Serbia, Macedonia, Albania, czyli tropem tureckich toalet |
Autor |
Wiadomość |
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 01-11-2012, 13:22
|
|
|
Mieszkańcy tej krainy mówią dialektem zwany torlak, mającym cechy bułgarskiego, serbskiego i macedońskiego.
Jak można się domyślić z mapy wikipedii, dla Bułgarów torlak jest dialektem języka bułgarskiego, dla Serbów języka serbskiego, a dla Macedończyków języka macedońskiego. Gdyby torlakiem mówiono jeszcze na terenie Polski, zapewne byłby też traktowany jako dialekt języka polskiego.
Ciekawe, że z języków słowiańskich tylko macedoński i właśnie torlak, zatraciły odmianę rzeczownika, czyli mówi się tam o kryzys, walczy z kryzys, zapobiega kryzys, itp.
Jak widać, bez odmiany, wyrażenia te są nadal zrozumiane, a więc infleksja jest często zjawiskiem zbędnym z punktu widzenia komunikacji. Jest nadzieja, że za tysiąc lat lub dwa, odmiana rzeczowników zniknie także z języka polskiego, tak jak powolutku zaczynają znikać ogonki (To, że niektórzy nakazują ich używanie na swoich forach, jest właśnie świadectwem, że proces się zaczął, Mocium Panie…)
Jeśli sądzicie, że za tym miejscem parkingowym jest przepaść to macie rację. Wyobrażacie sobie jakie nerwy ma ten kierowca, który codziennie tu parkuje, czasami zapewne i w nocy, mając może dwadzieścia centymetrów marginesu błędu? Nie zadzierajmy z Macedończykami:
Piękno tkwi w szczegółach:
To chyba chmiel się suszy:
Nie wspominałem przez dłuższy czas o stukach dochodzących z przodu auta, ale one oczywiście nie ustały. Wręcz przeciwnie, nasiliły się tak znacznie, że po opuszczeniu Kratova decydujemy się skierować do najbliższego dużego miasta, Kumanova, i tam ponownie spróbować szczęścia u jakiegoś mechanika.
Wjechawszy do Kumanova zatrzymujemy się w dość dużym, pustym warsztacie. O dziwo, mechanik mówi po angielsku! Od razu chce się z nami przejechać autem i „Bingo!”, auto, wbrew dawnym nawykom, hałasuje z przodu aż miło! Po zakończeniu jazdy Macedończyk mówi nam, że to faktycznie „zgłob”, ale on nie wie dokładnie który, i nie ma części do wymiany, więc kieruje nas do serwisu Skody.
Mamy w sumie szczęście, że takowy serwis znajduje się właśnie w Kumanovie. Kolega naszego mechanika okazuje się bardzo życzliwy i postanawia nas pilotować swoim autem do serwisu skody. Po 10 minutach przepychania się przez zatłoczone uliczki miasta kończymy przed „Deluxe Auto Kumanovo”. Serwis jest od razu dealerem zarówno Skody jak i Volkswagena.
Tu zostajemy bardzo miło przyjęci. Lądujemy na pięterku, gdzie rozsiadamy się na wygodnych kanapach i dostajemy kawę na koszt firmy. Wiemy, że „nasz” mechanik z centrum Kumanova dzwonił tu wcześniej i powiedział na czym polega nasz problem, więc pozostaje nam cierpliwie czekać aż naprawią co trzeba.
Milin rośnie tu na każdym kroku:
Rzeczywistość okazuje się jednak o wiele gorsza niż sądziliśmy. Podchodzi do nas menedżer od postsprzedaży, Dragan Smilewski i dobrym angielskim tłumaczy, że nie wydaje im się, aby to był „zgłob” – auto znowu nie hałasuje! Natomiast spuścili olej ze skrzyni biegów i znaleźli w nim kawałki żelaza i sądzą, że to tam coś musi być uszkodzone.
To nie koniec „dobrych” nowin. Dragan mówi, że jutro, to jest w sobotę, mogą skrzynię rozebrać i ustalić co jest nie tak. Jak już ustalą, to w ciągu trzech(!) dni roboczych ściągną nową cześć i jest szansa, że już(!) w czwartek, auto będzie sprawne!!!
Jest piątek, do czwartku minie sześć dni! Sześć dni bez auta! Dragan, wiedząc, że chcemy jechać nad Ohrid proponuje, abyśmy pojechali tam taksówką i nawet dzwoni do firmy taksówkarskiej aby zapytać o koszt takiej przejażdżki (ok. 350 zł w jedną stronę). Nie uśmiecha mi się siedzieć bez auta nad Ohridem przez sześć dni, choć wiem, że przy pomocy autobusów, coś by się udało zobaczyć, zamiast siedzieć w jednym mieście przez niemal tydzień. (Wiem, że wielu by to nie przeraziło, ale dla mnie to byłaby katorga...)
Dragan zapewnia również, że w Ohrid, w stamtejszym serwisie Volksvagena, mogą co najwyżej wymienić nam CAŁĄ skrzynię, ale nie będą potrafili jej rozebrać i złożyć. Koszt wymiany całej skrzyni biegów, szczególnie w autoryzowanym serwisie, może zepsuć przyjemność do końca wakacji.
Ponad pół godziny zajmuje nam podjęcie decyzji co robić…
Teraz macie dwa zadania do wykonania:
1. Odpowiedzieć sobie na pytanie co Wy byście zrobili w tej sytuacji.
Jak podam rozwiązanie, to zobaczycie czy spotkałaby Was kara czy nagroda ...
2. Jeśli sądzicie, że macie mało zdjęć z wakacji, to przeglądając moje zdjęcia z Kratova, możecie zaobserwować, jak z jednego zdjęcia poniżej, udało mi sie wykroić dwa. Rozwiązanie bardzo przydatne na czas kryzysu.
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 09-11-2012, 22:06
|
|
|
Sprostowanie: jeszcze bułgarski nie ma praktycznie odmiany rzeczowników.
--------------------------------------------------------------
Dokończenie9-ego dnia wyprawy:
Trochę czasu zajmuje mi podjęcie decyzji co robić - wbrew indiańskim zaleceniom, że każda decyzja powinna zapaść zanim weźmie się dziesięć oddechów.
Niech się dzieje co chce! Postąpię zgodnie z dotychczas stosowanym algorytmem, czyli jak długo auto jedzie, to my też jedziemy. A zatem nad Ohrid! Żegnamy się z Draganem, który życzy nam miłego pobytu i szczęśliwego dojazdu, wjeżdżamy na autostradę i fruuuuuuuuu, suniemy...
Suniemy może ze 20-30 kilometrów, pod autem jest w miarę cicho, ale jak tylko autostrada zmienia się na bardziej pod górę, niż w dół, zaczynają się kłopoty. Choć ciężko to sobie wyobrazić, rumor spod podłogi staje się jeszcze donioślejszy! To już nie przelewki, tak się naprawdę nie da jechać. Miny nam rzedną, strach zagląda w oczy i ... zawracamy!
Nie ma już szans dotrzeć do Kumanowa, bo auto serwis będzie zamknięty, a my musimy przecież gdzieś spać. Szybki rzut okiem do przewodnika, by ustalić gdzie może być jakiś kemping i kierujemy się w kierunku Skopje. Niestety w aucie pojawia się nowy symptom, i to bardzo niefajny. Bardzo. Zaczynam mieć wrażenie, że auto zaraz się ... rozleci. I nie są to tylko moje subiektywne odczucia, ale faktycznie COŚ się tam musi takiego dziać, co przenosi jakoweś drgania na kierownicę, na koła, i reszte auta.
Zaczynam czuć emocje Kubicy, gdy jedzie te 300 km na godzinę, czy ile on tam osiąga. Z tym, ze ja jadę nie więcej niż 50 kilometrów na godzinę. Zbliża się zmierzch, auto łomocze, kempingu nie widać, ehhh, życie...
Dzisiaj przejechany odcinek:
Jest! Jakaś tabliczka, że przy hotelu Best Western w Ilinden znajduje się jakiś kemping. Nie mam pewności, że to kemping, na którym mieliśmy zamiar się zatrzymać, ale pal to licho. Jestem zadowolony, że się nie rozpadliśmy po drodze, że w ogóle udało się tu dojechać bez lawety.
Best Western w Ilinden z googli:
Szybko rozbijamy namioty w ponurych nastrojach - tylko dzieci jak zwykle zadowolone. Kemping faktycznie fajny: sztuczne jeziorka, kaczki, gęsi, fontanna, strzyżony trawniczek, ale dziś nas to niezbyt cieszy i nie rusza. Nawet mi się zdjęć nie chce robić. Cena za przyjemność noclegu tutaj: 29 euro.
Best Western w Ilinden z googli:
Zanim zasnę, biję się z myślami: próbować dojechać do Kumanova, czy lepiej zadzwonić by nas sami ściągnęli? I co robić gdy oni będą przez te kilka dni naprawiać auto? Wydać 700 zł na taksówki by pojechać nad Ohrid i z powrotem?!
Szukam innych opcji, wgryzam się w przewodnik i postanawiam, że po zostawieniu auta podskoczymy taksówką na kemping pod Skopje do kanionu Matka. Z przewodnika wynika, że ze dwa dni będzie tam co robić. Autobusami będzie można dostać się do Skopje. Trudno, widać los chciał, abym został specem od stolicy Macedonii...
Best Western w Ilinden z googli:
Wisielczy humor zwiększa super łazienka w sanitariatach. Żadna tam turecka toaleta... Wszystko schludne, nowoczesne, prysznic, sedesik. Zero romantyzmu, zero przygody. Nie ma o czym pisać... Trza próbować zasnąć. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 14-11-2012, 09:41
|
|
|
DZIEŃ 10 – „Deluxe Auto Kumanovo” i ruszamy nad Jezioro Presta
Poranek budzi nas w wisielczych nastrojach. Zbieramy się dość wcześnie jak na nas, bo koło 9:00 i ruszamy z powrotem do „Deluxe Auto Kumanovo”. Już się pogodziłem i z tym, że wymienią skrzynię biegów i z tym, że spędzę w Skopje niemal tydzień. I tak cieszę się, że jest sobota, a nie niedziela, bo wtedy auto serwis byłby zamknięty.
Miałem cichą nadzieję, że może łomot ustąpi tak jak dawniej bywało, ale nic z tego. Jazgot jest straszny. Pozostało też wrażenie, że auto zaraz się rozwali. Nie jadę szybciej niż 40-50 km na godzinę, bo boje się, że faktycznie coś złego się wydarzy. Kiedyś miałem Ładę i w czasie jazdy odpadło mi ...koło. Ponieważ jechałem rozsądnie, to nic mi się nie stało. Samo koło trafiło w maskę innego auta robiąc nieduże straty.
Posuwamy się autostradą na poboczu z migającymi światłami awaryjnymi. Na szczęście ruch jest niewielki, ale i tak jest niebezpiecznie. Normalnie jechałbym bocznymi drogami, ale nie mam dobrej mapy, a nie zamierzam błądzić. Wydaje się, że teraz każdy przejechany kilometr tym autem to sukces.
Szczęśliwie docieramy do serwisu. Mówię Draganowi, że teraz auto ładnie hałasuje non-stop. Wsiada do auta i jedziemy na małą przejażdżkę. Rumor nie ustaje. Dragan każe nam iść na górę serwisu, do „saloniku dla czekających”, a sam chce to pokazać mechanikowi, bo już nie wygląda na skrzynię biegów.
Podejmujemy różne próby zabicia czasu:
Po dłuższym czasie przychodzi do nas Dragan i mówi, że to faktycznie może być zgłob i że wymienią wszystkie, bo nie są pewni który dokładnie. Trochę cała sprawa potrwa, gdyż po części musi skoczyć do Skopje. Oddychamy z ulgą: nie trzeba będzie czekać tyle dni, nie trzeba będzie ponosić strasznych kosztów wymiany skrzyni biegów...
Spędzamy w salonie 6 godzin. Jemy, śpimy, pijemy kawę z lokalnego barku, zamawiamy poprzez Dragana pizzę. Czas leci... Właściwie to przydaje nam się te kilka godzin zupełnego bezruchu. 9 dni jesteśmy już w drodze –dobrze trochę zwolnić...
Można też popatrzyć na dół i zastanowić się, które nowe auto byśmy sobie kupili, gdybyśmy mogli pozostawić tu nasze stare na złom:
Koło 16:00 przychodzi Dragan i mówi, że wszystko gotowe. Wymienili wszystkie 4 zgłoby na przedniej osi. Oto winowajca: zgłob, czyli przegub:
Naprawa kosztuje nas 1200 zł. I tak jestem zadowolony, że nie więcej. Zapewne poza autoryzowanym serwisem wyszłaby o połowę mniej, ale nie jestem tego pewien. Później, w domu doczytam, że przegub generalnie powinien hałasować jak się ostro skręca autem – niestety nasze zgłoby czasami tak robiły, ale tylko czasami... Dowiem się też, że wrażenie rozpadania się auta pojawia się wtedy, gdy zepsuty jest wewnętrzny zgłob.
Decyzja, aby wczoraj nie naprawiać skrzyni biegów okazała się słuszna.
Czy to koniec zmartwień motoryzacyjnych na tych wakacjach? Okaże się, że nie... Ale teraz o tym nie wiemy. Ruszamy w słodkiej nieświadomości na południe, nad Jezioro Prespa! |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 16-11-2012, 21:34
|
|
|
Tajemniczy Aston Martin z Mladej Boleslav, uzbrojony w cztery nowe zgłoby, posuwał się bezszelestnie naprzód. Jego pasażerowie z napięciem wsłuchiwali się w odgłosy pochodzące z pod spodu. Ale na szczęście, nie dochodził ich żaden niepokojący hałas. Q wykonał dobra robotę - pomyślał Agent 007, gotów ponownie zmierzyć się z M, czyli z Macedonią, i mocniej chwycił kierownicę z groźnym Indianinem i uskrzydloną strzałą. Auto przekroczyło 90 kilometrów na godzinę, co można było poznać po trzaskach plastiku w drzwiach i kokpicie. Naturalna klimatyzacja z systemem OWB (Open Window is Best) zaświszczała radośnie. The world is not enough...
Mamy do pokonania około 3 godziny jazdy, z czego znaczna część prowadzi autostradą Aleksandra Macedońskiego przebiegającą koło lotniska Aleksandra Macedońskiego, która zapewne biegnie blisko wielu ulic Aleksandra Macedońskiego zlokalizowanych w mijanych po drodze miastach...
No właśnie, co ma współczesna Republika Macedonii z Wodzem Wszechczasów? Zasadniczo nic, tylko nie mówcie o tym mieszkańcom Republiki Macedonii, bo to mogłoby ich rozzłościć i zachwiać nowo budowanym poczuciem tożsamości.
Jakiś zameczek przy autostradzie, którego nie mamy jednak czasu obejrzeć:
Kwestię owej tożsamosci ładnie opisuje Grek, Harry Foundalis, na swojej stronie:
http://www.foundalis.com/geo/macedonia.htm.
Jeśli nie chce Wam się czytać długiego angielskiego tekstu, streszczę jak wygląda dla Greka kwestia „macedońskości” FYROM, czyli obecnej Republiki Macedonii (Former Yugoslav Republic of Macedonia = Była Jugosłowiańska Republika Macedonii).
Po pierwsze, obecni mieszkańcy FYROM nie mają nic wspólnego ze starożytnymi Macedończykami. Tamci mówili greckim dialektem, a mieszkańcy FYROM są potomkami Słowian, którzy przybyli na te ziemie w VI-VII w.n.e., a więc niemal 1000 lat po śmierci Aleksandra Macedońskiego. (25% FYROM to Albańczycy.) No i dzisiaj, ci słowiańscy FYROMczycy mówią dialektem bułgarskiego, czy też serbsko-chorwackiego jak kto woli.
W epoce klasycznej, ok. 450 p.n. e., ówczesna Macedonia, nie pokrywała się z terenami dzisiejszej Republiki Macedonii, z wyjątkiem jej małego południowo-zachodniego skrawka, co ładnie widać na tej mapie:
Nawet za Aleksandra Macedońskiego (zielone tereny) i później, dawna Macedonia nie pokrywała się całkowicie z dzisiejszą FYROM. Północna cześć kraju, ze stolicą Skopje, zawsze była poza prowincją zwaną Macedonią.
Stąd grecka irytacja, że oto ktoś śmie nazwać swój kraj „Macedonią” i jeszcze próbuje „ukraść” narodowego bohatera. Choć tu należałoby Grekom przypomnieć, że Aleksander Wielki, zaczynał swój podbój świata od pokonania właśnie greckich miast. To samo robił też jego ojciec, Filip II, czyli dawał łupnia Grekom.
Grecy boją się również, że użycie nazwy Macedonia przez FYROM, jest próbą roszczenia sobie praw do obecnych greckich ziem, leżących na południe od FYROM. I jest się co bać, bo przez okres panowania tureckiego więcej mieszkało tu Bułgarów niż Greków.
Zapewne połowa zdjeć krajobrazu w tej relacji, jak nie więcej, to błyskawiczne cyknięcia z auta:
Ideę macedońskości mieszkających w FYROM bułgarskich Słowian, forsował Broz Tito, aby odebrać Bułgarom możliwość roszczeń do tej jugosłowiańskiej wówczas republiki, a z drugiej strony, Tito chciał otworzyć sobie drogę do roszczeń względem całego terenu historycznie zwanego Macedonią, a więc głównie północnej Grecji, ale także skrawka Albanii i Bułgarii.
Zdaniem Harry Foundalis’a, rodzice obecnych mieszkańców FYROM połknęli mit propagowany przez Tito, a ich dzieci go dalej ciągną, bo tak im wygodniej. Co brzmi lepiej: jesteśmy potomkami Bułgarów, czy jesteśmy potomkami Aleksandra Wielkiego?!
Wikipedia podaje, że „11 sierpnia 2005 Rada Ministrów RP zdecydowała o posługiwaniu się przez Rzeczpospolitą Polską w stosunkach dwustronnych z państwem macedońskim nazwą – Republika Macedonii. Jednocześnie Rada Ministrów zdecydowała, że nazwa Była Jugosłowiańska Republika Macedonii będzie używana przez Rząd RP na forum międzynarodowym (ONZ, UE, NATO itp.).”
Jak się można domyślić, nazwy "Republika Macedonii", część krajów nie uznaje, ale co ciekawe, niektóre nie utrzymują z FYROM stosunków dyplomatycznych! Jakie wąty mają taka Gruzja lub Filipiny do FYROM? Nie wiem...
Czego Harry Foundalis, Grek, na swojej stronie nie napisał, to nieładny fakt, że w Grecji, „w spisie powszechnym nie można się określać jako Macedończyk.Władze Grecji wychodzą z założenia, że na terenie Grecji nie ma już oryginalnych Słowian – Macedończyków, a słowiańskojęzyczni obywatele Grecji są Grekami.”(wiki). Niezła hipokryzja: Słowianie w FYROM to Słowianie, ale w Grecji, ci sami Słowianie, to już Grecy.
Co może uspokoić relacje grecko-FYROMskie? Zmiana nazwy kraju na Republika Nowej Macedonii, albo Republika Górnej Macedonii, albo Republika Słowiańskiej Macedonii, ale do tego FYROMczycy się nie palą. Skutkiem tego Grecy blokują FYROMczykom wejście do Unii i NATO (podobno ostatnio dołączyła Bułgaria). Zarówno w FYROM, jak i w Grecji, określenie się względem tego konfliktu jest elementem kampanii wyborczych.
Jak się ta sytuacja ma do Polski? No cóż, przewiduję, że gdy już Górny Śląsk zostanie niepodległym państwem pod nazwą Republika Śląska, to Polska wystąpi z protestem, a najgłośniej będą krzyczeć mieszkańcy Dolnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego.
Moglibyśmy też próbować szukać swojej tożsamości w historii Celtów, którzy przecież zamieszkiwali nasze tereny, a stąd już blisko do pierwszego słynnego Polaka, czyli Króla Artura (w Polsce kiepsko mu się wiodło, więc udał się na emigrację na zlewak na Wyspy) i rycerzy Okrągłego Stołu (pierwszy polski sejm na uchodźctwie). No i tu jesteśmy w domu: Okrągły Stół przecież mieliśmy niedawno, jako oczywistą kontynuację naszych korzeni...
A jeszcze wracając do konfliktu Grecja-FYROM, to promyczkiem nadziei, że jednak się dogadają, mogłoby być udane zakończenie sporu o flagę z gwiazdą/słońcem z Werginy. (UWAGA DLA NADUŻYWAJĄCYCH TRUNKÓW: po spożyciu nie pomylić z waginą)
Gwiazdę taką, zrobioną ze złota, znaleziono w 1977 w grobowcu brata Aleksandra Wielkiego w Werginie (północna Grecja). Symbol był znany już wcześniej jako ornament stosowany w starożytnej Grecji, ale od 1977 zaczęło się przebąkiwanie, że może był to znak dynastii macedońskich królów, albo i całej Macedonii, no i można było przewidzieć, co się dalej stanie...
I Grecy i jugosłowiańscy Macedończycy (czyli późniejsi FYROMczycy) zaczęli go używać jako swojego symbolu. W Grecji flaga ze słońcem z Werginy stała się flagą greckiej Macedonii i pojawiła się w dziesiątkach innych kontekstów:
A w FYROM, gwiazda z Werginy znalazła się na fladze FYROM w 1991:
Oczywiście oba kraje pożarły się ze sobą o ten symbol i w 1995 FYROMczycy zastąpili tę flagę inną, tak po prawdzie nie różniącą się znacznie, ale Greków to zadowoliło:
Nie wiem dlaczego, ale nie chcieli nawiązać do pierwszej flagi Socjalistycznej Republiki Macedonii z 1944-1946?:
Gwiazda z Moskwy... Rosjanom jakoś kopiowanie ich symboli nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, zdawali się być zadowoleni z rosnącej liczby flag z pięcioramienną gwiazdą.
Ale, ale, oto dojeżdżamy do Oteszewa, położonego na zachodnim brzegu Jeziora Prespa. Jest już od godziny ciemno, nawet nie wiemy, że jesteśmy nad jeziorem. Gdzieś tu ma być kemping. Zjeżdżam w boczną drogę, która wydaje się do niego prowadzić. Po może stu metrach zatrzymuję się przed czymś, co mogłoby być hotelem z kempingową recepcją.
Na ławeczkach siedzą kempingowicze, tylko zaraz, zaraz, trochę średnia wieku mi się nie zgadza: sześćdziesięciolatki i siedemdziesięciolatki NIE są typową wiekowo grupą, wybierającą namiot/kamper jako formę noclegu. No i jeszcze te piżamy...
Recepcja jest, i owszem, tyle, że to recepcja ... szpitala. W niej to, od jakiejś lekarki, wydobywam informację, który zjazd będzie na kemping i zaraz odjeżdżamy z oczu podekscytowanych, niedoszłych kempingowiczów.
Kemping (brzmi dumnie) jest tuż obok. Ciemno, więc ustalamy jedynie, że dwieście metrów od nas jest jezioro przy którym chyba powiewa zretuszowane słońce z Werginy, że jesteśmy zmęczeni jazdą i wkrótce idziemy spać na ziemi słowiańskich Macedończyków, którzy woleliby być greckimi Macedończykami.
EPILOG:
Agent 007 skierował się do toalety. Po chwili wyszedł z niej słaniając się na nogach.
- Turecka... - szepnał do swojej partnerki, wstrząśnięty i zmieszny... |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
Ostatnio zmieniony przez solniak 21-11-2012, 16:59, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 18-11-2012, 22:29
|
|
|
DZIEŃ 11 – „PRESPA"
Budzę się wcześniej niż inni. Kemping jest wśród drzew, nie za duży, nie za mały. Zapłacimy za niego 50 zł. Schodzę nad jezioro, gdzie na miejscach „pierwsza klasa” (z widokiem na wodę), rząd kamperów. Stali bywalcy zapewne. Namiotów niemal wcale tu nie ma.
Mała przystań, gdzie faktycznie wisi macedońska wersja słońca Werginy. Taaaaak, Prespa wygląda pięknie o poranku:
Cieszę się na ten dzień. Wybieramy się na wyspę Golem Grad, która wzbudziła moje głębokie uczucie od pierwszego zetknięcia się z nią na Internecie, gdzie straszono, że to wyspa węży. Czyż coś może bardziej zachęcić do odwiedzenia danego miejsca? Może tylko wyspa wielkich włochatych pająków...
Golem Grad jest rezerwatem i można się na nią dostać tylko łodzią tubylca, albo rezerwując wycieczkę w biurze podróży, co oczywiście ze wstrętem odrzucam. A jak jest zagrożenie pożarowe, to podobno w ogóle nie da się tam dostać, choć nie wiem czy w to wierzyć, bo w tak gorącym klimacie, to tu chyba non stop jest niebezpieczeństwo pożaru.
Tubylca z łódkę mamy zamiar znaleźć w wiosce Końsko. Z opisów wynikało, że dojazd tam jest trudny, szutrowo-kamienistą drogą.
Tej rośliny jest tu pełno:
Także przed plażą w Stenje:
Faktycznie, zaraz za Stenje, droga staje się tak tragiczna, że nasza podróż omal się nie kończy. Wertepy są na tyle duże, iż boję się o auto, ale postanawiam zaryzykować i - Bogu dzięki - dalej jest już nienajgorzej. Posuwamy się około 10-20 kilometrów na godzinę wypatrując dziur w drodze.
Skoro tak sobie wolno jedziemy, to wróćmy jeszcze na chwilę do kontrowersyjnej nazwy „Macedonia”. Okazuje się, że Grecy, od czasu kiedy przejęli Macedonię Egejską (czyli pas północnej Grecji w okolicy Salonik), robili wszystko, aby nazwę „Macedonia” wymazać ze świadomości swojej i świata. Dlatego przemianowali nazwę tej prowincji na "Północna Grecja", chcąc zatuszować, że ta część Europy przez wieki była częścią słowiańskiej Macedonii.
Trochę pachnie Polinezją:
Dopiero w 1988, kiedy zaczynało być jasne, że Jugosławia się rozpadnie i powstanie Republika Macedonii, rząd grecki oficjalnie zastąpił „Północną Grecję” nazwą „Macedonia”. Zaczęła się też propaganda wpajającą Grekom i światu, że Macedonia to część greckiej historii: powstał Uniwersytet Macedoński w Salonikach, Muzeum Macedonii, oraz Macedońska Agencja Prasowa. Nagle wszystko zaczęło w północnej Grecji być macedońskie...
Tak oto kraj, który próbował zniszczyć słowo „Macedonia” w odniesieniu do siebie, dziś walczy, aby uznano, że tylko on ma prawo go używać. Chichot historii...
Warto też wspomnieć, że Grecja nadal zakłamuje rzeczywistość, twierdząc, że nie ma w Grecji mniejszości słowiańskiej, która liczy przynajmniej 180 tysięcy (Encyclopedia Britannica). Podobno to jedyny kraj w Europie, w którym, według rządowej propagandy i ustaw, nie ma mniejszości narodowych! Są tylko „słowiańscy Grecy” i podobnie nie ma mniejszości tureckiej w Grecji – są tylko „muzułmańscy Grecy”.
Sunday Times sugerował w jednym z artykułów, że Grecy robią tak z braku poczucia własnej tożsamości, są bowiem mieszanką Słowian, Turków, Greków, Bułgarów, Albańczyków, Wołochów, Żydów i Cyganów.
Ale, ale, chyba dojeżdżamy do Końsko. Czy uda nam się znaleźć kogoś z łódką? Jest bowiem niedzielny poranek i czort wie czy wtedy pracują... Czy cena wycieczki będzie do przyjęcia? Czy uda się spełnić marzenie? |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 21-11-2012, 16:53
|
|
|
Plaża w Konsko:
Ledwo wtaczamy się do Konsko, a już z pobliskiego domu wychodzi gospodarz i zagaduje.
I owszem, może nas zawieść na wyspę swoją łódką z motorkiem za 25 euro.
Oto nasz kapitan i jego okręt (ten ciemniejszy
Cena nas zadowala, a zatem na Golem Grad!
A niektórzy już płyną:
Po kwadransie łódka jest gotowa i my jesteśmy gotowi. Około 10:30 rano - wypływamy na Prespę.
Trochę boję się upału, bo na łódce nie ma żadnego cienia, ale wkrótce okazuje się, że pęd łódki łagodzi skwar.
Tak do końca, to powinienem napisać, że płyniemy po jeziorze Wielka Prespa, bo w Grecji znajduje się jezioro Mała Prespa. Nie wiem, czy konflikt o nazwę jeziora już się zaczął, czy też czeka w utajeniu jak jakiś wstrętny robal...
Wielka Prespa jest tektonicznym jeziorem na wysokości 853 m. n.p.m. Jednak legenda ignoruje ruchy tektoniczne i mówi o królewiczu, który porwał nimfę wbrew jej woli. Za karę spadł deszcz, zalał królewskie miasto, no i powstało jezioro, długie na ok. 29 kilometrów i szerokie na 17 kilometrów. Maksymalna głębokość to 54 metrów.
Jezioro ... przecieka – ponieważ Prespa jest wyżej o jakieś 50 metrów od sąsiedniego jeziora Ohrid, woda z Prespy pokonuje 10 kilometrów przez skały i wlewa się do Ohridu w postaci licznych źródeł. (Co oczywiscie jest dobrym argumentem, aby nad jezioro Ohrid już nie jechać. )
Momentami płyniemy blisko brzegu, gdzie oczywiście siedzą ptaszyska - Hitchcock miałby tutaj raj:
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 21-11-2012, 16:55
|
|
|
Wsadzam rękę do wody – jest dosyć ciepła, bo w lecie dochodzi do 25 stopni. Sama nazwa jeziora nie wskazuje na upały – „prespa” oznacza zamieć i daje pojęcie o tym, co tu się musi dziać w zimie.
W 2002 roku na szczycie ekologicznym obszar ten znalazł się na liście Siedmiu Sanktuariów Ziemi, ze względu na 160 gatunków ptaków, które tu się wciąż szczęśliwie mnożą. (Pozostałe 6 sanktuariów znajdziecie tutaj: http://ngm.nationalgeogra...s_planet5.html)
Szczególnie zachwycają nas pelikany i czaple białe. Te wielkie ptaszyska co chwila porywają się do lotu, aby oddalić się od łódki. Gdy już zbliżamy się do wyspy Golem Grad, nasz kapitan specjalnie płoszy wszystko co skrzydlate i prawdziwe chmary wzbijają się w powietrze koło nas.. Wrażenie jest niesamowite – jakbyśmy byli na jakimś afrykańskim jeziorze. Szum skrzydeł, plusk, piski... Już wiemy, że te 25 euro zostały wydany dobrze – oto coś, czego nigdy jeszcze nie doświadczyliśmy.
Dzieciaki są zachwycone!
Wyspa węży, Golem Grad, jest już tuż tuż...
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
ArturSosin
Nadszybie
Pomógł: 20 razy Dołączył: 11 Lut 2009 Posty: 4295
|
Wysłany: 21-11-2012, 19:06
|
|
|
solniak napisał/a: | może nas zawieść na wyspę swoją łódką | To mi przypomina wycieczke na Kornati. Zamiast jak wszyscy turysci wybrac sie statkiem, chcielismy byc oryginalni. Wynajelismy w pare osob wilka morskiego z lodzia. Po ilus tam godzinach doplynelismy do pierwszej wysepki i wilk stwierdzil, ze trzeba wracac bo przed noca nie zdazymy. |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 21-11-2012, 19:43
|
|
|
Przygoda! |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 22-11-2012, 23:27
|
|
|
Przybijamy do jakiejś pustej kamiennej plaży i wychodzimy na dno. Golem Grad, zwany też Zmijski Ostrov (Wyspa Węży) jest u naszych stóp. Musimy być ostrożni, więc z uwagą wypatrujemy gdzie postawić stopę.
Żmija podobno atakuje człowieka tylko zaatakowana, ale przecież łatwo jest na gada nadepnąć. Niestety zygzak na ciele węża (tzw. wstęga kainowa) często jest niewidoczny, a ubarwienie żmii może być niemal każdego koloru, włącznie z czarnym. Długość do 80 cm, nie czyni go bardzo widocznym....
Nasze środki ostrożności nie są bezpodstawne, gdyż zaraz odnajdujemy w trzcinach skórę gada:
Jad żmii jest stosunkowo mocny, silniejszy niż na przykład kobry lub grzechotnika straszliwego. Nie zabija dorosłego człowieka szybko, tylko dlatego, że jednorazowa dawka jaką dostaje się przy ugryzieniu jest nieduża. Niestety jest on bardzo niebezpieczny dla dzieci, bo mają mniejszą masę.
Nagle rozlega się krzyk Mojej Lepszej: oto w wodzie czai się jakiś wąż:
Zapatrzeni w wodę ledwo zauważamy, że z krzaków obok, wysunął się kolejny wąż i ruszył w kierunku naszej łodzi! Młoda rzuca się do ucieczki, a Młody zamarł ze strachu:"
Za mną rozlega się wrzask, obracam się automatycznie i cykam źle skadrowane zdjęcie, a tu - XXX mać - wąż ugryzł Młodego w nogę!!! Ruszam w tę stronę, wąż wycofuje się w krzaki, ja schylam się do nogi młodego i faktycznie: dwie małe ranki odległe od siebie może o centymetr.
Nie ma czasu do stracenia, rozcinam lekko ranę, odsysam trochę krwi, wypluwam ją, wiążę opaskę powyżej rany i pakujemy się do łodzi. Najbliższy szpital, to jakieś 45 minut łódką do Konsko, a potem pewnie z godzina jazdy do Resen... |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
nacomito
Nadszybie
Osiedle: Bulwar Zachodzącego Słońca
Pomógł: 6 razy Dołączył: 13 Lis 2007 Posty: 3812
|
Wysłany: 23-11-2012, 00:36
|
|
|
To się czyta, jak scenariusz do filmu Hitchcocka. |
|
|
|
|
sprox
Mina
Pomógł: 1 raz Dołączył: 25 Lut 2011 Posty: 1256
|
Wysłany: 23-11-2012, 08:48
|
|
|
Cos mi sie wydaje, ze w kolejnej odslonie Solniak wyjasni, ze Mlodego nic nie ugryzlo |
_________________ Unión Europea nos trae por la calle de amargura.
European Union brings us down the street of bitterness. |
|
|
|
|
Tsubasa
Osiedle: Lekarka
Pomógł: 13 razy Wiek: 44 Dołączył: 01 Mar 2007 Posty: 3871 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 25-11-2012, 08:37
|
|
|
apropos tureckich toalet to ja na taką wyprawę zabrałbym zestaw Turecka toaleta plus
|
_________________ Czy to prawda, że w Polsce już widać na horyzoncie dobrobyt?
Prawda - horyzont według definicji to wyimaginowana linia, która oddala się w miarę zbliżania
--------------------------------------------------------
www.nano-reef.pl - bo małe jest piękne |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 25-11-2012, 11:18
|
|
|
Gdzieś Ty to w tym swoim jeepie upchał?! |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
kiotari
Mina
Osiedle: Waldorf&Statler
Pomógł: 2 razy Wiek: 110 Dołączył: 26 Mar 2008 Posty: 1911 Skąd: Muppet Show
|
Wysłany: 25-11-2012, 22:46
|
|
|
solniak napisał/a: | Już wiemy, że te 25 euro zostały wydany dobrze – oto coś, czego nigdy jeszcze nie doświadczyliśmy. |
solniak napisał/a: | XXX mać - wąż ugryzł Młodego w nogę!!! Ruszam w tę stronę, wąż wycofuje się w krzaki, ja schylam się do nogi młodego i faktycznie: dwie małe ranki odległe od siebie może o centymetr. |
Relacja świetna, ale dostrzegam pewien brak konsekwencji |
_________________ Why do we always come here
I guess we'll never know
It's like a kind of torture
To have to watch this show |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,3 sekundy. Zapytań do SQL: 16 |
|
|