Serbia, Macedonia, Albania, czyli tropem tureckich toalet |
Autor |
Wiadomość |
atam
Mina
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Lis 2008 Posty: 1021 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 02-01-2013, 17:14
|
|
|
i żadnego zdjęcia tureckiej toalety... |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 02-01-2013, 19:01
|
|
|
Doświadczenie mnie uczy, że w kwestii toalet, a szczególnie tureckich, kobieca wyobraźnia stworzy obrazy straszliwsze niż wszelkie zdjęcia. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
atam
Mina
Pomogła: 3 razy Dołączyła: 03 Lis 2008 Posty: 1021 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 02-01-2013, 20:04
|
|
|
solniak napisał/a: | kobieca wyobraźnia stworzy obrazy straszliwsze niż wszelkie zdjęcia. |
też dlatego liczyłam, że zobaczę rzeczywistość |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 03-01-2013, 21:26
|
|
|
CZĘŚĆ PIERWSZA - Ranek, Jezioro Globochica (kanion rzeki Crni Drim).
Budzimy się i nie mamy ochoty zostać w Ochrydzie, ani nawet nad Jeziorem Ochrydzkim. Zwijamy szybko co trzeba i ruszamy na północ:
Krajobrazy tuż za Strugą, dają nadzieje na dobrze spędzony dzień:
Po chwili docieramy do sztucznego Jeziora Globochica na rzece Crni Drim:
Krajobraz stworzony ręką człowieka, więc sztuczny - może dlatego ma coś z pejzażu innej planety. Miejsce podoba mi się na dziki kemping. Gdybym o nim wiedział wcześniej...
Perukowiec w całej krasie. Ten w moim ogródku ma na razie 30 centymetrów:
UWAGA: Czas na wizualną odpowiedź na pytanie, które Piłat zadał Jezusowi (Jan 18,38):
Obiektyw ustawiony trochę wyżej:
Obiektyw ustawiony trochę niżej:
Jedna i druga Macedonia jest prawdziwa i wszechobecna. To samo można rzec o Serbii i Albanii.
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 03-01-2013, 21:28
|
|
|
CZĘŚĆ DRUGA – Południe, Jezioro Debarskie
Kolejne kilkadziesiąt minut jazdy i zatrzymuję się. Nie wiem do czego znanego mi, porównać ten krajobraz Jeziora Debarskiego:
Sięgnę po cytaty z Roberta D. Kaplana „Bałkańskie upiory. Podróż przez historię.” - rozdział poświęcony Macedonii. Umówmy się, że wszystko co dziś pisane czerwoną czcionką, pochodzi właśnie z tej książki.
Tutejszy krajobraz trzeba czytać, nie wystarczy go oglądać.
W Macedonii […] – historia i geografia osiągnęły masę krytyczną.
Macedonia, według Todorovskiego, to pierwotny chaos, z którego może „wyjść jakieś światło” lub który „może pochłonąć wszelkie światło”.
Macedonia – źródłosłów francuskiej „macedoine” („sałatka” lub „zbieranina”) – symbolizuje główną chorobę Bałkanów: sprzeczne marzenia o utraconym imperium.
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 08-01-2013, 22:42
|
|
|
CZĘŚĆ TRZECIA: Okolice miasta Debar.
Na napis VMRO (Vatreshna Makedonska Revolyutsionna Organizatsiya) napotykamy się często w Macedonii. Z czym powinien się kojarzyć? Po pierwsze z jedną z bardziej znanych organizacji terrorystycznych przełomu XIX i XX wieku, choć dla współczesnych FYROM Macedończyków i Bułgarów, był to przed wszystkim podziemny, partyzancki ruch wyzwoleńczy. Ot, kwestia miejsca, z którego się patrzy.
Tutejsze góry, nie jeden raz spłynęły krwią, nie jedno okrucieństwo widziały:
VMRO to skrót od Wewnętrznej Macedońskiej Organizacji Rewolucyjnej, która powstała w 1893 roku. Zdobywając pieniądze poprzez porwania i napady na banki, organizacja ta występowała przeciw Imperium Otomańskiemu, chcąc wywalczyć autonomię dla obszaru FYROM Macedonii i okolic Adrianopola. Nie mogli wprost walczyć o przyłączenie tego rejonu do Bułgarii, bo wiedzieli, że Grecja i Serbia nigdy by na to nie pozwoliły. Fakt o tyle ważny, że współcześni FYROM Macedończycy będę się dziś upierać, że oto jest dowód, iż już wtedy istniała świadomość etnicznej odrębności tej ludności, „macedońskości”.
W 1903, w dzień św. Ilji, czyli Ilinden, VMRO doprowadził do wybuchu rebelii (powstanie Ilinden) przeciw Turkom. Jakieś 60 kilometrów na wschód od miejsca gdzie teraz jesteśmy, powstańcy stworzyli nawet kilkudniową Republikę Kruszowa. Dziesięć dni później, gdy Turcy odbili Kruszowo, trupy powstańców zostały rzucone zwierzętom na pożarcie. Po dwóch miesiącach powstanie upadło, prawie 5 tysięcy Macedończyków zginęło, spalono 200 wiosek, a Turcy zgwałcili trzy tysiące kobiet.
Okrucieństwa z tego okresu tak poruszyły Zachód, że doprowadziły do wpuszczenia tu międzynarodowych sił pokojowych. Jak widać pomysły takie, w odniesieniu do Bałkanów, były realizowane długo przed powstaniem ONZ czy NATO.
Uciekając przez otomańskimi okrucieństwami ponad 30 tysięcy Macedończyków (czyli wtedy zasadniczo Bułgarów) uciekło do Bułgarii. Tam VMRO, dzięki handlowi opium, płatnym zabójstwom zlecanym im za dwadzieścia dolarów oraz wsparciu lokalnego prawosławnego kościoła robili z Bułgarii wypady na serbską i grecką część Macedonii (tak ziemie te podzielono po 1913), aż stali się sławni na cały świat jako najefektywniejsza organizacja terrorystyczna w Europie. W sumie do dziś, bułgarska mafia ma „dobrą” reputację (np. zamach na papieża). Dopiero przed druga wojną światową siła VMRO osłabła.
Dziś do spuścizny VMRO – tej związanej z walką o wyzwolenie - sięga nacjonalistyczna, chrześcijańsko-demokratyczna partia w Macedonii, której pełna nazwa to VMRO-DPMNE (Wewnętrzna Macedońska Organizacja Rewolucyjna - Demokratyczna Partia Macedońskiej Jedności), walcząca o wejście Macedonii do UE i NATO. Partia jest u władzy od 2006 roku, czyli to takie macedońskie PO.
Metafora jest jednak kulawa, bo, uwaga, w 2004 roku w katastrofie samolotowej zginał Boris Trajkovski, Prezydent Macedonii z ramienia tej partii. Co ciekawe, samolot rozbił się we mgle i przypisywano winę kontrolerom lotu w Mostarze oraz brakom technicznym lotniska. Jakoś tak mało oryginalnie to brzmi, prawda? Cios w polską megalomanię? Ale możemy być dumni i tak: Macedończycy nie napakowali do samolotu tylu posłów i wojskowych co Polacy.
Na horyzoncie wyłania się, w większości zamieszkany przez Albańczyków, Debar:
Co mnie zaciekawiło, to fakt, że VMRO-DPMNE był w stanie wejść w koalicję z albańską partią Partia Demokratike Shqiptare, aby rządzić krajem. Jak wiadomo takie międzyetniczne sojusze są bardzo trudne na Bałkanach.
Obszar w który dzisiaj wjechaliśmy, zachodnia Macedonia, jest w większości zamieszkany właśnie przez Albańczyków, którzy żyli tu sobie po rozpadzie Jugosławii w miarę spokojnie do 2001 roku, kiedy macedoński rząd postanowił ograniczyć używanie albańskiego języka i flagi. Ciut wcześniej wlało się do Macedonii 360 tysięcy albańskich uchodźców z Kosowa, razem z członkami i bronią Kosowskiej Armii Wyzwolenia. Łatwo się domyślić, że przez rok wszystko było na krawędzi kolejnej wojny domowej, do której zapewne by doszło, gdyby nie interwencja NATO i UE.
Według przewodnika, w Debarze nie ma nic ciekawego do oglądanie, więc jedziemy dalej.
Sięgnijmy znowu po książkę Kaplana, w oparciu o którą zredagowałem niektóre z powyższych paragrafów:
Zlatko Blajer, redaktor naczelny „Vechera”, największego dziennika wychodzącego w Skopju: „ I proszę nie zapominać, że jesteśmy takim „cichym Kosowem”: dwadzieścia trzy procent ludności Macedonii stanowią Albańczycy, a ich przyrost naturalny jest znacznie wyższy niż nasz. Prędzej czy później czeka nas ten sam los co Serbów w ich historycznej kolebce.” Gdyby ktoś nie wiedział o co chodzi: Serbowie w Kosowie, z większości, stali się mniejszością, a Albańczycy odwrotnie.
W 1916 roku John Reed pisał: „W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat kwestia macedońska jest przyczyną wszystkich wielkich wojen w Europie i dopóki nie zostanie rozwiązana, nie będzie pokoju w Europie, ani gdzie indziej. Macedonia jest najbardziej przerażającą mieszanką narodowości, jaką można sobie wyobrazić. Turcy, Albańczycy, Serbowie, Rumuni, Grecy i Bułgarzy mieszkają tutaj dom w dom, nie stapiając się w jedno – i tak żyją od czasów świętego Pawła”...
[Po kongresie berlińskim] Macedonia stała się wylęgarnią nie tylko konfliktów i wojen, ale także terroryzmu i religijnego fanatyzmu.
Debar za nami. Tak się miło jedzie autkiem po tej pięknej ziemi..."
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 10-01-2013, 22:16
|
|
|
CZĘŚĆ CZWARTA: „Karakorum” za Debarem.
Przewodnik Pascala wspomina, że pierwsza część naszej dzisiejszej podróży miejscami przypomina Karakorum. Nigdy nie byłem w Karakorum, ale moje wyobrażenie o tej krainie bardziej pasuje do tego miejsca, na które nadziewamy się zaraz za Debarem:
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 10-01-2013, 22:19
|
|
|
CZĘŚĆ PIĄTA - po południu, Park Narodowy Mavrovo
Wjeżdżamy między coraz wyższe góry i coraz bardziej zalesione zbocza - Park Narodowy Mavrovo:
[Na przełomie wieku XIX i XX] w górach kryło się dwieście czterdzieści pięć band. Serbscy i bułgarscy komitadżi, greccy antartes, Albańczycy, Wołosi, […] i wszyscy uprawiali terroryzm.
Co jakiś czas wioski zawieszone "na złamanie karku":
Pod jedną z wiat robimy przerwę na piknik. Jedzenie wędruje mi do ust, ale oczy wodzą wokół:
Kaplan wyprowadza też takie rozumowanie:
Partyzantka w Macedonii prowadzi do rewolucji młodoturków, a to osłabia Imperium Osmańskie.
Widząc osłabienie Imperium Osmańskiego, Austro-Węgry przyłączają Bośnię.
Aneksja owa sprowadza represje na mieszkających w Bośni Serbów.
W skutek represji bośniacki Serb dokonuje zamachu na habsburskiego arcyksięcia Ferdynanda.
Zamach ten staje się pretekstem dla Austro-Węgier, by wypowiedzieć wojnę Serbii.
Konflikt Austro-Węgier z Serbią prowadzi do wybuchu I wojny światowej.
Ja poprowadzę rozumowanie dalej:
I wojna światowa osłabia okupujące Polskę mocarstwa, w wyniku czego Polska odzyskuje niepodległość.
A zatem całe rozumowanie, w skrócie brzmi:
Partyzantka w Macedonii prowadzi do odzyskania niepodległości w Polsce.
Hough!
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 14-01-2013, 19:00
|
|
|
CZĘŚĆ SZÓSTA - Monastyr Sveti Jovan Bigorski
Kilkaset metrów zjazdu z głównej drogi i oto jest: Monastyr Sveti Jovan Bigorski. Już samo położenie jest imponujące. Co by nie mówić o mnichach, to jednak byli esteci, piękna lokalizacja była ważna. Ale może mylę się z interpretacją, może ważne było, aby olśnić tych maluczkich, przychodzących tutaj sławić majestat Najwyższego?
Monastyr jest pięknie odnowiony, aż za pięknie, aż przez tę odnowę trochę traci na autentyczności.
Do środka cerkwi wpuszcza nas opat, Archimandryta Partenij. Nie robię mu zdjęcia, ale można się na nie natknąć na stronie monastyru (http://bigorski.mk):
Archimandryta Partenij, słabą angielszczyzną pokazuje nam w cerkwi to, co najważniejsze, ale co już i tak wiemy, że to jeden z najładniejszych drewnianych ikonostasów w Macedonii wykonanych jakieś dwieście lat temu przez trzech artystów z pobliskich wiosek. 200 zwierzaków, 500 ludzkich postaci, 12 lat pracy... Nie wiem dokładnie jak to jest, ale czy dzisiaj ktoś się z kimś umawia na pracę artystyczną, której wykonanie zajmie 12 lat?
Pozostałe 2 ikonostasy tych twórców są w Skopje i Lesnovie - spaliśmy niedaleko tego ostatniego. Gdyby nie awaryjna sytuacja z autem może byśmy tam zawitali.
Nie robiłem zdjęć z powodu zakazu ich robienia w środku, ale oto screenshot ze strony monastyru w oparciu o znajdującą się tam panoramę 3D kunsztownego ikonostasu:
Jak w każdym szanującym się sanktuarium, musi być jakiś cudowny obraz - tutaj akurat św. Jana Chrzciciela, którego kosteczki też na miejscu się znajdą. (A propos, ciekawe jaka jest świadomość Polaków, że obraz Matki Boskiej w Częstochowie jest ikoną. Eksperyment musiałby chyba polegać na zadawaniu pytania "Jaka jest najbardziej czczona ikona w Polsce?")
A oto Archimandryta Partenij w "akcji" na youtubie: http://youtu.be/z_Pps-_n7U0. Mało co potrafi tak uspokoić jak chór prawosławny. Ten kawałek jakoś kojarzy mi się z modlitwami tybetańskich mnichów. Zresztą jak spojrzycie na dawne zdjęcia monastyru, które są na stronie internetowej monastyru, widać pewne podobieństwo do tybetańskich klasztorów.
Archimandryta Partenij spędził sporo czasu na świętej Górze Atos w Grecji. I nie ma się czemu dziwić. Gdy w 1767 zlikwidowano olbrzymie arcybiskupstwo w Ochrydzie - o czym już wspominałem - zlikwidowano też arcybiskupstwo w Peciu, które obsługiwało Serbów i podporządkowano te obszary bezpośrednio Patriarchatowi w Konstantynopolu. Ten z kolei był opanowany przez Greków i tak, do liturgii - dotychczas odprawianej na tych ziemiach w języku starosłowiańskim - przeniknęła greka. Kościół prawosławny na Bałkanach, dotychczas raczej ponadnarodowy, zaczął reprezentować greckie interesy.
Patrząc wstecz na funkcjonowanie prawosławia w Imperium Osmańskim warto zauważyć, że dość chętnie podporządkowywało się ono sułtanowi, który był na tyle sprytny, że rzadko próbował narzucać islam siłą. Nawet rad był przerzucać odpowiedzialność rządzenia na istniejące już lokalne struktury. Stąd przywódcy religijny często otrzymywali państwowe funkcje, a w zamian nadzorowali zbieranie podatków dla Imperium i utrzymywali porządek na swoim podwórku. Na swój sposób zatem prawosławny kler ułatwił turecki podbój Bałkanów. Także później, gdy w XIX wieku ożyły ruchu narodowe na Bałkanach, bywało, że musiały one zmierzyć się z obojętnością lub nawet niechęcią, opanowanego często przez grecki kler, prawosławia.
Nie należy jednak zapomnieć, że z drugiej strony, kościół prawosławny wspierał też miejscową ludność obiecując upadek Imperium Osmańskiego i przekonując ją o moralnej większości nad muzułmanami.
Kościół Prawosławny i Porta (Imperium Osmańskie) miały wspólnych wrogów w katolikach. Dla prawosławia, to katolicy byli bardziej wojowniczy, ekspansyjni i nietolerancyjni niż muzułmanie. Porta zaś utożsamiała z katolikami Austro-Węgry i Wenecję, konkurencyjne imperia, które próbowały „połknąć” Bałkany od drugiej strony. Patrząc na wojny religijne w katolicko-protestanckiej Europie, na inkwizycję, na prześladowania religijne, trzeba stwierdzić, że współistnienie społeczności islamskiej i prawosławnej na Bałkanach wypadło zdecydowanie lepiej!
Zbrodnie i rozpusta Patriarchatu Konstantynopola nie były tak spektakularne jak papiestwa w Watykanie. Ale różowo też nie było: aby zostać Patriarchą Konstantynopola należało zapłacić sułtanowi więcej niż konkurenci do tego stanowiska. Można mówić o odwróconym przetargu, albo zalegalizowanej korupcji, czyli transparentnej.:-) To samo dotyczyło innych wysokich stanowisk kościelnych.
Ten kto wygrywał, najczęściej robił to dzięki zaciągniętym pożyczkom. A co go czekało potem? Ano spłacanie długu, który to ciężar przerzucał na niższe duchowieństwo, które z kolei łupiło podatkami chłopów. Czy trzeba dodawać, że duchowni nie płacili podatków? Oglądając piękne kościoły i cerkwie, miejmy świadomość, że zwykle powstały dzięki praktycznie niewolniczej pracy prostych ludzi…
Może szkoda, że nie zapytałem Archimandrytę Partenija o podział w kościele macedońskim. O co tu biega? Arcybiskupstwo w Ochrydzie odrodziło się w 1958 roku jako autonomiczny Macedoński Kościół Prawosławny pod patronatem Serbskiego Kościoła Prawosławnego. W 1967, Macedoński Kościół Prawosławny ogłosił autokefalię, czyli pełne oderwanie się. Serbski Kościół Prawosławny oczywiście nie wyraził zgody, tak jak i inne istniejące już autokefaliczne kościoły prawosławne - zapewne bojące się podobnych schizm - nie uznały tej autokefalii, czyli potraktowały ją jako niekanoniczną.
Autokefalia zyskała aprobatę Tito, a także poparcie władz niepodległej Macedonii, które zabezpieczyły pozycję Macedońskiego Kościoła Prawosławnego stosownymi zapisami prawnymi (jedna organizacja kościelna na jedno wyznanie). Tymczasem w 2002 roku Serbski Kościół Prawosławny doprowadził do powstania konkurencyjnego, podległego mu kanonicznego prawosławnego arcybiskupstwa Ochrydzkiego z metropolitą Janem.
Władze Macedonii uznały to za złamanie prawa. Metropolita Jan wylądował w więzieniu pod zarzutem, miedzy innymi, … nietolerancji religijnej, . Ponadto „nieznani sprawcy” burzyli, dewastowali i podpalali kanoniczne monastery i cerkwie, prześladowano też wiernych, którzy poparli metropolitę Jana. Potępienie dla łamania praw człowieka i nietolerancji religijnej w Macedonii napłynęło od rządu USA, Amnesty International i innych organizacji.
Ostatnie informacje do jakich dotarłem mówią o tym, że w 2009 biskupi niekanonicznego Macedońskiego Kościoła Prawosławnego jednak wyrazili gotowość przyjęcia statusu "Kościoła o powiększonej autonomii z cechami Kościoła autokefalicznego" w ramach Serbskiego Kościoła Prawosławnego. Chyba nie ma jeszcze odpowiedzi, bo Serbowie wciąż myślą jak to rozegrać…
Widać w tym konflikcie, jak bardzo bałkańska polityka przenika sferę zinstytucjonalizowanej religii (Pocieszające, że problem ten nie jest tylko polski. ) Oczywiste wydaje się, że politycy macedońscy niechętnie zapatrują się na to, by Serbowie decydowali o sprawach macedońskich wiernych. Brak mi wiedzy, co właściwie w 2009 spowodowało zmianę stanowiska biskupów z niekanonicznego Macedońskiego Kościoła Prawosławnego, tak że jednak stali się gotowi podłączyć pod serbski kościół. Tak, o to już będziecie musieli zapytać Archimandrytę Partenija Wy sami…
A teraz przypomnijcie sobie naszą Polskę, z PIS i PO, i obecną sytuacją polityczną.
Brrrrrrrrrrrrrrrr?
Wydaje Wam się, że nie mogłoby być już gorzej?
No to wyobraźcie sobie, że większość wiernych w Polsce jest prawosławna, a Polski Kościół Prawosławny podlega Patriarchatowi Moskwy! |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 19-01-2013, 15:38
|
|
|
CZĘŚĆ PRZEDOSTATNIA - Jezioro Mavrovo, Jeleni Skok i powrót.
Jezioro Mavrovo to najdalszy punkt dzisiejszej wycieczki:
W Mavrovo Anovi zatrzymujemy się na obowiązkową kawę. Tam również oglądamy pomnik, który nie pozwala wątpić w męskość tutejszych panów:
Od strony wschodniej jezioro jest dziksze i ładniejsze:
Miło się zanurzyć w wodzie, bo wciąż jest gorąco. Niestety dno okazuje się muliste.
Jesteśmy tu niemal sami. Starsi państwo koło nas wyglądają trochę abstrakcyjnie. Przydadzą się jako mocny akcent kolorystyczny na zdjęciu:
Robimy pętelkę wokół jeziora, głownie w celu odnalezienia tego kościoła:
Niestety rozczarowuje nas, gdyż zgodnie z tym co wyczytaliśmy powinien wystawać z wody. Widać na wiosnę i jezioro przybiera, a w lecie odparowuje, i nasz kościół, a raczej jego ruiny, tracą na malowniczości.
Jak dobrze ustawić aparat, to może nie aż tak bardzo...:
Ostatni obiekt, który chcemy zobaczyć, wymaga skręcenia z głównej drogi. Po jednym kilometrze, może dwóch, ...
... oto jest: poturecki most Jeleni Skok.
Badamy jego przydatność pod względem prób samobójczych...
... ale ostatecznie zapada decyzja, by kontynuować życie.
Most ma swoją legendę powstania związaną z nazwą. Obie mówią trochę o obyczajowości tamtych czasów. W pierwszej, młodzieniec zabił tureckiego beja, aby chronić cześć narzeczonej. Ścigany przez osmański oddział, został zamieniony w jelenia, aby mógł przeskoczyć tę rzekę. Ku pamięci tego wydarzenia, wieśniacy postawili tu most.
W drugiej legendzie bej ścigał jelenia, który próbował przeskoczyć rzekę, ale nie dał rady. Ujęty jego odwagą, bej kazał spiąć brzegi rzeki mostem.
Rozpisuję wśród dzieciaków konkurs na wymyślenie innych legendę związanych z tym mostem. Przez godzinę jazdy powstaje kilkanaście legend, a ja mam spokój w samochodzie...
Spieszymy się, bojąc, że zastanie nas na drodze noc.
Pod spodem 5 powodów na które natykamy się w drodze powrotnej, dla których nie należy jeździć po Bałkanach nocą:
Ten piesek powyżej to chyba sarpaninac, pies pasterski z Szar Planiny, choć kiedyś nazywano go iliryjskim owczarkiem, co zapewne bardziej odpowiadało Albańczykom, niż Macedończykom, którzy traktują go jako narodowy symbol. Podobno przed niedźwiedziem nie ucieka...
A poniżej, oprócz głupiego krówska, widać Mercedesa, ewidentny dowód na to, że jesteśmy na terenach albańskich. Dane z 2002 mówią o tym, że 44 procent wszystkich samochodów w Albanii to Mercedesy i to bynajmniej nie stare wraki.
***
CZĘŚĆ OSTATNIA - dokończenie
Spuszczam szybę. Młody człowiek, niezłą angielszczyzną prosi mnie o klucz do odkręcenia koła, bo złapali gumę, a ich klucz nie pasuje. Parkuję kilka metrów przed ich autem i wychodzę. Deszcz wciąż sieka. Rozglądam się wokół. Ten co mnie zatrzymał stoi za naszym autem z latarką, a pozostali dwaj są przykucnięci z przodu swojego Volkswagena, jakby faktycznie coś było nie tak z kołem. Idę do bagażnika i zaczynam w nim grzebać, aby znaleźć klucz. Cały czas staram się mieć gościa w zasięgu wzroku, choć nie wiem czy coś by to pomogło. Znajduję klucz i ruszam z nim do tych dwojga pozostałych. Koło jest faktycznie odkręcone. Zaczynam czuć ulgę. Okazuje się, że są Macedończykami, którzy pracują w Niemczech i właśnie wracają po urlopie do pracy.
Po kilku minutach koło jest zmienione, klucz wraca do mnie, żegnamy się i rozjeżdżamy. Dopiero w aucie w pełni dociera do mnie, że zachowałem się głupio. Nie należało podejmować ryzyka w ciemności, deszczu, na pustej drodze, w środku niczego.
Wracamy do Ochrydy po 22:00. Zmęczeni, ale ze wspomnieniami pięknych krajobrazów, kładziemy się szybko spać. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 24-01-2013, 14:19
|
|
|
DZIEŃ 14 – WZDŁUŻ JEZIORA OCHRYDZKIEGO
Poranek zaczyna się od radosnego stwierdzenia, że to ostatni dzień na naszej kwaterze i jutro już ruszymy do Albanii. To głównie ja się cieszę, bo Moja Piękna podchodzi do iliryjskiej ziemi z większym sceptycyzmem.
Ruszamy wzdłuż Jeziora Ochrydzkiego do Muzeum na Wodzie, zwanego Bay of the Bones.
Wejście na teren kosztuje nas “aż” 14 zł za całą rodzinę.
Okazuje się, że to rekonstrukcja osady z epoki brązu / wczesnej epoki żelaza. Właściwie to osadnictwo trwało tu niemal nieprzerwanie w okresie 700-1500 p. n. e. Jedna osada na drugiej, trzeciej, i tak dalej przez wieki.
Where the streets have no name...
Przychodzi mi na myśl swojski Biskupin, który datuje się na VIII w .p.n.e. Trochę też się różnił, bo postawiono go nie tyle na wodzie, co na wyspie.
Dla tamtych czasów budowanie domów na wodzie, było całkiem powszechne. Cóż mogło lepiej uchronić małą społeczność przed wrogiem? Tyle, że nie każdy miał szczęście mieszkać nad jeziorem.
Darmowa ochrona, słodka woda na miejscu, kanalizacja i odprowadzanie śmieci. A w wolnym czasie basen… Można pozazdrościć. A dla odważnych niedźwięcina z dzikiego uboju.
To zapewne garderoba pani domu:
Hmm, jak by dziś wyglądała sprawa pozwolenia i odpowiednich papierów na budowę domu z drewna, słomy i gliny?
Czy za 3 tysiące lat ktoś będzie przechadzał się tak jak ja dziś, pomiędzy naszymi blokami i zastanawiał nad naszą motywacją wyboru lokum?
Warto docenić biznesowy rozmach współczesnych Macedończyków: pierwsze prace archeologiczne w tym miejscu miały miejsce bodaj w 1997, a już mamy tu atrakcję turystyczną.
Całość zapewne będzie wyglądać jeszcze lepiej gdy materiały postarzeją się….
Ostatnie spojrzenie na macedońskie Bora Bora i jedziemy dalej…
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 28-01-2013, 10:39
|
|
|
Zapomniałem dodać:
zdjecie A z quizu na pierwszej stronie:
i zdjęcie E:
zrobiono na trasie Ochryda-Mavrovo, a zatem oba są z Macedonii.
----------------------------------------------
30 kilometrów od Ochrydy, posuwając się dalej wzdłuż jeziora, docieramy do monastyru św. Nauma. Św. Naum był tym czwartym wielkim twórcą słowiańskiej religijności, po św. Cyrylu, Metodym i Klemensie. Bidok nie załapał się zatem na podium... Choć śmiem przypuszczać, że w Bułgarii, bardziej się mówi o św. Naumie niż o św. Klemensie - co wyjaśnię poniżej.
Razem z innymi uczniami św. Cyryla i Metodego, św. Naum doświadczył na Morawach nieprzychylności germańskiego duchowieństwa, gdzie Niemcy, na rozkaz tamtejszego kleru, nago ciągnęli ich za końmi. Około dwustu uczniów Cyryla i Metodego zostało sprzedanych jako niewolnicy, a pięciu, w tym Klemens i Naum, ekskomunikowano i wygnano.
Jak pamiętamy, choć raczej nie pamiętamy, Klemens i Naum trafili na dwór bułgarskiego króla, który wysłał Klemensa w rejon Ochrydy. Natomiast Naum, robił zasadniczo to samo co Klemens, ale w bułgarskiej stolicy Pliska/Preslav, gdzie powstała druga słynna szkoła literacka, i gdzie – jak wspomniałem – znaleziono najstarsze cyryliczne skrypty. Może to właśnie on, a nie Klemens był odpowiedzialny za opracowanie tego pisma?
Monastyr jest położony malowniczo, tak jak klasztor w Tyńcu, choć tam nie widziałem wędkarzy uzbrojonych w dwie wędki i brodzących w Wiśle po pierś:
Po kilku latach Naum ponownie dołączył do Klemensa, gdzie tak jak i on, postawił monastyr nad Jeziorem Ochrydzkim, w którym w 910 został pochowany i jego sarkofag można tu obsłuchać. Tak, właśnie obsłuchać, bo przyłożywszy ucho słychać jak bije jego serce, a dla osób o racjonalnym podejściu do zjawisk, słychać jak gdzieś w kościele spływa woda.
Koło klasztoru jest malownicze ujście rzeczki Crni Drim. Lokalni przewoźnicy mogą zabrać na małą wycieczkę po okolicy:
Niestety po pierwotnym kościele św. Nauma zostały tylko fundamenty. Ten kościółek, który dziś widzimy, jest zdecydowanie nowszy. Wokół mnóstwo turystów i mamy chęć uciekać stąd równie szybko jak z Ochrydy. O tym, jak bardzo miejsce utraciło klimat, świadczy fakt, że zabudowania wokół przerobiono na hotel - wydając 200 zł za dwuosobowy pokój, można spędzić noc z ładnym widokiem na jezioro.
Widzę, że przez te tłumy zrobiłem tylko dwa zdjęcia monastyru. Kto chce więcej, znajdzie tutaj panoramy 3D:
http://www.360macedonia.com/en/st-Naum-of-ohrid
Jak będziecie z dzieciakami, to każcie im w cerkwi znaleźć 5 fresków przedstawiających cuda św. Nauma.
Miejsce to należałoby polecić naszym politykom, bo podobno św. Naum świetnie pomagał na choroby psychiczne i w XVII wieku monastyr miał „odział” psychiatryczny.
Kult św. Nauma rozprzestrzenił się od Góry Athos w Grecji po Wiedeń. Odpust był 23 grudnia, ale ze względów klimatycznych, w 1727 biskup Ochrydy przeniósł go na 20 czerwca, co by pielgrzymi nie marzli.
And who the f... is this man with a camera?:
Staram się ominąć obiektywem tłumy ludzi, stragany i budy, które ciągną się od parkingu do monastyru. Ręka moja nie skala się też kiczowatym ogródkiem, a la Licheń, który zrobiono tuż koło monastyru. Tam gdzie chciałbym zrobić zdjęcia, czyli w środku cerkwi, robić ich oczywiście nie wolno. Wnętrze, z pięknymi 19-wiecznymi freskami, nagradza cały ten komercyjny zgiełk i blichtr wokół (wstęp dla rodzinki: 14 zł).
Udało mi się znaleźć coś autentycznego na zewnątrz:
Przyjaźń międzygatunkowa, nawiązana nagle i niespodziewanie:
Zapewne jedna z bardziej malowniczo położonych restauracji:
Piękny jesteś pawiu, ale my się już stąd zwijamy:
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 31-01-2013, 23:14
|
|
|
Z wszystkich wiosek po tej stronie Jeziora Ochrydzkiego wybrałem do obejrzenia Trpejcę, która ma status macedońskiego Saint-Tropez. Jednak po bliższym poznaniu okazuje się, że to bardziej macedońska Wielka Wieś (nie obrażając mieszkańców wszystkich Wielkich Wsi, których jest w Polsce kilkanaście). Paskudne, niewykończone domy z epoki socjalizmu, jakie szpecą polski wiejski krajobraz – oto właśnie Trpejca. No może trochę blachy falistej jest mniej. Natomiast jak się cyknie zdjęcie z daleka, to owszem, owszem, można wmawiać, że to francuski kurort.
Robimy kilkusetmetrową wycieczkę wzdłuż brzegu. Domy są tu umieszczone dosłownie tuż nad jeziorem, co zabolało mieszkańców podczas niedawnej powodzi.
Żegnając się ze św. Naum, warto wspomnieć jedną historię, która uczy bycia precyzyjnym
Po I wojnie światowej, wielkie mocarstwa (konkretnie tzw. Rada Ambasadorów) ustaliły, że granica Albanii będzie przebiegać „od miasta Lin do św. Naum”. I tu wkrótce pojawił się problem, bo nie wiadomo było do kogo w sumie św. Naum miał w związku z takim sformułowaniem należeć: Albanii, czy ówczesnej Jugosławii. Co ciekawe, w owym czasie w klasztorze mieszkało tylko dwóch mnichów, jeden mówiący po albańsku, a drugi po serbsku.
Przy ponownym rozpatrzeniu, angielski delegat Rady Ambasadorów uważał, że św. Naum powinien należeć do Albanii, ale włoski delegat wskazał, że ponieważ św. Naum nie jest topograficzną granicą jak rzeka czy pasmo górskie, to sformułowanie „do św. Naum” musi włączać to miejsce do danego obszaru. No i tak zadecydowano, że św. Naum przypadnie Albanii.
W 1924 Ahmed Zogu, przywódca jednej z głównych albańskich partii, został zmuszony przez opozycję do opuszczenia kraju. W Jugosławii, razem z sześciuset swoimi sympatykami Zogu zdołał zdobyć poparcie władz w Belgradzie, które uzbroiły jego ludzi oraz dorzuciły tysiąc jugosłowiańskich żołnierzy i przebywających w Serbii rosyjskich białoarmistów.
To wystarczyło, aby Zogu wrócił do Albanii i dokonał zamachu stanu. Co jednak istotne dla św. Naum, to fakt, że Zogu, w 1925 jako dowód wdzięczności, oddał św. Naum Jugosławii. Inaczej zapewne mówilibyśmy dziś o wizycie w albańskim Shën Naum.
Warto było? Dla Zogu na pewno tak: był pierwszym prezydentem Albanii, potem królem, i to aż do II wojny światowej.
Wyspa Robinsona – klasa ekonomiczna:
Gdy nie da się już iść dalej, wracamy i wychodzimy na oznaczony szlak wiodący nad osadą wzdłuż jeziora w kierunku północnym. I nie ma co ukrywać, to chyba był najfajniejszy moment dzisiejszego dnia.
Dziko, pusto, piękne widoki na jezioro - taką Ochrydę lubię.
Co jakiś czas przedstawiciele czworonożnej cywilizacji do której te tereny na co dzień należą:
No a to w takim razie, musi być macedońskie Capri:
Wracamy na tyle wcześnie, aby wyprać jeszcze kilka rzeczy i znaleźć odręcznie nabazgrany regulamin kwatery. Przegryzając się przez macedoński, odkrywamy, że jeden z punktów mówi o tym, że mamy pokój przed wyjazdem … odkurzyć.
Ustalamy, że jednak nie rozumiemy macedońskiego i idziemy spać zadowoleni, że jutro już nas tu nie będzie, a kolejny nocleg wypadnie gdzieś w nieznanej nam Albanii.
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 04-02-2013, 10:02
|
|
|
DZIEŃ 15 – ALBANIA na dzień dobry: Korcza i Voskopoje
Żegnamy się z naszą ukochaną kwaterą, czekając w napięciu czy padną aluzje do odkurzacza, ale nic takiego się nie dzieje. Ruszamy na południe w kierunku Albanii, dokładnie tą samą drogą, którą zrobiliśmy wczoraj.
Kiedy chmury zsuwają się po zboczach gór, Jezioro Ochrydzkie zaczyna nam się wreszcie podobać, tak na „do widzenia” . Robimy mały postój, aby dzieciaki mogły się wykąpać, mnie nie ciągnie aż tak, aby się zmoczyć.
Jezioro Ochrydzkie razem z miastem Ochryda jest wpisane na listę UNESCO. Z zewnątrz wygląda jak każde inne jezioro, ale okazuje się, że jest z jednym najstarszych jezior na Ziemi obok Tanganiki czy Bajkału. Szacuje się, że powstało w geotektonicznej depresji około 5 milionów lat temu. Około 200 gatunków endemicznych świadczy o unikalności jeziora. Dla porównania, nasze mazurskie oczka powstały jakieś 10 tysięcy lat temu.
Wielkość, 30 kilometrów na 15 kilometrów, to trochę jak pół Warszawy. Wspominałem, że część wody (ok. 20%) spływa tutaj z Jeziora Prespa. Jedyna rzeką która wypływa z Jeziora Ochrydzkiego jest Czarny Drim, który razem z Białym Drinem stworzy w Albanii rzekę Drim, z która przyjdzie na tych wakacjach nam się jeszcze zmierzyć.
zdjecie z wikipedii
Wśród endemicznych gatunków jest pstrąg ochrydzki. Z racji spadającej populacji tego gatunku, jak i innych, w 2004 roku zakazano połowów. Rybakom płaci się, aby łapali pstrągu i przekazywali je do stacji hodowlanych, gdzie się pstrągi sztucznie namnaża. Restauracja sprzedająca pstrąga ochrydzkiego łamie prawo. Ale ludzie, jak to ludzie, intensywnie kłusują, bo1 kg pstrąga na czarnym rynku kosztuje 30 euro.
Zrobiła się niezła afera niedawno, bo przyłapano komisarza policji odpowiedzialnego za region Ochrydy na współudział w nielegalnych połowach. Zamieszani są sędziowie, instytucje, policjanci.
Albania i Macedonia nie mają wyznaczonej granicy na jeziorze. Macedończycy lubią oskarżać Albańczyków o zaśmiecanie jeziora i o to, że w poprzednich latach poławiali pstrągi przy pomocy dynamitu.
I dojeżdżamy do przejścia granicznego z Albanią. Podsumowując nasz krótki pobyt w tym kraju, mam wrażenie, że był za krótki, aby odcisnąć się mocniej na naszych emocjach niż Serbia. Nie pomogło Macedonii to, że właśnie tutaj zepsuło nam się auto, a w Ochrydzie trafiliśmy na niefajną kwaterę.
Z drugiej strony to właśnie w Macedonii odwiedziliśmy magiczną wyspę Golem Grad...
Kiedyś tu jeszcze wpadniemy, aby wyrobić sobie ostateczne zdanie.
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 11-02-2013, 09:54
|
|
|
Siedzę nad Jeziorem Ochrydzkim po stronie albańskiej i rzucam kamyki do wody. Po raz pierwszy chciałbym do niego wejść. Jak za machnięciem magicznej różdżki, po przekroczeniu granicy Macedonia-Albania, świat wydaje się jaśniejszy, przestronniejszy i bardziej namacalny.
Robię kilka kroków w wodzie, ale mój zapał studzi widok śmieci jakieś dziesięć metrów od brzegu. Kilku Albańczyków wyleguje się na plaży, Ochryda została gdzieś tam hen, za horyzontem. Słońce praży jeszcze bardziej bezlitośnie niż w Serbii i Macedonii. Jakieś auto przetacza się w oparach kurzu...
Albania.
Tak, wszyscy powinni tam pojechać. A przynajmniej ci, którzy wymieniają nazwę "Europa". To powinien być obrzęd inicjacyjny, ponieważ Albania jest podświadomością tego kontynentu. Tak, Albania, to europejskie ID, to jest lęk, który nawiedza nocą śpiący Paryż, Londyn i Frankfurt nad Menem. To jest ciemna studnia, w głąb której powinni zerknąć ci, którym się wydaje, że bieg rzeczy został ustalony raz na zawsze. - pisze Andrzej Stasiuk w "Jadąc do Babadag".
Tak, wszyscy powinni tu przyjechać, ale „wszyscy”, czyli 90 procent odpoczywających na wakacjach, boi się biedy, brzydzi się śmieci i chce się pochwalić przed sąsiadami statusem poprzez wybór miejsca wakacji. Poza tym mało kto naprawdę wie, co to jest podświadomość…
Trzymam w ręku przewodnik Stanisława Figla o Albanii i myślę, że ta książka też nie zachęca, aby tu przyjechać. Zdjęcia jakby szare, wyblakłe, małe, bez nuty fantazji. Czy tak tutaj będzie?
Ktoś kto pisze przewodnik, szczególnie jeśli jest to jedyny dostępny w krakowskim Empiku, bierze na siebie odpowiedzialność: potencjalny turysta może podjąć na jego podstawie decyzję – jadę tam, albo nie jadę…
- Właśnie wróciliśmy z Wysp Kanaryjskich. A wy gdzie byliście na wakacjach?
- W Albanii.
- Aha. [cisza]…taaaak, no, [cisza]…...... Po drodze jeszcze zatrzymaliśmy się na tydzień na Majorce, dla odmiany, że tak powiem, he, he…
- My też. W Rumunii.
- Aha. [cisza]…......No taaaaaak, hm, żarcie było super, homary, szwedzki stół, drinki do woli. Wiesz ol inkluziw.
- My bardziej na butli gazowej gotowaliśmy…
- Taaaak, hm, [cisza]…..........Z hotelu, wiesz, fajny widok na basen, plażę…
- Raz też rozbiliśmy namiot na plaży, ale trochę wiało.
- Taaaak, hmm, fajnie się rozmawia, no, ale muszę już lecieć…Jeszcze się spotkamy to więcej sobie pogadamy, nie? Pa.
- No, pa.
Wjechawszy do Pogradec zauważamy olbrzymią liczbę myjni samochodowych. Na 300-metrowej uliczce naliczyliśmy ich może z dziesięć. Tam gdzie panuje kult Mercedesów, tam musi być i kult czystości aut. Lavazho, Lavazh, Lavazho Eko, Lavazh Albani, Lavazh Special. Myjnia albańska to często ławeczka i postawiony obok karcher, a „special” w nazwie może się odnosić do posiadania brezentowego dachu, jak również do jego nieposiadania.
Opuszczamy szybko Pogradec wypytując miejscowych „Korcza?”, machając ręką w odpowiednim kierunku, wciskając raz hamulec, raz gaz, by uniknąć stuknięcia czegoś i rozjechania kogoś. Po Korczy może zaglądniemy do Voskopoje, a potem pewnie znów przyjdzie spać gdzieś na dziko. Byle jechać na południe Albanii, które wydaje się o wiele ciekawsze niż północ, ze względu na zabytki UNESCO i riwierę. Byle jechać…
Ponownie napawam się świadomością dziecięcej nieświadomości: nie wiem ile dni już jedziemy i ile jeszcze pojedziemy. Poczucie wolności, nieograniczoności, bycia poza czasem, które codzienne życie okrutnie zamienia na „bieg rzeczy ustalony raz na zawsze”, jak ujął to Stasiuk. Nasza wędrówka ma duże szanse zawadzić o kilka miejsc, do których dotarł i które utrwalił refleksją.
Podchodzą do mnie jakieś dzieciaki, jeden mówi coś, co brzmi jak „Shquip?” Kiwam głową w lewo i w prawo. Tu chyba mniej niż w Serbii będą się dziwić, że nie mówię w lokalnym języku. Faleminderit – dziękuje - tyle to jeszcze zapamiętam, ale Mirëmëngjesi - dzień dobry, Mirupafshim – do widzenia i inne zwroty na końcu przewodnika, nie zachęcają do nauki.
Chłopcy odchodzą, rzucając mi ze śmiechem na pożegnanie „lavazh” i pokazując na samochód. Wiem, wiem, może jeszcze się skuszę na mycie auta, ale nie dziś. W kwestii mycia auta jestem konserwatystą: pozwalam, aby kurz konserwował auto i nie ingeruję w tę warstwę częściej niż raz na pół roku. Czy mam zatem szansę choć trochę zrozumieć Albanię?
Lingwistyczna samotność Albańczyków przypomina mi tę węgierską. Jezyk albański najprawdopodobniej wyrósł na języku iliryjskim. Na drzewie języków indoeuropejskich, z gałęzi, na której wyrosły języki bałkańskie, ostał się jeno albański. Przy pozostałych językach tej gałęzi są krzyżyki, języki wymarłe. Przygnębiające. Gorzej tylko skończyło się to dla gałęzi anatolijskiej: same krzyżyki.
z wikipedii:
Mijamy śmieci, gruz przy drogach, chłopców biegnących koło samochodu, by sprzedać coś co wygląda na orzeszki laskowe. Obok mały wodospad spływa na pobocze drogi.
Stasiuk wymienia kamienie milowe albańskiej historii po II wojnie światowej, trzy zerwane zaręczyny, Enver Hodża jako uciekająca panna młoda światowej polityki:
W czterdziestym ósmym renegatem okazuje się Jugosławia, w sześćdziesiątym pierwszym Sowiety, w siedemdziesiątym ósmym Chiny. Zdrada ze wszystkich stron otacza Albanię. […] Próbowałem sobie wyobrazić kraj odcięty od reszty świata niczym wyspa na jakimś oceanicznym zadupiu. Kraj, który ma około stu sześćdziesięciu wrogów. Niebezpieczeństwo czai się na wschodzie i na zachodzie.
Zdrada, niebezpieczeństwo, samotność, albańska samotność. Stąd już tylko krok do budowania bunkrów – gigantyczna projekcja lęku albańskiego dyktatora: słynne albańskie bunkry. Albania - wielkie surrealistyczne malowidło 3D z tysiącami bunkrów, pomiędzy którymi krążą mercedesy zatrzymujące się co kilka minut w kolejnych Lavazh Special.
No właśnie: gdzie, the XXX, są te bunkry? Jeszcze nie zrobiłem im żadnego zdjęcia! 750 tysięcy bunkrów, może 600 tysięcy, mniej więcej jeden na pięciu Albańczyków, a ja nadal nie zauważyłem żadnego… Wiedząc z góry, że bunkry to typowy wyróżnik albańskiego krajobrazu, mój mózg najprawdopodobniej nie wyodrębnił ich z tła, traktując jako rzecz sobie już znaną i oczywistą…
Stasiuk: „Shqiperia” to Albania. Nawet jej prawdziwe imię w jakimś sensie oznacza samotność, ponieważ poza Bałkanami mało kto je zna. […] Nazwa „Shqiperia” pochodzi od czasownika „shqiptoj”, który znaczy tyle co wymawiać, mówić. W języku, którego nikt nie rozumie.
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,42 sekundy. Zapytań do SQL: 16 |
|
|