Poprzedni temat «» Następny temat
Serbia, Macedonia, Albania, czyli tropem tureckich toalet
Autor Wiadomość
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 02-03-2013, 11:06   

GJIROKASTRA

I oto jesteśmy w Gjirokastra, a może lepiej po grecku: Argyro-Kastro? ("Αrgyro" – srebro, "Kastro" – zamek).





Parkujemy na jakimś placu, do którego przywiodła nas droga. Obok wielki i dobrze strzeżony grecki konsulat. Grecy stanowią w Gjirokastra 10-30% ludności (dane różnią się, w zależności od tego, która nacja robi szacunki). Stasiuk: „Grecy nie potrafią pracować, mówią Albańczycy. Pogardzają nami, ale bez nas nie piliby wina, ponieważ stali się grubi i leniwi.” Tak proroczo pisał jeszcze przed kryzysem.



Bankomat, lody i jesteśmy gotowi do zdobycia miasta.





Stasiuk: „Popijam fernet i patrzę z góry na rodzinne miasto Hodży. Wczesnym popołudniem ulice pustoszeją i znika tłum sprzed konsulatu. Słońce świeci pionowo i wymiata cień z najciaśniejszych zaułków. Robi się tak cicho jakby wszyscy rzeczywiście wyjechali, pozostawiając miasto własnemu losowi, porzucając je na pastwę czasu i upału. Z gór zejdą wilki i skrzyżują się z psami, winorośl rozsadzi mury z ciosanego kamienia, wiekowe mercedesy zdechną z tęsknoty za swoimi szoferami, turecka forteca na wzgórzu zapadnie się do jego wnętrza, […] rdza wyje wnętrzności muzułmańskich głośników, raki przepali zakrętki butelek […] i na koniec szara łuska gór przykryje resztę.





Największe miasto południowej Albanii, „miasto srebrnych dachów”, na liście UNESCO od 2005, zdobywa moją sympatię. Rozrzucone po wzgórzach tradycyjne domy sprzed wieków sprawiają, że naprawdę można poczuć ducha Imperium Osmańskiego. Przewodnik Pascala uważa, że miasto robi „dość ponure wrażenie”, czego ja zupełnie nie dostrzegam. Dalej w przewodniku znajdujemy „Poruszanie się wąskimi, ostro pochylonymi, śliskimi i brukowanymi uliczkami nastręcza kłopotów.” Wygląda na to, że dla Pascala pisują niepełnosprawni.





”Przybyłem do Argyro-Kastro po południu. Miasto to, z ludnością liczącą jakieś 2000 dusz, położone jest na kilku stromych zboczach. Prawie wszyscy mieszkańcy to muzułmańscy Turcy plus może ze 140 greckich rodzin. Położenie miasta, daje efekt wspaniałości, wzmocniony przez rozmiar domów najważniejszych tureckich obywateli.

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 02-03-2013, 11:06   

TWIERDZA



”Kiedy Ali-Pasza zajął miasto w 1812, nakazał budowę nowego zamku na miejscu starego. Budowa posuwa się w bardzo dużym tempie przy pomocy 2 000 ludzi nieustannie pracujących na miejscu i gdy dobiegnie końca, będzie to konstrukcja dużych rozmiarów.”



„Ten zamek to prawdziwy konik Ali Paszy. Zanim opuściłem Joanninę, ciągle chciał o nim rozmawiać i pytał się o moje sugestie. Na terenie zamku Wezyr planuje też zbudować swój kolejny pałac z haremem (seraglio) na duża skalę. Póki co, w zamku rezyduje ulubiony syn Alego, Sali Bey, nominalnie zarządca okręgu, mimo swoich 11 lat. Zapewne zrobiono to po to, aby młodzieniec oswoił się z zarządzaniem Albańczykami i aby ochronić go przez zniewieścieniem, które mogło stać się jego udziałem w Joanninie.”



Zimne korytarze wydają się absurdalnie wysokie, jak wyjęte z surrealistycznych obrazów, a ustawione w kazamatach działa i czołgi z czasów II wojny światowej czają się jak złe smoki w jamach.



Więzienie, które tu można zwiedzić w ramach zamkowego muzeum pamięta czasy króla Zoga, hitlerowców i Envera Hodży. Czuć tu krew, śmierć i cierpienie, co kontrastuje z przyjemnym odczuciem chłodu, który zapewniają lochy.





”Przybywszy do Argyro-Kastro, poszedłem od razu na zamek, gdzie poczekałem na Hassana Aga, komendanta albańskiego i opiekuna Sali Beya. Urodzony w Tepelene, starszy, ale bardzo męski, zabrał mnie do swojego apartamentu, w którym znajdowało się pięciu Turków, ważnych obywateli miasta, ubranych bardzo bogato, a jeden z nich był nauczycielem Sali Beya. Wokół było dużo albańskich żołnierzy. Oddawszy Hassanowi list od Wezyra, ten skierował mnie na kwaterę do greckiej rodziny, a pod wieczór dostał prezent składający się z dwóch owiec, dwóch bochenków chleba i dużej torby kawy.”



”Z apartamentu Hassana, udałem się do Sali Beya, który wyraził życzenie, aby mnie zobaczyć. Znalazłem go w pokoju ani dużym, ani szczególnie ozdobnym. Być może, to była świadoma polityka Wezyra, aby tak wychować syna. Zastałem Sali beya, otoczonego grupą Albańczyków, wielkich surowych, męskich, w większości bosych, ale bogato ubranych i uzbrojonych.”

”Młodzieniec podniósł się kiedy wszedłem, aby powitać mnie na stojąco. Po wymianie powitań usiedliśmy, a on otrzymał hołd od moich albańskich strażników, którzy podchodzili po kolei z drugiego końca pokoju, kłaniali się dwa razy przed nim dotykając podłogi rękami, a potem klękali na jedno kolano i całowali jego szaty. On z kolei podnosił swoją dłoń i dotykał ich czoła. Zabawne było obserwować ten dziecięcy majestat. Ubrany był w albańską czapkę, pas, a za nim sztylet.”



”Jego edukacja pasowało do życia jakie będzie musiał wieść. Oprócz zmężnienia poprzez ćwiczenia fizyczne, uczył się greckiego, tureckiego i albańskiego. Jego matka rezydowała w Tepelene. Poinformowano mnie, ze rzadko wolno jej było widzieć syna, a to ze strachu, aby nie zniewieściał przez jej pobłażanie.”



”Odwiedziłem różne części zamku, Mury, bardzo grube, są już gotowe, chociaż minęło tylko 9 miesięcy, co jest typowe dla wszystkiego, czego Wezyr się podejmował, gdyż jego humor nie lubił zwłoki. Od rozkazu do jego wykonania mijało bardzo mało czasu. Chociaż lokacja zamku jest na wysokim i stromym wzgórzu, wydawało mi się, że jego bezpieczeństwo może być zagrożone przez sąsiednie wzgórza. Wzmiankowałem to Ali Paszy, ale ciężko było mi opisać mu jak potrafi razić europejska artyleria podczas oblężenia miasta. Zauważyłem też, że niektóre z dział już zainstalowanych, zostały zrobione w Anglii.”



Wychodzimy z lochów. Fala upału niemal przewraca nas na ziemię. Przemykamy się wzdłuż cienia, które tworzą różnorakie mury i ściany. Tak docieramy na koniec twierdzy, która ciągnie się na dystansie 400 metrów.



Typowa wieża zegarowa z czasów osmańskich jest właśnie z czasów Ali Paszy:



Można wejść do resztek Lockheada, który w 1957 wylądował z powodu usterki w Albanii i już z niej nie wyleciał:





Mówiłem, że surrealizm… Ta scena służy albańskiemu festiwalowi folkloru, który odbywa się co pięć lat - kolejny będzie w 2014 jakbyście się wybierali…

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 02-03-2013, 11:07   

STARÓWKA I DOMY ALBAŃSKIE

Albańska wersja solarów jest znacznie tańsza:





Ze stróżami prawa przyjdzie nam się jeszcze spotkać przy wyjeździe z Gjirokastra. Zostaniemy zatrzymani, a policjant, zorientowawszy się, że nie mówimy po albańsku, da nam na migi znać, że zapomnieliśmy włączyć światła. A potem, zamiast mandatu, pomacha na pożegnanie. Wydaje się to potwierdzać relacje innych podróżujących po Albanii, że tamtejsza policja ma instrukcje nie dawać się we znaki turystom.



Z meczetu rozlega się zawodzenie mułły – najprawdopodobniej z … głośnika. Jeszcze niedawno, za komuny, meczet ten używany był przez akrobatów cyrkowych jako miejsce do ćwiczeń na trapezie. Na 13 meczetów, które istniały tu w 1945, został dziś tylko jeden. Kulturalna rewolucja Hodży starła ślady wcześniejszej kultury.



Budynek poniżej nazywa się Siedem Fontann. Trzy z nich wciąż działają. W nich to wierni oczyszczali się kiedyś, zanim wchodzili do meczetu.



”Okolice zamieszkują Albańczycy, którzy kiedyś byli chrześcijanami, ale w większości przeszli na islam w XVII wieku. Usłyszałem anegdotę dotyczącą jednej z wiosek, że po tym jak skończyło się prawosławne nabożeństwo, ludzie zebrali się koło swoich popów i powiedzieli, że chociaż modlą się w ten sposób od dziada pradziada, to ich sytuacja życiowa nic a nic się nie polepsza, dlatego postanowili zmienić religię na islam, i nalegali, aby popi zrobili to samo!”



Trafiamy do jednego z typowych albańskich domów z XVII-XVIII wieku, zwanych kullë, domów-wież.
Jest tu takich domów multum - tego brakowało mi w Ochrydzie.



Dom taki składa się z dwóch wież z cofniętą arkadową fasadą.



Kullë umożliwiał obronę podczas nieustannych walk miedzy lokalnymi beyami i paszami, pozwalał trzymać inwentarz w zimie i gromadzić wodę w upalne lato. Może mieć nawet 5 kondygnacji.









Przy wejściu do tego zabytkowego domu spotyka nas mała przygoda. Stróżująca kobieta daje mi do zrozumienia ile kosztuje wstęp. Pokazuję palcem nasza czwórkę, że za te wszystkie osoby płacę i daję jej większy banknot w oczekiwaniu reszty. Kobieta jednak jej nie wydaje. Może zrozumiała, że mam taki gest? I wychodzi, że policzyła też dzieci, czego się w Albanii nie robi. W sumie nie było to dużo, jakieś 31 złotych, więc machnąłem ręką… Stasiuk gdzieś pisze, że Albańczycy uważają się za najbiedniejszy naród w Europie i się nie targują. Jak widać czasami nie wydają też reszty…

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 02-03-2013, 11:08   












Obok zabytkowego domu który odwiedziliśmy, miejsce gdzie urodził się Enver Hodża w 1908. Nie, nie w tym domu. Obecny dom postawiono bodaj w latach 60-ych. Dziś w środku znajduje się Muzeum Etnograficzne. Jak widać po graffiti, pamięć o komunistycznym dyktatorze jest ciągle żywa.



A na tej platformie widokowej do 1992 roku stał pomnik Envera Hodży.



OBIAD I PAMIĄTKI







Centralne skrzyżowanie w starej części Gjirokastra. Wchodzimy na piętro do jakiejś knajpy. Na górze wąziutki pokoik na 3 stoliki. Menu bardzo skromne. Kelner i kucharz w jednej osobie zagaduje do nas kilkoma polskimi słowami. Po angielsku ustalamy, że pracował w Irlandii z Polakami. Po obiedzie, rekomenduje nam sklepik z pamiątkami, który jest przy tym samym skrzyżowaniu.





W sklepiku sprzedająca dziewczyna też rzuca do nas kilka polskich słów. Okazuje się być narzeczoną naszego kelnero-kucharza z knajpy. Dzieci wpadają w wir kupowania pamiątek. Mają swój budżet do wykorzystania i znajdują w pamiątkach tę przyjemność, którą my mamy w zwiedzaniu.



5 minut po wyjściu ze sklepiku wybucha afera. Młoda kupiła jakieś muszelki, a po przemyśleniach doszła do wniosku, że to powinien jednak być kolorowy wachlarz (zapewne ściągnięty z Chin). Nie ma rady. Trzeba się wrócić w 35-stopniowym upale 300 metrów i wymienić muszelki na wachlarz. Na pocieszenie i (dla ochłody) też kupuję sobie pamiątkę: koniak Skanderbeg – typowy eksportowy produkt albański - 20 zł.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 02-03-2013, 11:09   



Chwila wytchnienia.
Można przysiąść w cieniu na jednym ze wzgórz i poczytać dalej, jak zwiedzał te ziemie nasz angielski lekarz, niemal dokładnie 200 lat temu.

”Piętnastego marca, ruszyliśmy w głąb doliny Deropuli miedzy Tepelene i Argyro-Kastro, która w pewnym momencie traci bogaty charakter, a góry nagle tworzą wąskie gardło. Zgodnie ze wskazówkami Wezyra Ali Paszy, wspięliśmy się do nieszczęsnego miasta Gardiki (Kardhiq), które doświadczyło jego zemsty wiosną 1812 roku. Nigdy bym nawet nie pomyślał o tym, aby się tam wybrać, gdyby sam Wezyr nie położył nacisku na to, bym włączył to miejsce do swojej podróży. Nie ma wątpliwości, że Ali nie skierowałby mnie tu, gdyby uważał, że czyn, który popełnił, wyrabiał mu złą markę w cywilizowanym świecie Zachodu. Wyglądało, że wręcz chciał się pochwalić, jak dobrze pomścił swoją matkę i siostrę…



”Okazało się, że Konstantyn, jeden z moich albańskich strażników przydzielonych mi przez Ali Paszę, był pośród żołnierzy, którzy brali udział w masakrze Gardikotów, o której opowiedział z beznamiętną obojętnością. Podjechaliśmy pod nieszczęsny karawanseraj. Był otoczony wysokimi murami, a na wrotach wisiała tabliczka, upamiętniająca tragedię, jednak zbyt wysoko bym mógł ją odczytać. Z trudnością wspiąłem się mury karawanseraju, a tam...





”Wszędzie leżały porozrzucane szczątki nieszczęśników, a także rzeczy świadczące o tym jak zginęli. Dziś jest 15 marca 1813 roku - uświadomiłem sobie, że przybyłem tu dokładnie rok po dniu kiedy to się wydarzyło…”



”Czterdzieści lat czekał Ali, aby pomścić swoją matkę i siostrę na mieszkańcach Gardiki. Bez wątpienia mógł to zrobić wcześniej, ale czekał na chwilę, kiedy jego siły będą tak duże, że nikt z Gardikotów nie będzie w stanie zbiec i uniknąć zemsty. Miast otoczyło 15 000 żołnierzy Ali Paszy. Tureccy oficerowie niespiesznie przeprowadzali jednak atak na miasto, dopóki nie pojawił się Athanasius Bia i za odpowiednim wynagrodzeniem, zaofiarował się zdobyć miasto ze swoimi Albańczykami. Ali Pasza przyjął jego ofertę i po jednej nocy oporu miasto zostało zdobyte.





”6 000 podbitych mieszkańców zostało rozmieszczonych w różnych miejscach południowej Albanii i zostali niewolnikami pracującymi przy mostach i innych konstrukcjach. Beja i najważniejszych mieszkańców Wezyr wysłał do Joanniny.



”Rankiem 15 marca 1812 roku, blisko 800 Gardikotów, których nie odesłano do Joanniny, zostało przyprowadzonych i umieszczonych w dużym karawanseraju, kilka mil na północny wschód od Argyro-Kastro. Sam Wezyr przyjechał powozem do fortu, który był cały otoczony przez wojsko. Wszyscy z ośmiuset więźniów zostali związani, aby nie przychodziły im pomysły, które mogła podsunąć im rozpacz. Wszyscy byli mężczyznami i zostali wybranymi dlatego, że albo faktycznie byli wtedy w Gardiki, kiedy matka i siostra Alego zostały pohańbione, albo byli bezpośrednimi potomkami tych, którzy w tym brali udział.



”Żołnierze stanęli na murach. Gdy Ali Pasza wystrzelił z pistoletu, otwarto ogień do więźniów. On sam obserwował egzekucję z powozu. Masakra trwała dopóki żaden Gardikota nie pozostał żywy. Niektórzy co prawda uciekli miedzy drewniane budynki, ale Wezyr kazał je podpalić. Wtedy nieszczęśnicy wybiegli i zaczęli rzucać kamieniami w żołnierzy, nawet raniąc niektórych, zanim zginęli. Na koniec brama karawanseraju zostały zabite deskami, a ciała pozostawione tak jak upadły, aby świadczyć światu o zemście.



”Tego samego dnia, 36 najważniejszych mieszkańców Gardiki, tych uprzednio zabranych do Joanniny, zostało przetransportowanych na drugi koniec jeziora, gdzie spotkał ich ten los, co zabitych w karawanseraju. Dwaj ważni mieszkańcy, którzy akurat wtedy nie przebywali w Gardiki, zostali wkrótce później zwabieni i zamordowani, a ich ciała dorzucone do tych w forcie.

”Przed opuszczeniem tego miejsca, poprosiłem Konstantina o przetłumaczenie napisu na wpomnianej wcześniej tabliczce nad wejściem, co on niniejszym uczynił:

Tak giną ci
Którzy śmią się przeciwstawić
Ali Paszy z Tepelene
Albo pohańbią jego rodzinę.”


_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 08-03-2013, 21:14   

”Sposób w jaki Wezyr sprawuje władzę, jest trudny do zrozumienia i możliwy tylko w bałaganie i różnorodności Imperium Otomańskiego. Wielka Porta uznaje, że tytuły Ali Paszy zostały mu nadane przez Sułtana, a jego liczne przywileje nominalnie potwierdzone w Konstantynopolu po tym, jak Ali Pasza sam je sobie nadał.

Ze swojej strony Ali Pasza pro forma uprawia pewne uznanie władzy Porty, wysyłając znaczne kwoty pieniędzy do Konstantynopola jako podatek. I na tym relacja suweren-poddany się kończy.”




”Na swoich ziemiach i w kontaktach z innymi państwami Ali Pasza posiada całkowitą niezależność. Zwołuje i rozwiązuje armie, ustala podatki oraz cła, zarządza i sądzi bez możliwości apelacji. W Konstantynopolu utrzymuje nawet swoich agentów, którzy oddziaływują na decyzje Wielkiej Porty. Obce mocarstwa mają swoich przedstawicieli na jego dworze, a Joannina stała się kanałem dzięki któremu sam Sułtan dowiaduje się co dzieje się w Europie.”



”Barwna kariera Alego należy i do greckiej tradycji, bo jego dwór jest grecki. Nie jest jednak Ali Pasza zwolennikiem greckiego ruchu niepodległościowego. O czym świadczy los jednego z jego przywódców Katsantonisa. Przez kilka lat wygrywał potyczki z Ali Paszą, ale został w końcu aresztowany i poddany publicznej egzekucji poprzez zmiażdżenie kości młotem dwuręcznym.

Także Arumunii, nie wspominają go dobrze, bo to właśnie on dokonał finalnego zniszczenia Moscopole (Voskopje) i zmusił znaczną grupę Arumunów do emigracji.”




Pędzimy dalej w kierunku morza. Po drodze drogowskaz w prawo do Syri i Kaltër (Niebieskie Oczy), małego cudu natury. „Sy” to oczy, „Kaltër” to niebieski, a to „i” pomiędzy nimi, nie ma nic wspólnego z naszym „i”, tylko jest jakiś rodzajnikiem. Konieczność dopisania „–ri” do”Sy” pozostaje dla mnie tajemnicą.



NIEBESKIE OKO (Syri i Kaltër)

Przed właściwą atrakcją, jezioro i budka – tu płaci się za wstęp, a potem przejazd nasypem dzielącym malownicze jeziorko na pół.



”W haremie Wezyra jest jakoby 300 kobiet i podobno nie brakuje też mężczyzn. Ale najbardziej znana historia z kobietami dotyczy żony jednego z synów Alego, która była ulubienicą Wezyra. Gdy pewnego ranka Ali zauważył, że płacze, wypytywał ją do skutku o przyczynę tej rozpaczy, aż w końcu przyznała, że boi się, że syn Alego za bardzo zwraca uwagę na inne kobiety. Kiedy Wezyr zażądał, aby podała mu nazwiska, kobieta wypisała na kartce (podobno przypadkowo) 15 nazwisk najpiękniejszych kobiet w Joanninie. Tej samej nocy zostały wszystkie związane w workach, zabrane do łodzi i utopione w jeziorze.”



”To przy pomocy takich środków udało mu się zamienić tereny notorycznie nękane dawniej przez bandy rozbójników w teren bezpieczny dla kupców, co poprawiło los jego poddanych i oczywiście zwiększyło też jego własne dochody. Potrafił Ali Pasza, jako pierwszy, ujarzmić pod swoim berłem najdzikszy i najbardziej niepokorny naród Europy, podzielony na setki niezależnych klanów, które mordowały się nawzajem bez ustanku.

Zbudował mosty, poprowadził drogi przez bagna, ozdobił miasta nowymi budynkami, a wszystko to na własną chwałę. Przypuszcza się, że Napoleon był gotów zrobić go królem Albanii i popierał jego walkę z Wielką Portą.”


Wkrótce dojeżdżamy do magicznego gaju, gdzie biją źródła wypływające kilkadziesiąt metrów pod ziemią.



”Celowo zaadoptował niektóre zachodnie praktyki bardziej cywilizowanych zachodnich krajów. Wzorem zachodnich dworów miał nawet na dworze błazna, ubranego w okrągłą wysoką czapkę futra, z który musiał robić koziołki i żonglować przed koniem Wezyra, kiedy jego Wysokość wybierał się na przejażdżkę.”



Nurkowie zdołali dotrzeć tylko do 45 metra. Woda ma około 13 stopni, akurat aby się ochłodzić, ale pływać? Brrrr…. Dla chcących jest platforma do skoków.



”Nawet ci co go nienawidzą, muszą przyznać, że pod jego rządami Albania jest szczęśliwszym i lepiej prosperującym krajem niż kiedy była podzielona pomiędzy watażków i wyczerpana nieustającymi lokalnymi wojnami. Doświadczenie historii pokazuje, że pojedynczy tyran jest mniej szkodliwy dla szczęścia narodu niż tyrania podzielona na kilku tyranów. Wezyr Albanii stał się despotą, poprzez zniszczenie wielu despotów, którzy żerowali na tym podzielonym kraju.”



Otoczenie jest niezniszczone, być może dlatego, że jeszcze niedawno, dostęp tu mieli tylko prominentni albańscy komuniści.



”Nic nie uderzyło mnie bardziej w Albanii, niż ten podziw i osobiste przywiązanie, które tyran ów wzbudzał w Albańczykach. To uczucie ujawniało się nie tylko w urzędnikach, strażnikach i innych, którzy mieli łatwy dostęp do jego osoby, ale także wśród pospolitych żołnierzy i ludu. Ten fenomen nie byłby dla mnie zrozumiały, gdybym sam nie spotkał się z Alim.”



”Popularności mógłby mu pozazdrościć najbardziej cnotliwy książe. Wydaje mi się, że te uczucia zwykłych ludzi mieszały się z irracjonalnymi przesądami. Tłumaczyli sobie, że nawet najgorsze zbrodnie Ali Paszy to wola Boża, bo uczynki Wezyra prowadziła ręka Opatrzności.”

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 08-03-2013, 21:15   

MESOPOTAM

Nie zabawiamy w Niebieskim Oku długo. Dziś koniecznie chcemy dotrzeć na riwierę. Drogę do Sarandy urozmaica postój w Mesopotam, przy jednej z bardziej znanych świątyń Albanii, monastyrze św. Mikołaja. Zastanawia mnie nazwa wioski, „Mesopotam”. Nieuchronnie kojarzy się z Mezopotamią, ale nie mam pojęcia jak połączyć starożytną krainę w Azji z albańską wioską. Do świątyni trzeba trochę podejść, albo ryzykować uszkodzenie podwozia.




”Towarzyszył mi strażnik Wezyra, Dimo z Agryro-Kastra. Był chrześcijaninem i mówił po grecku, więc dowiedziałem się, ze wpierw walczył przeciw Alemu, lecz kiedy dostał się do niewoli, otrzymał pardon od Wezyra i został jego sługą.

Opisał mi bez żadnych oporów jak cała jego rodzina, matka, dwie siostry i najstarszy brat zostali zmasakrowani przez wojska Ali Paszy podczas zdobywania Agryro-Kastro. Jego wuj został ścięty osiem dni później z rozkazu Wezyra. Możecie sobie wyobrazić, jak bardzo byłem zdumiony, że jego serce nie napełniło się niezmierzoną nienawiścią do krwawego tyrana, głównej przyczyny jego bólu. „




”Ale on bardziej oskarżał upartość swoich rodaków, którzy nie chcieli się poddać Alemu Paszy, a upadek miasta tylko przekonał go, że Wezyr jest niezwyciężony. Tak więc wkrótce całował rękę, która splamiła się krwią jego rodziny i zniszczyła jego miasto. Mówił o tym wszystkim ze łzami i szczerą rezygnacją, widząc w czynach Paszy wolę Nieba. „



”Jeden inteligentny Grek powiedział mi, że Ali Pasza jest jak pająk, który rozpostarł potężna sieć nad Albanią i częścią Grecji, sieć tak delikatną i skomplikowaną, że wystarczy lekki ruch na którejkolwiek nici, aby przyciągnąć do środka, do samego tronu potwora, te tysiące jednostek, które poruszają się po powierzchni sieci.”



Budynek jest w renowacji, możemy tylko oglądnąć słynne, sugestywne płaskorzeźby na murach, które swoim klimatem zdają się faktycznie łączy ten albański kościółek z tajemniczą azjatycką Mezopotamią.



”Nie spotkałem się z Alim w jego stolicy, ale w Prevezie w listopadzie 1812 roku. Była to wizyta z konieczności. Wezyr, kiedy dowiedział się, że dwaj cudzoziemcy przybyli dzień wcześniej, wysłał strażników do greckiej rodziny, w której domu przebywaliśmy, i nie było rady, jak tylko wybrać się do niego następnego dnia.”



”Gdy weszliśmy do jego apartamentu, siedział koło okna, w rogu, na niskiej sofie ze skrzyżowanymi nogami, na poduszce trochę wyższej niż inni. Po lewej usadowił się starszy Turek, najwyraźniej oficer wyższej rangi. Na dywanie, otoczonym przez ową sofę, usiadło ze skrzyżowanymi nogami trzech sekretarzy albo skrybów, zajętych pisaniem tego, co dyktował Wezyr i Turek.

źródło: http://www.mlahanas.de/Gr...s/AliPasha.html

Gdy podeszliśmy, Ali Pasza powitał nas po turecku uchylając głowy i podnosząc prawą rękę do piersi. Potem zrobił znak byśmy usiedli i odprawił skrybów.”





Związek Albanii z Azją jest jednak złudzeniem. Później sprawdzę, że Mezopotamia to greckie połączenie dwóch słów „meso” (środek) i „potamia” (rzeka). Azjatycka Mezopotamia leżała miedzy Eufratem, a Tygrysem i najwidoczniej ta albańska wioska tez między jakimiś strumieniami jest położona. No i jeszcze przypomina się: przecież hipopotam, to koń rzeczny…



”Ali zapytał mnie o imię, kraj, cel mojej podróży, czy byłem w Grecji przedtem, czy podobało mi się tutaj, jak długo już podróżuję. Tak dużo pytań, że ciężko było się zdecydować, na które odpowiedzieć pierwsze. Powiedziałem mu swoje imię, kraj, i to, że chciałem zobaczyć ruiny w Epirze, oraz złożyć wyrazy szacunku Jego Wysokości, o którym często mówi się w Anglii.

Słysząc to, Ali uśmiechnął się i powiedział do mojego towarzysza “Widzę, że ten cudzoziemiec zdobył już sztukę komplementowania po grecku!” Następnie wybuchnął śmiechem tak głośnym, że niemal nas ogłuszył. Śmiał się często i nigdy nie spotkałem kogoś, kto śmiałby się podobnie. Potem obrócił się do mnie i rzekł, “Mam nadzieję, że zobaczysz, iż nie jestem aż taki zły, jak mnie opisują we francuskich gazetach.” I znowu wybuchnął śmiechem.”


I suniemy dalej…



Cygańskie osady w Albanii, choć trudno sobie to wyobrazić, chyba są jeszcze biedniejsze od tych na Słowacji czy w Rumunii:



”Wezyr palił tytoń, do czego używał maszynę, zwana po turecku arguile, z długą elastyczną rurą ozdobiona złotymi nićmi, bursztynem i diamentami. Dwie rzeczy uderzyły mnie w jego ubiorze: za pasem sztylet, z rękojeścią w diamentach, oraz nakrycie głowy z fioletowym aksamitem i złotą koronką.

Z wyjątkiem ubioru, ten cudowny człowiek wydał mi się, poprzez swoją fizjonomię i zachowanie, mieć tak mało podobieństwa do Turka wysokiej rangi, jak to tylko możliwe. Miał ciało Greka i duszę Albańczyka.
.
Opowiedziałem mu o tym, jak napadli mnie rozbójnicy podczas mojego poprzedniego pobytu w Albanii. Zaśmiał się, gdy dowiedział się, że wróciłem niemal goły z wyjątkiem kilku groszy. A potem rzekł “Dostaniesz ode mnie paszport i jednego z moich ludzi, a wtedy zobaczymy, czy uda ci się znaleźć w Albanii choćby jednego rozbójnika.””





Rumunię przypomina też ten pies gustujący w miejscowym piwie „Korca”:



”Skoro jesteś archeologiem, dam ci tylu ludzi ilu potrzebujesz do swoich prac, tak że będziesz mógł kopać w poszukiwaniu marmurów lub innych cennych rzeczy. W zamian podzielisz się ze mną tym co znajdziesz. Jak podoba ci się ta propozycja?” Chociaż Ali Pasza powiedział to lekkim tonem, czułem, że ma poważne zamiary, wiec jak tylko mogłem, w najdelikatniejszy sposób, zacząłem się wykręcać, że już długo mnie w Anglii nie było, etc.

”Masz jednak na tyle czasu”, odparł - jasno widziałem, że był trochę niezadowolony - “aby jutro pojechać ze mną do ruin Nicopolis, prawda?” Chcąc załagodzić poprzednią odmowę, odrzekłem, że będę do dyspozycji Jego Wysokości. “A zatem przyślę dzisiaj kogoś wieczorem, kto zaaranżuje jutrzejszą wycieczkę.””
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 08-03-2013, 21:16   

JEZIORO BUTRINT I KSAMIL



Do Sarandy, albańskiego Sopotu, nie zaglądamy. Droga z Sarandy do Ksamil, której surowy charakter budził grozę kierowców jeszcze kilka lat temu, dziś jest pokryta pięknym asfaltem. Po lewej Jezioro Butrint z farmami małży.



”Następnego ranka ruszyliśmy na tureckich koniach, które mają tę wadę, że potrafią poruszać się tylko galopem, co bywa bardzo niewygodne. Droga była w kiepskim stanie, a powóz Wezyra posuwał się wolno. Przybywszy do ruin, zatrzymaliśmy się koło chat pasterskich i murów starożytnego miasta. Wezyr wszedł do jednej z chat, gdzie przygotowano mu dywan, poduszki, kawę i fajkę. Siedliśmy a Pasza rozpoczął rozmowę z wieśniakiem, który zdawał się być szczęśliwy i odzywał się bez onieśmielania.

Gdy tak sobie piliśmy kawę i palili, Wezyr poprosił, abym opowiedział mu o Nicopolis, jego dziejach i mieszkańcach. Kiedy skończyłem, Ali rzekł, że poznał już te fakty od innego Anglika, ale miał nadzieję, że może wiem coś więcej. Wyraził też zdziwienie, że Anglicy, na krańcu świata, wiedzą tak dużo o jego kraju.

Następnie poprosił mnie, aby wskazać miejsca, gdzie można z dużym prawdopodobieństwem znaleźć marmury i inne ciekawostki. Zacząłem mieć wątpliwości, czy aby nie zostanę na dłuższy czas - wbrew sobie - głównym archeologiem Wezyra.

Po godzinie kopania, robotnicy Wezyra znaleźli trzy kawałki marmuru, zapewne szczątki dawnego chodnika. Wezyr zadecydował, że pojadą z nim do Prevezy. Znaleziono też dwa nieszczególne medale z brązu. Wezyr ze śmiechem ofiarował mi jednego. Zostawił też trochę pieniędzy wieśniakowi, który nas gościł, i ruszyliśmy z powrotem do Prevezy.”


Na wjeździe do Ksamil, znak kempingu, co rozwiązuje nam problem dzisiejszego noclegu.



Miejsce jest fajne, tuż nad morzem, a dokładniej kanałem oddzielającym nas od wyspy Korfu. Kobieta zarządzająca interesem zna tylko albański. Szybko ściąga swoją nastoletnią córkę, która zna włoski. Niewiele okazuje się to pomocne, ale przecież to co ważne, da się ustalić przy pomocy długopisu i kawałka papieru: 40 zł za noc. W sąsiednim budynku są toalety i prysznice na przyzwoitym poziomie.

Oprócz nas jest tu tylko … jedno auto z namiotem. Z Polski.

Rozbijamy swoje namioty, wymieniamy się wrażeniami z naszymi sąsiadami i idziemy popływać 200 metrów w stronę miasta na ogólnodostępną hotelową plażę.



”Kolejnego dnia, na pożegnanie, oprócz paszportu, dał mi jednego ze swoich ludzi, oraz prośbę, by zamówić dla niego w Wenecji 76 luster do swoich pałaców. Kiedy żegnaliśmy się, w prawdziwie emocjonalny i przyjacielski sposób poprosił mnie, abym napisał do niego czasem i powrócił, co byśmy mogli razem prowadzić wykopaliska w północnej Albanii.

Buyrouldi, czyli paszport, który Wezyr dał mi na podróż, wyrażał rozkazy od niego samego, każąc przyjmować mnie wszędzie tak, jakby to on był, i przydzielać konie kiedy tylko ich potrzebowałem, a każdy dom powinien stać dla mnie otworem. Kończył się groźbą “Jeśli nie zrobicie tego wszystkiego, ukąsi was wąż.” – pogróżka, którą świetnie rozumiano na całym obszarze pod władzą Ali Paszy.”


Przed pójściem spać zrzucam na komputer dzisiejsze zdjęcia i zapisuję wydatki: dom albański 31 zł, twierdza w Gjirokastra 24 zł, Niebieskie Oko 6 zł. Na kuchence gazowej przygotowuje się makaron na kolację.



Od głównej drogi dzieli nas tylko rzut kamieniem. Przez godzinę dochodzi nas od tej strony melancholijny głos „Dhoooomaaaa, dhoooomaaaa…” Facet nagania wjeżdżających do Ksamil do swojej kwatery. Nie ma dhooooomaaaaa…. Jest naaaaaamioooooooot.

Gdy zapada zmrok, dhoma cichnie. Siedzimy i wpatrujemy się w czarne morze. Co jakiś czas na horyzoncie pojawiają się światła promów Saranda-Korfu. Korfu jest na wyciagnięcie ręki, jak gigantyczny dinozaur, który wszedł do wody na nocny spoczynek.



Oczy zamykają się ze zmęczenia. Albański koniak zamienia światełka majaczące na grzbiecie Korfu w migające gwiazdki z dziecięcych bajek. Czas pożegnać się z Alim. Gdy nowy sułtan, Muhamed II umocnił swą władzę i okrzepł, wysłał przeciw Ali Paszy armię dwudziestu tysięcy żołnierzy. Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy, gdyby Alego nie opuścili sojusznicy, w tym nawet właśni synowie. Oszukany podczas negocjacji, Ali Pasza został zastrzelony w domu na wyspie koło Joanniny, chociaż obiecano mu tam nietykalność. Jego ścięta głowa została zabrana do Konstantynopola, by mógł się nią nacieszyć sułtan. Tam też została pochowana.


źródło: http://corfublues.blogspo...a-tepeleni.html

”Gdzie jest Ali, Ali-Lew?
Ciało w Joanninie,
Głowa w Istambule”




-------------
W relacji wykorzystano teksty Charles Cockerell "Travels in Southern Europe" i Henry Holland "Travels in the dominions of Ali Pasha" ( http://www.elsie.de/), które przetłumaczyłem bardzo dowolnie, czasami raczej sparafrazowałem, starając się oddać jednak pozostac wiernym prawdzie w opisie Ali Paszy.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 23-03-2013, 06:53   

DZIEŃ 18 - Wszystkie drogi prowadzą do … Butrint.

Budzimy się w dobrej formie. Jemy, zwijamy namiot i przed wyjazdem udajemy się znowu na plażę. Ale tym razem nie idziemy w lewo do hotelu, lecz 200 metrów w prawo wzdłuż kozich bobków i kamieni. A tam sympatyczne warunki do kąpieli i oczywiście żywej duszy:



Z tyłu widać Korfu, na które tym razem nie udamy się z prozaicznego finansowego powodu. Przeprawa samochodem dla naszej rodzinki, tam i z powrotem, kosztowałaby 500 zł. Za te pieniądze możemy zwiedzić niezły kawałek innej części Europy.



W Ksamil zatrzymujemy się przy centralnym skrzyżowaniu, gdzie w sklepie kupuję takie oto słodycze:



Na Bałkanach nie rozwinęła się tradycja ciastek takich, jakie mamy choćby u nas. Zapewne z powodu gorąca wykształciło się cukiernictwo niepleśniejące szybko. Nie wiem jak Wam, ale najlepsze ciastka zdarzyło mi się jeść na Słowacji: świeże, tanie i nie za słodkie (polskie w większości są dla mnie paskudnie nafaszerowane cukrem).

Schodzimy w kierunku głównych plaż w Ksamil, bo chcę rzucić okiem na wysepki, które są tu przy brzegu. „Schodzimy”, bo zaparkować się tam nie da – wszystko w promieniu kilkuset metrów jest zaprane samochodami. Plaże przypominają mrowiska. Uciekamy tak szybko, że cykam tylko jedno zdjęcie.



Korzystamy z jedynego bankomatu w Ksamil i ruszamy na południe do Butrint.









Widoki pobliskiej laguny cieszą oko, a szosa jest prosto spod walca, choć jeszcze w moim przewodniku straszą. „Dojazd zajmuje dużo czasu w stosunku do odległości (co najmniej 1,5 godz. dla 20 km), droga jest to co prawda w znacznej części asfaltowa, ale bardzo wąska i kręta, miejscami wręcz niebezpieczna”. Dziś to już tylko historia - drogowa Albania zmienia się bardzo szybko.







Przy przeprawie promowej przez Kanał Vivari, u wejścia do zespołu archeologicznego, jest parking, gdzie (jeszcze!) za darmo można zaparkować auto. Na moich zdjęciach tego nie widać, ale Butrint to pierwsza oddalona od miasta atrakcja turystyczna na naszej trasie, gdzie spotykamy tłumy ludzi. (Wstęp za rodzinkę 31 zł - obejmuje także mapkę.)

Jak ktoś chce koniecznie postawić stopę na greckiej ziemi, to lądem do granicy greckiej jest stąd tylko 6 kilometrów. Na drugą stronę, poprzez kanał Vivari, można się dostać z użyciem wspomnianego promu – chyba jakieś 2 euro za auto, a piesi darmo.




Pozostałości greckie, rzymskie, wczesnochrześcijańskie, weneckie, Ali Paszowe – co kto lubi; kwintesencja Bałkanów i zarazem największe ruiny antycznego miasta poza Grecją i Włochami jeśli wierzyć przewodnikowi. Witamy w Butrint.



Z weneckiej wieży (powyżej) rzucają się do ucieczki francuscy żołnierze Napoleona. Stracili już pięćdziesięcioro ludzi, więc dowódca podejmuje decyzję o ewakuowaniu się do Trójkątnej Fortecy (poniżej) na drugim brzegu kanału Vivari. Potem zmuszeni będą uciekać na wyspę Korfu. Tymi, którzy ich wypierają są żołnierze Ali Paszy. Przewodnik błędnie podaje, że Trójkątna Forteca jest bizantyjską twierdzą – Wenecjanie postawili ją w 1490 roku, aby kontrolować wody między Korfu a lądem stałym.



_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 23-03-2013, 07:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 23-03-2013, 06:55   

Butrint z czasów hellenistycznych:


(Wszystkie wykorzystane tu zdjęcia i rysunki Butrint z lotu ptaka są ze strony http://butrint.org)

Blisko wejścia, przejaw przedsiębiorczości: miejscowi rzemieślnicy sprzedają kopie mozaiki, jakie przyjdzie nam wkrótce zobaczyć. Są naprawdę ładne i żeńska część naszej rodziny traktuje to miejsce jako galerię handlową. Po pół godzinie rozterek wybierania, kobieca intuicja decyduje(?) się na dwie malutkie mozaiki po 6 euro każda. Niestety niedługo pamiątki spotka tragiczny los.



Po zakupach kierujemy się za tłumem, gdy nagle dostrzegamy moich znajomych, wujka Agapetosa i ciocię Apollonię z III w p.n.e.. Weszli do miasta tak jak my, mijając kramy handlujące wszystkim i niczym.
- Hej, jak leci – zagadnąłem.
- Na Zeusa, dobrze. Też przyjechaliście coś uleczyć?
- Nie. Wpadliśmy tylko z ciekowości. U nas na leczenie jeździ się do Częstochowy.
- A my przybyliśmy do Butrint po zdrowie. Anastasia ma parchy i liszaje, to wpadliśmy coś zaradzić.
- A ta Częstochowa to gdzieś w Ilirii?- zaciekawiła się ciocia Apollonia.
- Kawałek wyżej na północ.



Staliśmy koło świątyni Asklepiosa, zapewne najistotniejszego miejsca na półwyspie. Razem weszliśmy pokłonić się Bogowi Zdrowia, którego posąg stał w centralnym miejscu prastarego sanktuarium. Tak, Asklepios wydaje mi się znajomym bogiem. Potrafi przywracać zmarłych do życia.

Podążając za innymi pielgrzymami, doszliśmy do budynku skarbca, gdzie Agapetosa i Apollonia wrzucili monetę do kamiennej skarbonki z dziurami w wieczku, ofiarę dla bogów.
- Dam podwójnie – rzekła zdeterminowana Apollonia.
- Nie lepiej zapłacić dopiero jak już uzdrowi? – rzekłem nieopatrznie, ściągając na siebie nieprzychylne spojrzenie wchodzącego do świątyni kapłana.



Potem poszliśmy do świętego miejsca noclegowego, enkoimeterionu. To tu miała się odbyć główna część ozdrowienia. Asklepios przyjmował pacjentów głównie we śnie. Pacjent zasypiał i sennym marzeniu objawiały mu się środki, które należy przedsięwziąć, aby ozdrowieć.
- A wy też macie Asklepiosa? – wujek Agapetosa chciał się dowiedzieć.
- Mamy trochę innych bogów zdrowia, nazywają się NFZ i ZUS.
- Zeus?! – ucieszył się wujek Agapetos.
- Nie. ZUS! – sprostowałem. - Ale działają podobnie: trzeba płacić, a pełne ozdrowienie udaje się tylko we śnie. Mamy też żonę Asklepiosa Higienę i jego węża w symbolu apteki.



Podeszliśmy do „studni” u stóp akropolu.



W rzeczywistości była to cysterna, do której wlewano wodę. Apollonia użyła wody do rytuału oczyszczenia i oferowała ciastka Mnemosyne, bogini pamięci. Inaczej jak mogłaby zapamiętać co objawi jej Asklepios w dzisiejszym śnie?
- Ostatnim razem jak tu byłam, Asklepios kazał mi przez tydzień obmywać parchy w tej wodzie. Pomogło.



Zostawiam ich samych przy „studni” i schodzę do amfiteatru, który pobudowano z pieniężnych ofiar składanych Asklepiosowi. Właśnie odbywa się tu nabożeństwo ku jego czci – odśpiewywane są hymny pochwalne a pielgrzymi opisują swoje uzdrowienia.

Potem ma odbyć się ceremonia uwalniania niewolników w imię Asklepiosa, co oczywiście obsługują kapłani. Informacje o tym znajdą się później w biuletynie informacji publicznej, czyli na murach i głazach.



Kapłanom zdaje się nie przeszkadzać woda, która nagromadziła się w amfiteatrze po ostatnich gwałtownych ulewach. Można by rozegrać jakiś mecz piłki wodnej starożytny Grecja kontra starożytny Rzym – myślę. Bilety po 2 drachmy. Kapłani powinni być zainteresowani.

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 23-03-2013, 06:56   

Butrint z czasów rzymskich:



I wtedy dostrzegam Tytusa Pomponiusza Attyka jednego z najbogatszych ludzi pierwszego wieku przed nasz erą, który dorobił się fortuny poprzez handel nieruchomościami. Stał koło gimnazjonu otoczony prze grupę żywo gestykulujących mężczyzn, ewidentnie lepiej urodzonych mieszkańców miasta.
- Co słychać stary przyjacielu? – zagadnąłem. Wiedziałem, że w 68 roku p.n.e. kupił pod Butrint posiadłość, postawił piękną willę i bywał tu częstym gościem.



- Cezar chce, by w Butrint powstała kolonia dla żołnierzy weteranów! – odpowiedział za niego jeden z otaczających go ludzi głosem pełnym oburzenia. – To będzie ruina dla Butrint. Hordy prostaków zaleją miasto, bogaci obywatele się wyprowadzą, kobiety nie będą już bezpieczne.
- Musisz coś zaradzić, Pomponiuszu! – wsparł go inny głos. - Jak żartem pisze Twój najlepszy przyjaciel, Cycero, Butrint to przecież Twoja prowincja, Attyku!
Atticus był przydomkiem, który, Tytus sam dodał do swojego nazwiska, bowiem kształcąc się, spędził w Atenach (czyli w Attyce) dwadzieścia lat i zapałał wielką miłością do tego greckiego miasta i jego kultury.

Podniósł się krzyk. Pomponiusz pomachał ręką jakby odgarniał natrętne muchy i przebił się głosem przez ciżbę.
- Dobrze, ujmę się za was i napiszę do Cezara próbując przekonać go, że są znacznie lepsze miejsca dla starych żołnierzy. Połowa Rzymu pożycza ode mnie pieniądze, więc chyba da się to załatwić. Może nawet spłacę za was cześć podatków, bo ta kolonia to chyba kara za wasze finansowe niedociągnięcia.



Uspokojeni Butrintczycy oddalili się nadal żywo dyskutując.
- Jak leci? – dopytywałem się. Nadal tyle czytasz literatury i filozofii?
- Tak. Nie wiem czy życia staczy, aby poznać wszystko co interesujące. Zdrowie jakby się pogarszało. – Pomponiusz zabrzmiał, jakby czuł, że jego droga nie jest już długa.
- W politykę nadal nie chcesz się zaangażować?
- Nie. Pozostanie na uboczu, to chyba jedyny sposób, aby przetrwać w tych turbulentnych czasach. Juliusz Cezar wciąż ma w Rzymie wielu wrogów i nie wiadomo co się wkrótce wydarzy, a mój majątek może być łakomym kąskiem dla każdego ambitnego uzurpatora.
- Widzę, że Butrint się rozwija, nowy akwedukt…
- Jak to w rzymskim mieście. – uśmiechnął się. A jak u was z wodą?
- U nas wodociągi finansują barbarzyńcy znad Renu.
- Niesamowite! A nam ledwo udało się z nimi jakieś potyczki wygrać, ale nigdy podbić.



W 44 r. p.n.e. Brutus z kolegami zabił Cezara, a sam Tytus Pomponiusza umarł w 32 roku p.n.e.. Tak długo jak Cycero lobbował w imieniu Pomponiusza, a ów słał pieniądze, Butrint był chroniony przed rzymskimi żołnierzami weteranami. Po śmierci Cezara Senat zatwierdził decyzję o kolonistach w Butrint, o czym dowiadujemy się z monet. Szczęśliwie, kolonistami nie zostali jednak weterani, ale zwykli cywile, co przyczyniło się do rozwoju Butrint i wzmocniło statusu rzymskiego miasta.

Zanim umarł, Tytus Pomponiusz napisał historię Rzymu i wydał dzieła Cycerona. Schorowany - ów wykształcony i zamożny człowiek - postanowił popełnić samobójstwo przez nieprzyjmowanie jedzenia. Zmarł po pięciu dniach postu. Ruin jego butrinckiej willi wciąż nie odnaleziono.



Dochodzimy do drugiego co do wielkości zachowanego baptysterium (poniżej) we Wschodnim Cesarstwie Rzymskim. słynącego z mozaiki, której kopie kupowaliśmy przy wejściu. Obok ostały się resztki wczesnochrześcijańskiej bazyliki.

Butrint kojarzy mi się z cmentarzem religii, na którym spoczęli rzymscy, greccy i chrześcijańscy bogowie. Czasami żałuję, że nie dowiem się jacy będą bogowie przyszłości. Bogowie przemijają tak powoli, że trochę umyka świadomości fakt, że oni też podlegają ewolucji i zapomnieniu. Na liście rekordów są obecnie bogowie Egiptu, którzy trwali w ludzkiej świadomości prawie cztery i pół tysiąca wieku.





Minął rok od śmierci Tytusa Pomponiusza, któremu zresztą postawiono tu posąg. Ulicą pędził posłaniec i krzyczał.
- August wygrał! Zapamiętajcie tę datę: 2 września 31 roku! Antoniusz i Kleopatra przegrali w bitwie morskiej pod Akcjum!
Posłańca otoczył tłum, domagając się szczegółów. Podsadzili go na ruiny jakiegoś wyburzonego domu, aby lepiej słyszeć. Ten chwycił kilka oddechów i kontynuował.

- August wylądował naprzeciw Korfu, trochę poniżej Butrint, a następnie pomaszerował na południe. Antoniusz i Kleopatra, których flota była uwięziona od jakiegoś czasu pod Akcjum – 100 kilometrów od nas - spróbowali przerwać morską blokadę. Bitwę przegrali, ale udało im się odpłynąć. – wyrzucił z siebie zanim znowu zamilkł z wyczerpania.



Koło Akcjum, na pamiątkę tej morskiej bitwy, która otwarła mu drogę do władzy, Oktawian August założył nowe miasto, Nicopolis. Pamiętacie jak Ali Pasza rozmawiał o jego ruinach z angielskim archeologiem?

- No to możemy zacząć bić monety z wizerunkiem Augusta – padło hasło z tłumu, wzbudzając powszechną wesołość. – I chyba mieszkamy już w Colonia Augusta Buthrotum raczej niż w Colonia Iulia Buthrotum.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 23-03-2013, 06:57   



Helenus, syn trojańskiego Króla Priama, dał znak. Jeden z jego ludzi wziął nóż i zbliżył się do ofiarnego byka, aby poderżnąć mu gardło. Na widok nadchodzącego człowieka, zwierzę szarpnęło się gwałtownie, sznur puścił, byk przetoczył się przez niedoszłego oprawcę i wpadł do wody. Ku zaskoczeniu wszystkich, zwierzę nie wyszło z powrotem na brzeg, ale popłynęło przed siebie na drugą stronę zatoki.



Helenus, który podobno zdradził Grekom jak mogą zdobyć Troję, patrzył w natchnieniu dopóki zwierzę nie dopłynęło do drugiego brzegu i niespiesznie zniknęło wśród drzew.
- To znak. – rzekł Helenus. Założymy tam miasto i na cześć byka nazwiemy je Buthrotum. Nikt nie zaprotestował. Helenus był bowiem wieszczem, który miał między innymi przewidzieć Eneaszowi, że założy wspaniałe miasto Rzym.



Spacerowaliśmy wzdłuż brzegu kanału Vivari z Wergiliuszem, który niedawno wybrał się w podróż z zamiarem oglądnięcia miejsc o których pisał.
- Wergiliuszu, słyszałem, że już od 10 lat pracujesz nad dziełem sławiącym podróż Eneasza, taką Odyseją po łacinie. Ludzie mówią, że zaczyna się od słów „Oręż śpiewam i męża, co losem z Troi wygnany płynie do Italii, zmierzając ku brzegom Lawinium.” Śmieją się też z ciebie, że codziennie piszesz tylko jeden wers, gdyż tak go chcesz udoskonalić.



- Owszem, pracuję nad poematem, który ma mieć tytuł Eneida. Ale nie jestem z niego zadowolony. Myślę, aby zniszczyć dzieło z racji jego niedoskonałości, jeśli August pozwoli.

- Nie po to Oktawian ci patronował przez te dziesięć lat, aby się na to zgodzić. Ale skoro jesteśmy w Butrint… Podobno zamieściłeś w swoim dziele kilka linijek o „mieście byka”…
- I owszem. Eneasz przybywa do Butrint, a tam - ku swojemu zaskoczeniu - odkrywa, że miasto zamieszkują jego rodacy, Trojanie, i zarządza nim Helenus oraz wdowa po Hektorze, Andromacha.



„Widziałem przed sobą Troję w miniaturze,
Delikatną kopię naszej masywnej wieży,
Wyschnięty strumień o nazwie Xanthus…
I oparłem się o Skajską Bramę…”
– zadeklamował autor.



Lwia Brama (powyżej) raczej nie jest tą, która przypominała Wergiliuszowi Skajską Bramę z Troi. Lwia Brama pochodzi z III w p.n.e. i przypomina mi słynną Lwią Bramę w cytadeli mykeńskiej, choć Mykeny to przecież kultura, która kwitła tysiąc lat wcześniej. No i brama mykeńska jest wielka, a ta butrińska wręcz malutka, co zapewne dyktowały warunki obronne. (Moje skojarzenia z Mykenami nie okazują się takie głupie, bo później znajdę informację, że tutejsze fragmenty murów, zwane cyklopowymi - bo składają się z luźnych nieregularnych bloków, jakie mógł ułożyć tylko cyklop - przypominają te w Mykenach.)

Mykeny:


źródło: http://www.tumblr.com/tagged/lion%20gate

Co ciekawe, w Mykenach nie ma pewności, że zwierzęta w obramowaniu to lwy (dla niektórych to sfinksy albo gryfy), a w Butrint też trzeba dużo wyobraźni, aby dopatrzyć się lwa pożerającego głowę byka. Są też teorie, że płaskorzeźba nigdy nie została dokończona i została przeniesiona z jakiejś świątyni. (Co do zwierzęcych niejasności, to niedawno czytałem o teorii, że słynny Sfinks nie był oryginalnie lwem, tylko szakalem.)

Za Lwią Bramą znajduje się studnia-źródło związana z kultem nimf i prosta inskrypcja fundatorki z II wieku: „Junia Rufina, przyjaciółka nimf”. Nimfy to boginie w ludzkiej postaci, często tancerki, występujące w takich miejscach jak źródła, drzewa, groty i morze. Zapewne ich wizerunek na sali sejmowej nie budziłby emocji. Junio, ja też byłbym przyjacielem nimf! :) Raczej nie ma jednak szans, aby to nimfy były bogami przyszłości – dobry mit musi tłumaczyć sens umierających dzieci i obozów koncentracyjnych.



Coś zaświeciło między kamieniami. Schyliłem się i podniosłem monetę. Na awersie był portret Klaudiusza, a na rewersie widniał płynący byk z głową odrzuconą do tyłu i kopytami bijącymi fale. Chciałem pokazać to Wergiliuszowi, ale już go nie było - umarł przed Klaudiuszem w 19 roku p.n.e. Oktawian zabronił zniszczyć poemat i choć niekompletna, Eneida doczekała się wkrótce publikacji, zajmując poczesne miejsce koło Iliady i Odysei.





Na szczycie akropolu, gdzie dziś wznosi się odbudowana wenecka twierdza mieszcząca muzeum, spotykam jeszcze jedną ważną dla Epiru postać: króla Epiru, a także Macedonii i Sycylii, zmarłego w 272 r. p.n.e.
- Co to jest? – spytał się gdy zobaczył, że się zbliżam.
- Działo.
- Działo?
- Tak, taki rodzaj broni, którego nie znaliście w dawnych czasach.
- Nową broń to wprowadziłem ja, gdy ściągnąłem z Egiptu słonie i użyłem ją po raz pierwszy przeciw Rzymianom. Wystraszyli się ich i praktycznie mogłem dyktować Rzymowi swoje warunki. Ja, król Epiru rzucający Rzym na kolana!
- Tak, to była wspaniała broń.
- Czy dzisiaj pamiętają o mnie? Czy uważają mnie za wielkiego dowódcę? Czy moje imię stało się nieśmiertelne?
- Hmmm… Tak…., właściwie to tak…, Pyrrusie. – odparłem, czując coś w rodzaju współczucia dla tego wybitnego generała i autora książek o wojskowości.



Ale chichot historii dotyczy także Butrintu. Z siedziby biskupstwa i znakomicie prosperującej osady, która korzystała z położenia naprzeciwko wyspy Korfu, już pod koniec średniowiecza stał się mało istotną wiochą, którą ludzie zaczęli opuszczać z powodu tworzących się w pobliżu bagien. Dziś Butrint figuruje na liście UNESCO jako miejsce, spełniającetrzecie kryterium zapisu na słynną listę, bo „noszące unikatowe albo przynajmniej wyjątkowe świadectwo tradycji kulturowej lub cywilizacji która wciąż żyje lub zanikła”.

Butrint dzisiaj:

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 23-03-2013, 07:00   



Był plan, aby skorzystać z promu i wjechać na jakąś górę w pobliżu, aby napawać się widokiem laguny i półwyspu z góry, ale późna pora i morderczy upał, skłaniają mnie do rezygnacji z tych zamiarów.











Ruszamy do serca albańskiej laguny, z powrotem na północ, mijamy Ksamil i Sarandę. Droga odbija od morza - pięknie i pusto, a potem wraca nad Morze Jońskie. Przypomina się Jadranka.















_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 23-03-2013, 07:01   















Nie zatrzymujemy się. W planie jest znalezienie kwatery na 3 noce w Himare. Już po wjeździe do miasta, okazuje się, że nie był to najlepszy wybór. Olbrzymia ilość ludzi, ulice zawalone samochodami, tak, że ciężko się zatrzymać - typowo turystyczny kurort.



Uderzam do sporego hotelu w centrum, ale nie mają już miejsc. Jedziemy dalej na północ miasta, gdzie dostrzegam napis o noclegach na jednym z domów. Z trudem znajduję kawałek miejsca, by zaparkować i idziemy obadać sprawę. Owszem jest możliwy nocleg, ale tylko na dwie noce, bo potem przyjeżdżają do naszej Albanki goście z Włoch. Cena też nie jest atrakcyjna, bo około 185 zł za noc – drogo jak na tę cześć Bałkanów! Ale jesteśmy zbyt zmęczeni by dalej szukać. Bierzemy.

Zasuwamy żaluzje, bo dosyć mamy słońca i włączamy telewizor, aby dowiedzieć się co tam na olimpiadzie, ale jakość jest fatalna, nasz albański jeszcze nieprzećwiczony, więc jedynie udaje nam się ustalić, ze Radwańska odpadła. Pokój jest mały i czysty, ma aneks kuchennym i łazienką, a z balkonu widok w kierunku morza:



oraz w kierunku gór:



Niby dzisiaj dużo nie zwiedziliśmy, ale jesteśmy z Moją Lepszą zbyt zmęczeni, aby wieczorem wyjść jeszcze na plaże, tak jak było w planie. Zasypiamy niemal z kurami. Nie mam liszai i parchów, ale w ramach profilaktyki, zamierzam we śnie uważać na to, co powie Asklepios.

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 25
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 30-03-2013, 06:30   

[size=150]DZIEŃ 19 – Albańska riwiera.[/size]

Dzień zaczyna się dla Mojej Pięknej katastrofą nawiązującą do tytułu tej relacji, czyli mającej miejsce w toalecie. Chcąc umalować sobie paznokcie u stóp opiera nogę o deskę sedesową, a ta pęka!

Moja Lepsza jest niepocieszona: wygląda na to, że już do końca pobytu tutaj, nie zazna spokoju ducha. Nie pomaga moje uspokajanie, że zapłacimy przy końcu wizyty, że to grosze…

Kierujemy się na plażę Ngjipe, chyba najbardziej godną uwagi na całej riwierze. Utworzyła się przy ujściu rzeki, która tworzy malowniczy kanion Ngjipe. Dodatkowo na miejscu jest monastyr, czyli znajdziemy w tym miejscu "trzy w jednym".



Ruszamy z Himare w kierunku Vlory. Nie wiem jak dojechać do celu, więc uważnie wypatruję jakiegoś drogowskazu i faktycznie w pewnym momencie pojawia się tabliczka w lewo do monastyru św. Teodora.

Nawet jakby ją przeoczyć, to z daleka widać zarys kanionu.









Droga za drogowskazem jest nowiutka, szeroka na jedno auto. Kończy się parkingiem, i tu niespodzianka: jest płatny. Stoi jakaś stara buda i jest kobieta z dwójką dzieci, domagając się 8 zł za dzień. Dobra, nie ma sprawy.

Nie wszyscy są tak pokojowo nastawieni jak my. Małżeństwo Holendrów, które podjeżdża, gdy my przygotowujemy się do wyjścia na plażę, zaczyna awanturować się, że nie zapłaci. Kobieta na to, że to private, oni, że nie private i tak dalej… Wreszcie facet wyczytuje napis sprayem na budzie, opiewający na cenę niższą od tej, którą chce kobieta. Też go widziałem, lecz nie czułem potrzeby wykłócać się o kilka złotych. W gruncie rzeczy nie wiadomo, co zrobi z naszym samochodem, gdy znikniemy na plaży…

Kobieta tłumaczy Holendrom, że ta niższa cena na budzie to za parkowanie w słońcu, a wyższa cena jest za parkowanie w cieniu. Holender ostentacyjnie wjeżdża więc autem do słońca i płaci jej niższą kwotę, jakieś 4 złote.



Niestety do plaży jest dwa kilometry piechotą. Mamy dopiero godzinę 9:00, więc upał daje się wytrzymać. Długi marsz rekompensują widoki na Morze Jońskie i Korfu.





I oto jest! Udało mi się zauważyć w Albanii jakiś bunkier! To zdjęcie powinno przekonać niedowiarków, że faktycznie jesteśmy w Albanii:



A woda tu całkiem, całkiem...:



Na trasie nie ma żadnego miejsca w cieniu, więc popędzam towarzystwo. Powoli na horyzoncie wyłania się "nasza", odcięta od świata, plaża Ngjipe.

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - forum anime
Template modified by Mich@ł
Strona wygenerowana w 0,96 sekundy. Zapytań do SQL: 15