności, wstępuję do piekarni, a tam ciastko o nazwie „polonez” – z patriotycznego obowiązku zamierzam go kupić i zjeść:



Wracam na rynek, siadam, czas przecieka mi miedzy rękami jak Cyganom, czyli adekwatnie do kraju, gdzie mieszka 700 tysięcy Romów. Gapię się na „rynkową” fontannę, na niebo, na rowerzystów przed kościołem.



Szkoda, że Cluj, który ma dużo zabytków, nie jest bardziej na północ, czyli tam gdzie znajduje się Satu Mare, bo wtedy natychmiast po wjeździe do Rumunii, można by się zatrzymać na te 3 godziny. Muszę jakąś skargę napisać do władz rumuńskich…
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 27-06-2013, 08:51   

Ruszam dalej w kierunku dawnych plant.

Ostatni wiek to udowadnianie, że te ziemie są węgierskie, albo rumuńskie. Nawet w pełnej nazwie miasta - Cluj Napoca - tkwi ten konflikt. Ostatnio, przez wieki był to Cluj (po rumuńsku) lub Kolozsvar po węgiersku i Klausenburg po niemiecku. Ale Rumuni w latach 1970-ych dodali Napoca, jakby chcąc podkreślić, że miasto (pod tą właśnie nazwą) założyli już Rzymianie w 124 roku n.e., co oczywiście ma taki wydźwięk: "Jakież to węgierskie, albo niemieckie miasto?! Toż to rzymska osada..."

Rumuni przystąpili do kontrofensywy gdy przejęli Siedmiogród. Najpierw w 1906 oddano teatr autorstwa spółki Fellner i Helmer (którą rekomendowałem przy opisie Kecksemet).





A w 1923 ruszyła budowa gigantycznej cerkwi.



Stała się wzorem dla wszystkich siedmiogrodzkich cerkwi przed II wojną światową. Formy świątyni miały łączyć elementy Wschodu i Zachody, zgodnie z tym jak wtedy widzieli swoje miejsce w Europie Rumuni (kolumnowa galeryjka nawiązuje do Panteonu lub katedry św. Pawła w Londynie).





Siadam przed cerkwią na ławeczce, zagryzam swojego poloneza, ale co to?:



Czy ta pani na pewno ma stanik? Pod cerkwią, chyba by topless nie przeszło. Zostawiam problem pod ocenę wprawnym oczom kolegów z forum:



Z drugiej strony pomnika już nie jest tak wesoło. Ten zamęczony żołnierz wydaje mi się przejmujący, a czerwień tej wieży z tyłu jest jak krew...



Między cerkwią a teatrem jest - zgadliście - kolejny pomnik:



To Avram Iancu, góral Moti, który walczył z Węgrami w 1848. Wokół góralki z trombitami. Fajnie chmury się ułożyły na niebie:





Moja Lepsza się nie dowie, ale wykorzystałem też panią w różowym:



Ta kompozycja dosyć specyficzna:



No to cyknijmy jeszcze zdjęcie teatru zza fontanny:



Tak więc ten plac opowiada mi pięknie swoją rumuńską historię (w przeciwieństwie do tej węgiersko-niemieckiej na rynku), a ja siedzę jak ta babuszka poniżej, albo chodzę, albo siedzę, i ten czas, tak jak u tych Cyganów, coraz bardziej się przelewa i przelewa niczym woda w fontannie. I nic nie szkodzi. Niech się leje tak w kółko...

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 29-06-2013, 14:46, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 27-06-2013, 08:52   

To ruszmy dalej na wędrówkę po pozostałych świątyniach miasta.

Kościół św. Macieja – największy jednonawowy kościół gotycki południowo-wschodniej Europy. Św. Jerzy walczący ze smokiem to kopia rzeźby wybitnych brązowników z XIV wieku, których jedyną zachowaną rzeźbą jest św. Jerzy na Hradczanach, a inne znane są tylko z opisów:



Świątynia minorytów, zwana kościołem pięknych, bo tu uczęszczali „znani z urody Ormianie” (tak mówi mój przewodnik). To moim zdaniem najładniejsze wnętrze w Cluj. Może przejęło urodę po Ormianach? Taki dziwnie smutny ten barok:



Wrzucam więc w google grafika „Ormianie”, aby sprawdzić tę urodę i oto co otrzymuję:



Czyli całkiem nieźle, ale też wyskakuje:



Hmm…

W 1948 kościół oddano prawosławnym. W 1998 r. grekokatolicy poprosili o zwrot budynku, co owszem nastąpiło, ale po bójce z prawosławnymi. (O Wiśle i Cracovii jeszcze wspomnę…)

A to Uniwersytet, który powołano w 1872 z węgierskim jako wykładowym:



Gdy Rumuni przejęli Siedmiogród, węgierscy wykładowcy wynieśli się do katolickiego Szegedu na Węgrzech. Jednak protestancka kadra źle się czuła w katolickim mieście (mimo, że było węgierskie!) i w 1940 część wróciła do Cluj. Przez pewien okres działały tu dwa odrębne uniwersytety, które wkrótce połączono dekretem państwowym. A dziś wykłada się tu po rumuńsku, węgiersku i niemiecku…. Zdaniem Galuska, Bukareszt i Budapeszt zazdroszczą Cluj umiejętności godzenia przeciwieństw i tolerancji.




A ten budynek jest odpowiedzią na pytanie kim jest gościu na pomniku. To „nasz” Stefan Batory, a to liceum Batorego – podobno najlepsze w mieście. (Taki ten Batory „nasz” jak i Izabela Jagiellonka, czyli i węgierski…)





Kościół św. Trójcy – model dla wznoszonych w Siemigrodzie kościołów kontrreformacji (obecnie w rękach pijarów). Twórcą może być, Tausch, autor wnętrz kościoła Uniwersyteckiego we Wrocławiu i kościoła w opactwie cysterskim w Krzeszowie, pochowany w Nysie. Ale pal licho wnętrze, widzicie ten napis na portalu aby czcić Trójcę Świętą?



Kilka przecznic dalej jest kościół Arian (unitariański) (zdjęcie poniżej), którzy nie wierzą w Trójcę Św., i tam z kolei napis na kościele brzmi „In honoram solus Dei” "Na cześć Boga jedynego" Przypomina mi to wojnę propagandową, która odbywa się na murach w Krakowie. Jedni piszą: Cracovia pany", a inni "Wisła pany". No, może współcześnie wyrażenia te brzmią ciut inaczej. (Aha, w okresie reformacji całe miasto przeszło na unitarianizm.)





Oto obecny klasztor Franciszkanów. Mieszkała w nim przez jakiś czas „nasza” Izabela Jagiellonka. Kiedyś mieściła się tu szkoła ariańska, ale jezuici zabrali im klasztor w okresie kontrreformacji. Zatem z tą klużańską tolerancją różnie bywało; tu konfiskata, tu bójka… Ale widać na tle tego co działo się w innych rejonach Monarchii, nie było źle.



Ruszam do auta mijając jeszcze szpanerski budynek sądu apelacyjnego. (Ładnie się te zielone autka zgrały z liśćmi...):



Po drodze napotykam jeszcze jeden ważny dla Rumunów kościółek. (Zagadka: jak on się nazywa? Podpowiedź jest na zdjęciu.)



No i tyle by było tego na dziś. Można jeszcze wdrapać się na austriacką cytadelę, która jest niezłym punktem widokowym choć mało co z niej zostało, oraz udać się do ogrodu botanicznego, podobno jednego z najpiękniejszych w Europie Środkowej, ale zostawiam to sobie na inny raz.

A za wycieraczką auta czeka list:

Szanowny Panie,

Uznaliśmy Pana wniosek o umieszczenie większej ilości zabytków bliżej granicy węgiersko-rumuńskiej i postanowiliśmy przenieść Cluj na teren Satu Mare, a Satu Mare na teren Cluj. Pierwsze wyburzenia i transport zabytków rozpoczęły się jak tylko opuścił Pan zabytkowe centrum.

Z poważaniem,
Minister Turystyki Rumunii


***

To bogate w aluzje historyczno-religijne miasto, warte było mojego czasu, który jak już wiecie, wreszcie zaczął się przelewać. Upodobniłem się więc do Roma i od tego momentu przestaną mnie może nagabywać o pieniądze…
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
pablo 
Mina



Osiedle: Lekarka
Pomógł: 2 razy
Wiek: 50
Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 2646
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 29-06-2013, 09:01   

Solniak, apropos spania w trumnie, czy ja dobrze kojarzę, że Ty masz sedana?

Kiotari, kojarzysz jak w Stambule jest z parkowaniem, zastanawiam się nad tym, czy jak wynajmę jakieś miejsca w hostelu, jakie są szanse na znalezienie miejsca w rozsądnym promieniu? ;)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - opowiadania
Template modified by Mich@ł
Strona wygenerowana w 0,32 sekundy. Zapytań do SQL: 16