Poprzedni temat «» Następny temat
Serbia, Macedonia, Albania, czyli tropem tureckich toalet
Autor Wiadomość
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 16-10-2012, 13:46   



Jak widzicie, udało nam się jakoś przeczekać deszcz i teraz powraca słoneczko, oraz pojawia się tęcza:





Nasze kolejne obserwację krążą wokół zwierząt.

Tu jakiś sokół:



Tu kolejne wcielenie Bożka Pana, czyli jak koza próbuje odwrócić ewolucję i stać się ponownie kozicą:



A tu nasza kolacja, która przebiegała(?) przez drogę:



Jeszcze mały sampling miejscowego krajobrazu i wsi:





I oto dojeżdżamy nad Jezioro Vlasina
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 19-10-2012, 20:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
jolakozaczka 
Kierat konny
usia



Pomogła: 1 raz
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Gru 2009
Posty: 340
Skąd: tomaszkowice
Wysłany: 16-10-2012, 14:02   

SOlniak, szacun wielki, Twoja fantazja 1000% przekracza te Fantasy pisma , które muszę czytać w pracy. Marnujesz talent. ;)
_________________
nad wizerunkiem wrednej jędzy usilnie pracuję
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 16-10-2012, 16:41   

Dzieki za miłe słowa. g:)
A czemu musisz czytać w pracy Fantasy pisma? :!:
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
jolakozaczka 
Kierat konny
usia



Pomogła: 1 raz
Wiek: 53
Dołączyła: 10 Gru 2009
Posty: 340
Skąd: tomaszkowice
Wysłany: 17-10-2012, 09:43   

Bo to są pisma oficjalne :/ niestety
_________________
nad wizerunkiem wrednej jędzy usilnie pracuję
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 17-10-2012, 16:18   

A tymczasem, mignęło nam przed oczyma zdjecie H z pierwszej strony relacji:



A zatem zdjęcie H: Serbia.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
sprox
Mina


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 25 Lut 2011
Posty: 1256
Wysłany: 17-10-2012, 22:34   

solniak napisał/a:
A tymczasem, mignęło nam przed oczyma zdjecie H z pierwszej strony relacji:

Obrazek

A zatem zdjęcie H: Serbia.


A strona wczesniej:

solniak napisał/a:
Oto odpowiedź, której udzielił nam solniak AlterEgo:

"Powyższe zdjecie - oczywiście - przypomina nam zdjęcie C z konkursu na pierwszej stronie!"

Zatem zdjęcie C - Serbia. Gratulujemy wszystkim którzy zdobyli pierwszy punkt i przeszli do kolejnego etapu.:-)


To C czy H?
A zreszta HGW (chyba) :D
_________________
_________________
Unión Europea nos trae por la calle de amargura.
European Union brings us down the street of bitterness.
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 17-10-2012, 22:38   

sprox napisał/a:
To C czy H?


A co wykluczyło opcję C i H?
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
sprox
Mina


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 25 Lut 2011
Posty: 1256
Wysłany: 18-10-2012, 22:50   

solniak napisał/a:
A co wykluczyło opcję C i H?

Masz racje - nic.
Tyle tylko, ze jezeli w kazdej gorce scietej na wierzcholku czai sie Serbia, to ja troche obawiam sie otworzyc lodowke lub uruchomic pralke - one tez maja sciete wierzcholki.
_________________
Unión Europea nos trae por la calle de amargura.
European Union brings us down the street of bitterness.
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 19-10-2012, 20:21   



Na Jeziorem Vlasina znajduje się nasz kolejny kemping. Jest położony malowniczo nad wodą, choć samo jezioro za piękne nie jest. To sztuczny zbiornik zbudowany na bagnach. Znajduje się dosyć wysoko, bo na 1211 metrach n.p.m. Ze względu na tamę nie wolno fotografować i są zakazy biwakowania na dziko – po raz pierwszy widzę je w Serbii. Cena za nocleg - jak to w Serbii - powalająca: 20 zł.

Idziemy z Moją Piękną sprawdzić toalety. Śmierdzi, a na potrzebujących dłuższego posiedzenia oczywiście czekają tureckie toalety. Chce się uciekać, ale skoro już tu przyszedłem, postanawiam powierzyć swoją potrzebę jednemu z pisuarów. Chwila błogiego relaksu i … czuję ciepło na swoich osandałowanych stopach.



Zerkam na dół i wow! Pisuar ma rozwalony dół, tak, że mocz wycieka z niego i oblewa nogi stojącego przed nim delikwenta. Wszystkie inne pisuary mają tę samą cechę, a zatem wygląda to na celowe, pomysłowe rozwiązanie sanitarne. Po co marnować mocz? Czyż nie warto wykorzystać go? Mocz to dosyć sterylny płyn i w krajach gdzie brakuje wody, pomaga utrzymać stopy wolne od grzybicy. No i nie traci się czasu: sikanie i mycie w jednym. To ważne w czasach, kiedy każdy żyje w pośpiechu.

Wypadam z ubikacji z okrzykiem „Eureka!” :!: na ustach, a z części damskiej wybiega Moja Lepsza z okrzykiem „Masakra!”. Dzielę się z nią serbskim pomysłem na oszczędność wody i walkę z chorobami skórnymi, ale ona nie podziela mojego entuzjazmu i nie widzi możliwości zastosowania moczu w naszej rodzinnej higienie. Wręcz zarzeka się, że więcej nie zaglądnie do swojej części bloku sanitarnego. Jak ten blok obserwuję, to niemal nikt do niego nie zagląda…



Kładę się spać. Zanim zasnę, pomysły na biznes sypią się jak z rękawa: „Urynianka", „Serbianka”, „Nocnik Zdrój”, „Grzybostop”…

Na namiot leje się deszcz, który tylko na kilka godzin nam odpuścił. (Dobrze, że zdążyłem zasunąć dach.) Właściwie to fajnie zasypiać przy deszczu, ze świadomością, że udało się zapobiec grzybicy.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
sprox
Mina


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 25 Lut 2011
Posty: 1256
Wysłany: 19-10-2012, 21:52   

Rozumiem, ze zasnales pozwalajac, by mocz zastygl w ochronna skorupe na stopach zwiekszajac swe dobroczynne, balsamiczne dzialanie.
Rano wystarczy jeno skruszyc skorupe i wystawic stopy na wczesna bryze, by dokonala sie poranna toaleta biwakowa :D .
_________________
Unión Europea nos trae por la calle de amargura.
European Union brings us down the street of bitterness.
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 20-10-2012, 17:22   

DZIEŃ 8 – Monastyr Prohor Pcinjski, obserwatorium astronomiczne w Kokino, oraz Kameni Kukli, czyli poligamia się nie opłaca.

Ranek budzi nas słoneczkiem i mgłami. Kemping otoczony jest laskiem i krzakami, więc problem toalety zostaje sprawnie rozwiązany. Zbieramy się i ruszmy w kierunku Macedonii.



Krajobraz, który wciąż wygląda swojsko, wkrótce zmieni się nie do poznania.



Surdulica - mały przystanek po drodze, okazja by napić się kawy w kawiarni (2 zł!) i odwiedzić bankomat.



Panuje tu już bałkański klimat, który lubię: uliczki zastawione autami, bałagan na drogach, kawiarnie pełne, a na miejscowym forum, ludzie po prostu stoją i rozmawiają. We wcześniej odwiedzonych miejscowościach, nie było tej atmosfery wolnego czasu i chaosu. No ale cóż, przecież jedziemy coraz bardziej na południe…





Aby dostać się do Macedonii, wybieramy mniej uczęszczane przejście graniczne Prohor Pcinjski – Pelince. Okazuje się, że przed samą granicą jest kolejny monastyr, św. Prohor Pcinjski. Drugi człon nazwy wynika z faktu, że jest położony na lewym brzegu rzeki Pcinje.



Św. Prohor jest też ładny, choć nie tak „zagubiony” w czasie jak św. Jovan Poganovski, gdyż budowle noszą świeże ślady renowacji, jest też mini-muzeum przyrodnicze. Jeden z obecnych tu konaków, czyli budynków mieszkalnych, tzw. Vranjanski Konak, uważany jest za jeden z najpiękniejszych tego typu w Serbii.



Podobno św. Prohor przepowiedział bizantyjskiemu cesarzowi, że ów zostanie cesarzem, a gdy tak się stało, cesarz postawił monastyr z wdzięczności. W apsydzie mieści się grób św. Prohora. W środku są cenne freski, ale ponieważ jest zakaz fotografowania, a przed ołtarzem modli się z zapałem zakonnik z zakonnicą, odpuszczam robienie zdjęć. Wstęp na teren monastyru: 0 zł, liczba turystów: 0.



Widzę, że zdjęcia które wykonałem, nie dają pojęcia o całym kompleksie. Myślę, że może i dobrze - aby dopowiedzieć sobie resztę, trzeba się wybrać samemu…



Jeszcze klika refleksji o Serbii, kiedy tak sobie oglądamy "Prohora"...

Mieliśmy spędzić w Serbii tylko 2-3 dni, a wyszło ponad dwa razy tyle, gdyż kraj nas mile zaskoczył swoją „nieturystycznością”, niskimi cenami i intrygującymi toaletami.



Ciężko powiedzieć co nam się najbardziej podobało: jeśli chodzi o przyrodę, to chyba Rosomacka Klisura, łuki we Vratnej i przejazd przez Starą Planinę; a Felix Romulanum, Lepensky Vir i monastyr św. Jovan Poganovski, w kategorii atrakcje nieprzyrodnicze. W Polsce myślałem, że przełom Dunaju będzie w Serbii atrakcją nie do przebicia, ale tak się nie stało…

(Ale, ale…! Najfajniejsza przyrodniczo rzecz w Serbii, dopiero czekała na nas w drodze powrotnej, prowadzącej przez zachodnią Serbię. O czym będzie w swoim czasie…)



Drogi okazały się być porównywalne do tych na polskiej prowincji, a kierowcy równie głupi. Ze dwa razy zmuszony byłem uczestniczyć w wyprzedzaniu na trzeciego, a ze trzy razy auto wyjeżdżające zza zakrętu, niebezpiecznie ścięło go sobie.

W kategorii zaśmiecanie krajobrazu natomiast, Serbia zdecydowanie wyprzedza Polskę. Śmieci na polu, śmieci w lesie, śmieci na placu, śmieci na ulicy, śmieci, śmieci, śmieci… Przejeżdżaliśmy jednak przez jedną gminę, gdzie co chwila były tabliczki „Ta droga została oczyszczona ze śmieci. Dbaj o czystość”. Zatem walka o zmianę serbskich przyzwyczajeń już się rozpoczęła.



Paragony fiskalne. Nie wiem czy Serbia nas nie zostawia z tyłu. To zapewne rezultat intensywnych kontroli skarbowych, bo wszędzie dostawaliśmy dowody, że serbski fiskus działa sprawnie i podatki płyną tam gdzie trzeba. Dobra wróżba dla kraju wciąż podnoszącego się z wojny.



A propos wojny, to jej jedyne świadectwo w tym regionie, to wojskowe ciężarówki, które trafiły w prywatne ręce i teraz służą do transportu niemilitarnego. Mimo, że od zakończenie konfliktu bałkańskiego nie minęło znowu tak wiele lat, czuliśmy sie tu tak bezpieczni jak w Polsce.



Zachęcony tymi wakacjami, nie wykluczam, że za rok wybiorę się do zachodniej Serbii, zanim zawładnie nią przemysł turystyczny.

Na wschód od autostrady Węgry-Macedonia, oprócz wspomnianych już drobiazgów na przełomie Dunaju i piwnic winnych w Rajacu, pozostały mi tylko do zobaczenia klasztory obronne Ravanica i Manasija. Ale może Wy wiecie o czym jeszcze, co absolutnie trzeba zobaczyć we wschodniej Serbii?



Na czerwono: miejsca turystyczne opisane w tym watku.
Na czarno: inne miejsca wspomniane w tym wątku.
Na niebiesko: miejsca turystyczne na wschód od autostrady pominięte w tym wątku.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 25-10-2012, 21:05   



Od granicy kilkadziesiąt minut jazdy i już podjeżdżamy pod górkę na której znajduje się Kokino . Parkujemy auto pod jakąś morelą. Nabieramy owoców, aby coś pogryzać po drodze. Obok pod sąsiednim drzewem raczy się sjestą i czymś jeszcze czterech miejscowych. Zostawiwszy auto pod ich wątpliwą opieką zaczynamy 15-minutowy spacer na szczyt.







NIEZNANA HISTORIA KOKINO – CZĘŚĆ I
1654 rok p. n. e. – marcowy ranek

Król ze świtą, schodzą jak niepyszni ze wzgórza. Za nimi lud, w równie ponurych nastrojach. Głowy w dół, piszczałki i dudy zwisają bezgłośnie, w prostych oczach strach. Weszli na szczyt, aby promienie słoneczne jak co roku namaściły władcę i aby jak co roku spłynęło na niego i jego lud błogosławieństwo Boga-Słońca. Jednak zamiast świętować wiosnę, będą się teraz musieli przygotowywać na klęski i nieszczęścia. No bo jak interpretować fakt, że dzisiaj Bóg-Słońce nie oświetlił władcy?


Nie no, tak to się dużo nie zobaczy...:



Gdy popatrzymy na widnokrąg, 21 grudnia Słońce wschodzi najbardziej na południe, a o godzinie 12:00 jest najniżej w roku (jak rozpatrzymy wszystkie położenia Słońca o godzinie 12:00). Mamy wtedy również najkrótszy dzień roku i najdłuższą noc. Nazywa się to przesileniem zimowym.

Po 21 grudnia, każdego kolejnego dnia, Słońce wydaje się wschodzić trochę bardziej na północ. I tak "wędruje" sobie do dnia 20 marca, zwanego równonocą wiosenną. Wtedy długość dnia i nocy jest taka sama, a wschód i zachód Słońca są faktycznie ten jeden raz dokładnie na wschodzie i na zachodzie.

Słońce dalej wschodzi na widnokręgu coraz bardziej na północ, aż do 21 czerwca, zwanego przesileniem letnim, kiedy dzień jest najdłuższy, a noc najkrótsza. Tego dnia Słońce o godzinie 12:00 jest najwyżej. Od tego dnia, wschody słońca przestają przesuwać się na północ. Każdy kolejny wschód słońca będzie teraz trochę dalej na południe.

22 września Słońce dochodzi do dnia zwanego równonocą jesienną, kiedy znowu długość dnia i nocy jest taka sama, a wschód i zachód Słońca są dokładnie na wschodzie i na zachodzie.

I dalej Słońce przesuwa się ze swoimi wschodami na południe, aż do dnia 21 grudnia. Od tego dnia cykl się powtarza, czyli można wrócić do pierwszego akapitu tego opisu pozornej wędrówki Słońca…





Trzy uwagi:
1. Przesuwanie się wschodów Słońca po widnokręgu, dotyczy też zachodów.
2. Całość opisu jest prawdziwa dla naszej półkuli północnej. Na południowej, wszystko jest na odwrót.
3. Dni przesileń i równonocy są czasami o jeden dzień przesunięte w stosunku do dat, które tu podałem.
4. Każdy z tych dni wyznacza początek nowej pory roku.

Całość ładnie ilustruje dolna grafika na tej stronie:
http://www.wiking.edu.pl/article.php?id=941

Myślę, że każdy coś tam wie z tego, co tu opisałem powyżej. Piszę „coś tam”, bo ile osób widzi to jako CAŁOŚĆ?! Poproście rodzinę i znajomych o opisanie pozornej wędrówki Słońca po niebie, to się przekonacie...
Sam potrzebowałem teraz sporo czasu, aby poukładać to sobie. Nie lubiłem fizyki i astronomii – mam nadzieję, że nic nie pokręciłem. :)



Wiedza współczesnych o ruchu Słońca będzie raczej będzie kiepska. My, ludzie XXI wieku nie potrzebujemy się wpatrywać w niebo, aby wiedzieć kiedy zaczyna się wiosna, albo kiedy jest 18 listopada czy 20 maja. Sięgamy po pierwszy lepszy kalendarz lub włączamy komputer/radio/TV i już wiemy jaki mamy dzień.

Gdyby cztery tysiące lat temu znano dzisiejsze sposoby ustalania daty, Kokino nie byłoby potrzebne. Kokino, czyli obok Stonehenge i 3 innych miejsc na Ziemi, zdaniem NASA najważniejsze znane nam obserwatorium z czasów prehistorycznych.





Odkryte późno, bo w 2001, Kokino składa się z czterech tronów i dziewięciu markerów (znaczników).

Markery znaczyły pozycje Słońca na niebie w kluczowe dni w roku, wspomniane przeze mnie powyżej. Ale starożytni obserwowali też Plejady i Księżyc. Kokino jest jedynym starożytnym obserwatorium, które miało markery do pomiaru długości miesiąca księżycowego i tworzenia księżycowego kalendarza.

Tablica, którą napotykamy u podstawy Kokino pokazuje co to tron, a co marker:



Ciekawe jest jak ustalono wiek Kokino. Przy pomocy astronomicznych wzorów można wyznaczyć w którym punkcie nieba, w danym roku, Słońce było o wschodzie. Potem porównuje się otrzymane dane ze współrzędnymi jakie wskazuje znacznik w Kokino. I tak wyjdzie nam, że Kokino powstało około 1800 p. n. e. Dla porównania, początki Stonehenge datuje się gdzieś na 3000 p. n. e.





Ale Kokino pełniło też funkcję wyborczą. :)
Jeden z markerów pokazywał dokładnie środek lata (koniec lipca), dzień końca zbiorów. Tego dnia władca siadał na drugim tronie, słoneczko świeciło mu na twarz przez marker i wszyscy wierzyli, że Bóg-Słońce namaszcza swojego reprezentanta na Ziemi na kolejny rok. Istny cud!
Aby Słońce dotarło do władcy, starożytni zrobili w skale nacięcie (na grafice z Kokino nazwane „trench”.)

A jakby teraz sięgnąć po takie rozwiązanie wyboru premiera? Nie trzeba lokali wyborczych, kampanii, całego tego zgiełku i wrzasku…



Widok z 1030 metrów n.p.m. jest piękny. Nawet jakby nie było tu obserwatorium warto wspiąć się choćby po to, aby podziwiać krajobraz. W 2010 Kokino znalazło się na liście obiektów oczekujących na wpisanie na listę UNESCO. Nieuchronnie tam się znajdzie, trzeba tylko wprowadzić bilety, zbudować parking i sklep z pamiątkami. (Liczba turystów: 3, a kasy biletowej jeszcze nie ma.)



Aha, jak już pomęczycie znajomych pozornym ruchem Słońca, dajcie im jabłko i pomidora. Niech przy ich pomocy wytłumaczą Wam dlaczego mamy lato i zimę…
Jakby im się jednak udało :evil: , pozostaje Wam zapytać się o związek Zwrotników Raka i Koziorożca z pozycją Słońca. :)



NIEZNANA HISTORIA KOKINO – CZĘŚĆ II I OSTATNIA
Oczy Szamana z przerażeniem wpatrywały się w spienione ze wściekłości usta Króla.
- I ty mi, koorwa, tak spokojnie mówisz, że wczoraj przestawiłeś nas na coś co nazywasz „czasem letnim”, a dziś rano po prostu o tym zapomniałeś…?!


_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 28-10-2012, 13:03   

Z Kokino ruszamy na imprezę, konkretnie wesele. Impreza zaczęła się przed tysiącami lat i trwa do dziś jakieś 50 kilometrów od Kokino. Nie wszyscy spieszą, by się bawić. Ten „pan” pracuje i to bez ludzkiej pomocy:



Na weselę jest drogowskaz, więc wystarczy skierować się na Kratovo i około 10 kilometrów w przed nim skręcić w polną drogę w prawo. Droga czasami budzi wątpliwości, szczególnie na ostatnim odcinku wysiadam z auta i oglądam nierówności pod kątem niskiego zawieszenia Octavii. Jakiś pasterz zapewnia mnie „Możie, możie…” No to jak możie, to próbujemy i szczęśliwie dojeżdżamy do końca.



Turystów oczywiście zero i brak kasy biletowej, ale jest już ogrodzenie.

Welcome to Kameni Kukli, czyli Kamiennych Lalek/Kukieł.













Kamienne Lalki to wulkaniczne ostańce. Zapewne skała wokół Lalek była bardziej podatna na erozję i wymyły ją wiatr i woda, a została tylko twardsza skała. Ale głowy bym za to nie dał.





Legenda mówi o młodzieńcu, który wpadł na poligamiczny pomysł, aby ożenić się z dwiema dziewczynami, które mu się podobały. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że chciał to zrobić w jednym dniu.





Jedna z panien młodych napatoczyła się akurat w momencie drugiego ślubu, zobaczyła ukochanego z inną i rzuciła na towarzystwo klątwę, aby zamienili się w kamień, co niezwłocznie się stało. Legenda może być związana z lokalną tradycją, aby nie mieć dwóch wesel w ten sam dzień, bo jak się panny młode zobaczą, to będzie nieszczęście.





Niektóre osoby z orszaku weselnego są podpisane na tabliczkach.

Nos jak u Pinokia - głowy nie dam, ale to może być teściowa:



Ruszamy dalej, aby dotrzeć do Kratova, gdzie chcemy w bankomacie zaopatrzyć się w gotówkę i przespać, dla odmiany, w tamtejszym hotelu.

Bankomat w Kratovie, owszem, znajdujemy, i hotel nawet też, ale okazuje się być w … remoncie. Ale pech! Zdobywanie informacji w jednej z lokalnych restauracji nie pozostawia wątpliwości: nie ma więcej możliwości noclegu w Kratovie, trzeba jechać kolejne 15 kilometrów do sąsiedniego Probistip, gdzie faktycznie na wjeździe jest jeszcze obiekt z czasów komunistycznych, mieniący się hotelem.

Jesteśmy jedynymi gośćmi. Pan w recepcji ledwo po macedońsku mówi, nie mówiąc o angielskim, ale dostajemy pokój na cztery osoby.

Bardzo mi się podoba ta meblościanka rozdzielająca pomieszczenie na dwie części – prawdziwy skansen socrealistycznego urządzania wnętrz:



Za serce porywa też stan wykładziny podłogowej:



Prysznic okazuje się OK. Wyjdzie zapłacić 170 zł za tę przyjemność, ale nie żałujemy. Nasze utwardzone karimatami plecy zasługują raz na jakiś czas na trochę miękkiego luksusu po krzyżem. A zatem do spanka…

A przed spankiem ostatnia refleksja: co się stało z wódką z tego wesela? Też skamieniała?

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 01-11-2012, 13:20   

DZIEŃ 9 – Kratovo, czyli miasto na wulkanie i nasza Skoda, czyli czarna d…pa.

Żegnamy Probistip i jesteśmy z powrotem w Kratovie. Nazwa miasta może pochodzić tylko od dwóch rzeczy: od krat, albo od krateru. Akurat tutaj ważne jest to drugie – miasto powstało w kraterze wygasłego wulkanu. Ale nazwa Drutovo też miałaby swoje uzasadnienie:



Ścieżka z lawy? A czemu nie!:



Przed wyjazdem widziałem kilka zdjęć Kratova i wydały mi się na tyle interesujące, by tu zaglądnąć. Teraz konfrontuję tamto wrażenie z rzeczywistością i czuję, że się nie pomyliłem.









Nie jest to miasto ładne nachalną urodą, o nie… Ale ma swój styl oparty o zrujnowane domy z poprzedniego wieku, które tu się rozpadają, tam rozłażą, a gdzieś indziej jeszcze trwają dalej wbrew prawom murarki i grawitacji. Wszystko naznaczone biedą, niczym sosem, który scala wraki domostw i dodaje im bardziej homogeniczny charakter.

Ludzka inwencja w łataniu dziur, przeróbkach, dodawaniu lub likwidowaniu okien i drzwi, instalowaniu anten, drutów, rynien, i czegóż tam nie, to kolejny element miasta, który sprawia, że czuję się tu dobrze i dwugodzinny spacer po mieście daje mi dużo przyjemności.









Oczywiście są tu też zabytki, ale jakby ich nie było, to Kratovo - przerzucone chaotycznie nad licznymi dolinami - nadal miałoby swojego ducha. Rzek (strumyków bardziej) w mieście jest przynajmniej cztery, mostów co najmniej dziesięć, a wież obronnych sześć.



Wież było nawet dwanaście i gdyby się zachowały, mówilibyśmy dziś o macedońskim San Gimignano.





Nie miały one schodów na kolejne piętra, stąd obrońcy wycofujący się na wyższe piętra, mogli z powodzeniem podciągać drabiny i dalej bronić kolejnej kondygnacji. W późniejszych czasach wieże służyły jako magazyny rudy żelaza. Dziś łączy je fakt, że wszystkie są zamknięte.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 01-11-2012, 13:21   



Mosty w większości zatraciły swoje otomańskie cechy, ale niektóre historia oszczędziła.










Snując się po uliczkach Kratova i ruszając wyobraźnią, można spotkać Rzymian, którzy nazywali je Kratiskara, albo kupców Bizancjum, którzy na ważnej drodze miedzy Istambułem a zachodnią Europą, zatrzymywali się w Kratis na odpoczynek. Jeszcze w XIX wieku było tu podobno 350 sklepów i ponad 50 tysięcy mieszkańców, a dziś jest ich około 10 tysięcy.



Można natknąć się na sułtana Murada I, który doceniając rangę miasta, zaglądnął tu podążając po na bitwę na Kosowym Polu i modlił się do Allacha w prawosławnej cerkwi św. Michała Archanioła. Allach nie wysłuchał modłów, bo Murat zginał, ale bitwę wygrał jego syn Bajazit, który przekształcił cerkiew w meczet. Dziś nie ma już śladów po nim. A ta cerkiew św. Jana Chrzciciela przyciąga nas swoją kolorystyką:







Można pogadać z powstańcami Karpoša, którzy zbuntowali się przeciw sułtanowi w 1689, ale skończyli z uciętymi głowami na moście w Skopje. Zatrzymało to rozwój miasta, które od rzymskich czasów słynęło z wydobycia złota, srebra, miedzi i żelaza, gdyż po powstaniu, Turcy zamknęli kopalnie, chcąc ukarać górników za stanięcie u boku powstańców.





Włócząc się po resztkach carsiji (dzielnicy tureckiej) można też natknąć się na św. Jerzego z Kratova, który urodził się tu i był cenionym złotnikiem. Uciekając przed prześladowaniami przeniósł się do Sofii, gdzie spłonął na stosie w 1515, gdyż nadal nie chciał przejść na islam.

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group - forum anime
Template modified by Mich@ł
Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 16