Poprzedni temat «» Następny temat
Serbia, Macedonia, Albania, czyli tropem tureckich toalet
Autor Wiadomość
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 07-10-2012, 08:22   



Jedziemy kiepską drogą przez Starą Planinę. „Planina” to po bułgarsku (nie wiem czy także nie po serbsku) „góry”. My mamy swoje słowo „połonina”, choć to podobno pochodzi od słowa „płone”, czyli puste. Kto był w Bieszczadach ten wie w jakim sensie połoniny są „puste”. W Starej Planinie też jest generalnie pusto, widoki piękne, świeci słońce, auto łomocze z przodu jak łomotało, życie kapie powoli jak krople wody z parapetu, choć w tym upale, to nie do końca trafna metafora.



Jedziemy co prawda przez Serbię, ale niedużo brakło, aby ten kawałek ziemi należał dziś do Bułgarii. Wszystko rozstrzygnęło się na dwóch kongresach, odległych w czasie zaledwie kilka miesięcy. Pierwszy, zaowocował traktatem z San Stefano, z 3 marca 1878, a drugi traktatem berlińskim - produktem kongresu berlińskiego który trwał od 13 czerwca do 13 lipca 1878. To jedne z kluczowych dat dla Bałkanów.



Traktat z San Stefano kończył wojnę rosyjsko-turecką 1877-1878 - bodaj dziesiątą(!) już wojnę między tymi imperiami.

Rosjanie i Turcy ustalili, że:
- Czarnogóra będzie niepodległa i jej obszar powiększy się prawie dwukrotnie
- Serbia będzie niepodległa i dostanie okolice Nisz i Leskovac
- Rumunia będzie niepodległa i dostanie Dobrudżę (tereny nadmorskie na południe od Dunaju)
- Bośnia i Hercegowina uzyska autonomię

Kraje te często wcześniej funkcjonowały jako niepodległe, więc zasadniczo rozchodziło się o formalne uznanie tej niepodległości na arenie międzynarodowej.

Bałkany wg traktatu z San Stefano:


Najważniejsze jednak dla traktatu z San Stefano było utworzenie Wielkiej Bułgarii. Jak wielkiej, to zobaczcie na powyższej mapie. Miała ona obejmować, między innymi, tereny dzisiejszej północnej Grecji, dzisiejszą Macedonię, trochę Albanii i okolice Pirot, po których sobie właśnie jedziemy.

Czemu Rosjanie chcieli tyle wytargować dla Bułgarów? Ano liczyli, że kraj ten, razem z Czarnogórą (gdzie rosyjskie wpływy były już mocne), stanie się strefą ich wpływów i teraz to Rosja będzie odgrywać na Bałkanach pierwszoplanową rolę od Morza Czarnego po Adriatyk.



Ów plan był zbyt czytelny dla innych mocarstw. Anglia i Francja były niezadowolone, że Rosja stawała się zbyt silna w tym regionie, a Austro-Węgry były rozczarowane, bo nie dostawały żadnych nowych terytoriów. Dodatkowo Grecy, Serbowie i Rumunii zgłaszali swoje „ale” do postanowień traktatu.



No to zwołano nowe spotkanie, wspomniany już kongres berliński i postanowiono stworzyć nowe rozwiązania, które zadowoliłyby wielkie mocarstwa środkowej i zachodniej Europy.

I ustalono, między innymi, że:
- Bośnia i Hercegowina , oraz okolice Novi Pazar przejdą pod administrację austriacką
- okolice Pirot – (przypomnę, że ciągle tu jedziemy :) ) - pozostały przy Serbii.

Europa po kongresie berlińskim:



Co najważniejsze, rozprawiono się z ideą Wielkiej Bułgarii. Północna Grecja, dzisiejsza Macedonia i wschodnia Albania, które miały się stać częścią Bułgarii, pozostały w rękach Imperium Otomańskiego. Nawet Wschodnia Rumelia nie została całkowicie połączona z Bułgarią.



Jakie były skutki takiego podziału?
Jeden z najwybitniejszych brytyjskich historyków, A. J. P. Taylor, stwierdził, że

gdyby trzymano się postanowień traktatu z San Stefano, to zapewne do dziś dnia istniałoby Imperium Otomańskie i Cesarstwo Austro-Węgier.

Ciekawe, prawda? Niestety nie znalazłem rozwinięcia tej myśli, więc postanowiłem sam się tym zająć. :evilbat:

A po drodze napotkany bożek Pan. Wciąż żyje i ma się świetnie:
http://youtu.be/uxCPkg_Ee3Q

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 07-10-2012, 08:25   

Zacznijmy od tego, że uszczuplenie terytoriów bułgarskich wzbudziło oczywisty gniew Bułgarów. Sądzicie, że nie mieli podstaw oczekiwać tak wielkiego państwa dla siebie? Mylicie się. Spójrzcie jak wyglądała Bułgaria za cara Symeona I w X wieku:



Nieźle – od morza, do morza. Jednak abstrahoojąc od dawnych zasięgów terytorialnych, to należy uczciwie powiedzieć, że gdyby im dano te tereny, które określał traktat z San Stefano, to zasadniczo byłyby to ziemie wtedy zamieszkane przez Bułgarów.



Macedończycy mówią językiem, który można nazwać bułgarskim dialektem. Ich odrębność narodowa zaczęła się rodzić dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Należy przypuszczać, że gdyby po San Stefano, Macedończycy znaleźli się w Bułgarii, nie czuliby potrzeby walki o niepodległość, „rozmywszy” się w Bułgarii, niczym Ślązacy w Polsce.

A gdyby Macedończycy i Bułgarzy byli zadowoleni, to nie doszłoby do Wojen Bałkańskich 1912-1913. One to doprowadziły do odebrania Imperium Otomańskiemu resztek ziem na terenie Europy (za wyjątkiem tego małego skrawka, który mają do dziś.)

I Grecja i Albania, byłyby zapewne za słabe - oraz nie dostałyby wsparcia od żadnego z mocarstw - gdyby rozpoczęły walkę przeciwko Imperium Otomańskiemu.



Ponadto, nie nękani przez wojny, otomańscy sułtani, mieliby też może więcej środków i sił, aby zająć się wewnętrznymi sprawami Imperium i opóźnić, lub nie dopuścić do przejęcia władzy przez młodotuków i w konsekwencji reform Ataturka. A wtedy dziś, zamiast stosunkowo demokratycznej Turcji, mielibyśmy tam kraj niewiele różniący się politycznie i kulturowo od Syrii czy Iranu. :!:

UWAGA! UWAGA! Co Wam to przypomina?:



Dzięki traktatowi berlińskiemu, powstała agresywna, pokrzywdzona Bułgaria, zwana „bałkańskimi Prusami” (tak bardzo chcieli rewizji traktatu berlińskiego, jak Prusy traktatu wersalskiego), która już kilka lat po kongresie berlińskim wypowiedziała wojnę Serbii, potem aktywnie walczyła w Wojnach Bałkańskich, a później stawała po „złej” stronie w I i II wojnie światowej.

No to się rozgadałem i wjechaliśmy do jakiejś wiochy, której nazwy nawet nie pomnę. Wszystko wyglądało tu jak w horrorze rozwalone, zniszczozne, zapomniane i opuszczone, a przy tym wydawało się, że jakieś życie się jednak tli. :zdziw:











Zawróciliśmy i po kilku źle wziętych bocznych drogach wrócilismy na właściwą drogę w dół, na południe Serbii:

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 07-10-2012, 08:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 07-10-2012, 08:30   

A jeśli chodzi o Austro-Węgry? Hmm,…Zamiast niepodległej Bośni i Hercegowina, powstał twór administrowany przez Austro-Węgry, którym oczywiście nie było dosyć i w 1908 roku Austro-Węgry zaanektowały Bośnię i Hercegowinę, z myślą o stworzeniu Austro-Wegro-Chorwacjo/Bośni. Ta trzecia, słowiańska cześć imperium miała w zamierzeniu osłabiać węgierską arystokrację w Cesarstwie.



Co było potem? To w Bośni, w Sarajewie, został zabity przez Serbów Franz Ferdinand, co Austro-Węgry wykorzystały jako pretekst do wypowiedzenia wojny Serbii, którą poparła Rosja, i tak rozpętała się I wojna światowa, w rezultacie której rozpadły się Austro-Węgry (czego skutki do dziś odczuwają mieszkańcy Małopolski i Podkarpacia :) ).



Zatem gdyby pozostano przy San Stefano, Austro-Węgry nie dostałyby na Bałkanach sporego kawałka ziemi, który pozwalałby im snuć marzenia o dominacji w tym rejonie. Nie szukaliby może konfrontacji z Serbią, nie doszłoby do I wojny światowej, nie doszłoby do rozpadu Austro-Węgier, a ja i Wy, Drodzy Forumowicze, bylibyśmy teraz zainteresowani obradami parlamentu w Wiedniu, a nie sejmu w Warszawie. :zly:



To oczywiście tylko moje, amatorskie interpretacje owego zdania Taylora, o tym co by było, gdyby traktat z San Stefano nie został zastąpiony traktatem berlińskim. Wy możecie się pokusić o własne, może bardziej trafne spekulacje. Też lubicie książki, w których są zadania bez podanych odpowiedzi?



Aha, kto szczególnie nalegał na zmianę traktatu z San Stefano? Brytyjczycy. Potem sobie pluli w brodę. Tak mi się tu przypomina Arthur Neville Chamberlain, jak wraca do Londynu po podspisaniu układu monachijskiego w 1938 i mówi, że to gwarantuje pokój w Europie. :sylwester:



Jak czytaliście uważnie, to może pamiętacie, że to na kongresie berlińskim zapomniano o wyspie Adu Kaleh.

Na kongresie w San Stefano postanowiono, że mieszkańcy będą ewakuowani, a wyspa zrównana z ziemią. Dla nich, traktat berliński okazał się błogosławieństwem…

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
kiotari 
Mina



Osiedle: Waldorf&Statler
Pomógł: 2 razy
Wiek: 110
Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 1911
Skąd: Muppet Show
Wysłany: 08-10-2012, 10:21   

solniak napisał/a:
Macedończycy mówią językiem, który można nazwać bułgarskim dialektem. Ich odrębność narodowa zaczęła się rodzić dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Należy przypuszczać, że gdyby po San Stefano, Macedończycy znaleźli się w Bułgarii, nie czuliby potrzeby walki o niepodległość, „rozmywszy” się w Bułgarii, niczym Ślązacy w Polsce.

Tutaj bym polemizował... Ze 20 lat temu byłem w górach Riła w Bułgarii. Pewnego wieczoru przy ognisku z miejscowymi (tubylcy z okolicy, pracownicy schroniska, kilkoro Polaków i kilka butelek Rakiji) po opróżnieniu kilku butelek miejscowi zeznali, cobym nie mówił, że jesteśmy w Bułgarii, bo to Macedonia - a nie Bułgaria. Cos mi się wydaje że kwestii bałkańskich nie da się tak prosto zdefiniować i skatalogować....
Ale fajnie się czyta - pisz dalej :D
_________________
Why do we always come here
I guess we'll never know
It's like a kind of torture
To have to watch this show
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 08-10-2012, 12:46   

Ale sam napisałeś: "ze 20 lat temu". Teraz oczywiście są już Macedończycy. Z każdym dniem nawet coraz bardziej. :)

Ja pisałem o końcówce XIX wieku, kiedy właśnie ta macedoska świadomośc NIE była wykształcona. Wyzwolenie dla Macedoczyków oznaczało wyzwolenie OD (tureckiej niewoli) raczej niż DO (macedońskiego państwa).

Stąd też największy bodaj macedoński bohater narodowy (oprócz Aleksandra Macedonskiego), jest równcześnie bułgarskim bohaterem narodowym.
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
kiotari 
Mina



Osiedle: Waldorf&Statler
Pomógł: 2 razy
Wiek: 110
Dołączył: 26 Mar 2008
Posty: 1911
Skąd: Muppet Show
Wysłany: 08-10-2012, 13:24   

solniak napisał/a:
Stąd też największy bodaj macedoński bohater narodowy (oprócz Aleksandra Macedonskiego), jest równcześnie bułgarskim bohaterem narodowym.

Co do Aleksandra Macedońskiego, to nie mów przy Grekach, ze on jest bohaterem macedońskim - bo Cię pogonią. Nawiasem mówiąc trudno powiedzeić, czy nie mają racji - bo nie wiadomo, ile obecni macedończycy mają wspólnego ze starożytnym państwem macedońskim.
Ogólnie z moich wojaży po Bałkanach pamiętam generalną zasadę: Rację ma ten, kto aktualnie częstuje Cię rakiją. Odstępstwo od tej zasady generalnie grozi tym, że można mieć w plecach i głowie wystawę narzędzi rolniczych. Podejrzewam, że zasada ta niezłomnie obowiązuje nadal.
_________________
Why do we always come here
I guess we'll never know
It's like a kind of torture
To have to watch this show
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 08-10-2012, 15:01   

kiotari napisał/a:
nie mów przy Grekach, ze on jest bohaterem macedońskim - bo Cię pogonią. Nawiasem mówiąc trudno powiedzeić, czy nie mają racji - bo nie wiadomo, ile obecni macedończycy mają wspólnego ze starożytnym państwem macedońskim.


Nic nie mają. Obecni Macedończycy to Słowianie mówiący po niemal-bułgrarsku. Będę o tym pisał jak "wjadę" do Macedonii.

kiotari napisał/a:
Podejrzewam, że zasada ta niezłomnie obowiązuje nadal.


I zawsze będzie... :)
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 09-10-2012, 20:12   

Pozwólcie, że zacytuję siebie:

solniak napisał/a:
UWAGA! UWAGA! Co Wam to przypomina?:




Oto odpowiedź, której udzielił nam solniak AlterEgo:

"Powyższe zdjecie - oczywiście - przypomina nam zdjęcie C z konkursu na pierwszej stronie!"



Zatem zdjęcie C - Serbia. Gratulujemy wszystkim którzy zdobyli pierwszy punkt i przeszli do kolejnego etapu.:-)
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 12-10-2012, 19:19   



Zostawiamy za sobą specyficzny domek, gdzie - niewykluczone – toczą się dyskusje o determinizmie w historii. :)



Po drodze mały postój nad strumykiem; małżeństwo z małym dzieckiem i Yugo. Po chwili … wjeżdżają do rzeki autem i zaczynają je myć. Mam ekologiczne opory, aby zrobić tak samo, ale podchwytuję pomysł umycia naszej zakurzonej, wciąż klekoczącej „krowy”. Nabieram wodę do miski i czyszczę auto gąbką na brzegu.



Miejsce ładne, ale potwornie zaśmiecone.
Wśród śmieci, nie brakuje i starej taksówki. Zawartość jej środka sugeruje, że pełni funkcję podmiejskiej daczy:



Moczymy nogi w zimnej wodzie i mkniemy dalej na południe, mijając wsie, które malowniczo rozłożyły sie na okolicznych zboczach.





I oto zbliżamy się do kanionu rzeki Jermy. Nie, w Pascalu i Michelinie ten kanion też nie istnieje. Na szczęście wkrótce okazuje się, że w rzeczywistości owszem.













A wśrodku kanionu przycupnęła wisienka w torcie... (o czym w kolejnym poście. :) )
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 14-10-2012, 07:48   



– O, jest Deesis! – wykrzykuje moja 8-latka i wskazuje trzy ikony nad carskimi drzwiami: Jezusa, który po bokach ma Maryję i Jana Chrzciciela.
– A tutaj Hodegetria. – mówi mój 9-latek, a ja ze zdumieniem stwierdzam, że chyba sam czasami zapominam tę nazwę ikony z Matką Boską i Jezusem, po lewej stronie wspomnianych drzwi, a dziecko po kilkukrotnym usłyszeniu słowa, pamięta je.
- A pamiętasz, co Jezus zwykle trzyma w ręku?
- Tak, zwój Biblii.
- A spójrz na twarz Jezusa na Hodegetrii: czy ma twarz dorosłego czy dziecka?
- Dorosłego.

Czuję zadowolenie, że mój plan, którego realizację powziąłem w domu, przyniósł oczekiwane owoce.



Zatrzymaliśmy się przy Poganovskim Monastyrze (inaczej Manastir Sveti Jovan Bogoslov) z 1390 roku. Nie był zamiaru tu się zatrzymać. W przewodnikach – wiadomo - nie ma go. Sam nie natknąłem się na niego w internecie (choć jest oczywiście), obmyślając wyprawę. Ot, taki dar z nieba... :)



Później okazało się, że Sveti Jovan urzekł nas najbardziej ze wszystkich cerkwi/monastyrów jakie mieliśmy zwiedzić na tych wakacjach. Był pięknie położony, autentyczny i kompletnie pusty. Nie niepokojeni przez nikogo znaleźliśmy się w środku. Mogliśmy swobodnie oglądać, wymieniać uwagi i cykać zdjęcia.



A wracając do” tajemniczego” planu, który wspomniałem wcześniej. Plan ów był prosty: skoro mamy spędzić wakacje w krainie prawosławia i islamu, należy dzieciom przekazać podstawowe informacje o tych religiach i ich świątyniach. Nie rozchodzi się nawet o to, że fajnie taką wiedzę mieć, ale o to, żeby dzieciaki nie nudziły się, wchodząc do meczetów i cerkwi.



Plan wdrożyłem w życie na tydzień przed wyjazdem. Siadaliśmy razem przez kilka dni na pół godziny przy komputerze, oglądali zdjęcia i rysunki, uzupełniali tabelki w zeszycie, itp. Na koniec robiliśmy konkursy by sprawdzić, co kto zapamiętał.



Połączyłem zdobywanie wiedzy ze zdobywaniem umiejętności wyszukiwania potrzebnych informacji poprzez google. Uznałem, że to z kolei wkrótce im się przyda przy robieniu zadań domowych w szkole.



System przekazywania wiedzy z komputerem zapewniał dwie rzeczy: robili to z zainteresowaniem (uwielbiają komputer, a mają ograniczenie jego używania do 3 godzin na tydzień), a po drugie, czynił ich aktywnymi uczestnikami procesu zdobywania wiedzy. Sami musieli w tekście odnaleźć imię proroka, nazwę islamskiej świątyni, itp.



Przelecieliśmy główne elementy ikonostasu, typowe gatunki ikon, symbolikę kolorów i liczby cerkiewnych kopułek. Ustaliliśmy, że przez carskie wrota może przechodzić tylko ksiądz, często zwany popem, a przez drzwi boczne jego pomocnicy. Dowiedzieli się, że może być aż 5 rzędów ikon, i że w prawosławiu, uważa się, że Bóg jest obecny w ikonie, tak jak Jezus w opłatku św. Komunii.



Ciekawe wydało im się to, że aby namalować ikonę, malarz musi się kontaktować z księdzem, bo ikona jest odzwierciedleniem Nieba, a nie jakimś tam tylko kolejnym obrazkiem. Malarz modli się, pości, by Bóg prowadził jego rękę, nawet zdarza się, że malarz maluje ikonę klęcząc.



To dzięki ikonie, dany święty jest faktycznie obecny w świątyni. To dzięki ikonie prosty lud orientuje się co się dzieje „w niebie”, a obcowanie z ikoną, to rodzaj modlitwy. Malarz ikony musi się zastosować do obowiązujących reguł, bo każdy gest, każdy kolor, każdy element coś znaczy.



Wyszła ciekawa rzecz zaraz na początku naszej nauki: mimo kilku lat nauki religii w przedszkolu i szkole, nie potrafili nazwać swojej religii. Nie wiedzieli, że są katolikami i chrześcijanami. Świadomie czy nie, nauka religii do 9 roku życia, też nie daje dzieciom wiedzy o tym, że są inne religie…



Potrafiły mnie moje dzieciaki zaskakiwać i później. Czasami pojawiała się na horyzoncie jakaś cerkiew i padał komentarz
„O, ma 5 kopuł, czyli Jezus i czterech ewangelistów.” Szybciej łączyli z rzeczywistym światem to co nauczyli się, niż my, dorośli. Starość nie radość…



Oni potrafili się popisać, ja zaś potrafiłem się kompromitować. W jednej z kolejnych cerkwi, mówię do nich „A gdzie jest Chrystus Prokreator?” Akurat był w niej rozmodlony pop, który na moją freudowską (?) :D pomyłkę odwrócił się i surowym wzrokiem :027: omiótł mnie z góry na dół.

Oh, come on! Prokreator, Pantokrator… Rozmnożyciel, Wszechtwórca…Miedzy prokreacją a tworzeniem jest przecież jakaś część wspólna, proszę Popa…

No i mówiłem już wcześniej, przy Hodegetrii, że ciężko mi zapamiętać skomplikowane nazwy…

_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
ArturSosin 
Nadszybie



Pomógł: 20 razy
Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 4295
Wysłany: 14-10-2012, 08:18   

solniak napisał/a:
malarz maluje ikonę klęcząc
To mi przypomnialo anegdote jak Styka chwalił się, że malując Matkę Boską robi to na klęczkach. Podobno jednego razu, w czasie malowania, ukazała mu się Matka Boska, pogroziła pięścią i powiedziała: "Styka, ty mnie nie maluj na kolanach - ty mnie maluj dobrze"
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 14-10-2012, 12:15   

Tak, słyszałem ją... :)
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
T
Kierat konny


Dołączył: 19 Mar 2009
Posty: 331
Wysłany: 14-10-2012, 19:07   

Solniak: chylę czoła przed Twoimi zabiegami w dokształcaniu własnych dzieci. Nie jest to proste i łatwe w dzisiejszych czasach, gdy pełno zasad typu: na weekend się nie zadaje, nie można mieć dwóch sprawdzianów jednego dnia; nie mówiąc o pomyśle wycofania w ogóle zadań domowych. Poza tym dobrze jest podróżować - lepiej jest podróżować przygotowanym! Co do sztuki, którą obejrzeć można w cerkwiach (ikony, freski czy najciekawsze IMHO mozaiki), to zapewniam, że miesiącami mozna badać jedną świątynię i odkrywać sens w kolejności, postawach, kolorystyce. Świetnie, że trochę tej pozornie zbędnej wiedzy przekazujesz dzieciom. Jest nadzieja, że nie wszyscy w przyszłości będą estetycznymi i religijnymi ignorantami.
_________________
Zawsze wyorbrażałem sobie Raj jako bibliotekę; nigdy jako ogród.
Jorge Luis Borges
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 14-10-2012, 19:27   

Dzieciaki były bardzo otwarte. Nie powiem, że musiałem je zmuszać.

Bardziej ja, niż one, musiałem zrobic trochę przygotowań, aby to miało ręce i nogi...
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
 
 
     
solniak 
Gallus gallus



Pomogła: 2 razy
Wiek: 24
Dołączyła: 18 Lip 2007
Posty: 3238
Skąd: z internetu
Wysłany: 16-10-2012, 13:45   

Niedaleko jest knajpa. Postanawiamy się zatrzymać na kawę. Lokal wewnątrz i na zewnątrz zawalony Bułgarami. Chyba byli przed nami w monastyrze. Czekamy, czekamy, czekamy... Kelner chodzi, chodzi, chodzi i nas ignoruje, dogadzając Bułgarom. Po kwadransie zwijamy się. To chyba jedyna niefajna sytuacja jaka wydarzyła nam się w Serbii.

Zostawiamy zatem pięknego Jovana i jedziemy na południe nad Jezioro Vlasina. Wiemy, że nad jeziorem jest kemping, więc jak nic nam nie podejdzie nam do spania, to tam wylądujemy.



A to jeszcze dalszy ciąg kanionu Jermy:









Trzeba uważać na drogę, czasami zdarzają się bowiem niespodzianki:



Pogoda się pogarsza i zaczyna lać jak z cebra. Aby nam się nie nudziło po drodze, wymyślę może jakąś historyjkę… Jej tematem niech będzie turecka toaleta. W gruncie rzeczy to ją umieściłem w temacie wyprawy, a już dawno nic o niej nie pisałem. Trzeba jakoś nadrobić zaległości…



Łukasz postanawia udać się do toalety, zaraz po tym, jak wraca z niej Milinka. Poznali się godzinę temu, gdy Łukasz zaczepił ją na ulicy. Od zapytania o drogę, do zaproszenia na kawę, było piętnaście sekund, a do samej knajpy dwa kroki.

Milinka siada zatem przy stoliku, a Łukasz podnosi się mówiąc z uśmiechem, że teraz jego kolej, i kieruje się do ubikacji w głębi korytarza, na tył knajpy.

Toaleta jest duża - to właściwie pokój trzy na trzy metry, estetyczny, wyłożony białymi flizami. Dziura – stwierdza Łukasz mlaskając z niezadowoleniem. Dziura zamiast sedesu. Turecka toaleta. Ciężkie westchnienie, mówi się trudno. Łukasz przypomina sobie radę dotycząca takich toalet, znalezioną na pewnym podróżniczym forum: ściągnąć spodnie i położyć gdzieś na boku, bo łatwo można zabrudzić nogawki podczas wypróżniania.

Łukasz znowu wzdycha, ściąga spodnie i wiesza na wieszaku. Po namyśle ściąga też majtki i podkoszulek – a po co ryzykować? W samych adidasach zajmuje pozycję na przeznaczonych na stopy miejscach i zabiera się do wypróżniania.



Właściwie trochę mu się spieszyło. Poganiał go niezbyt nieświeży hot dog, który stał się jego śniadaniem kilka godzin temu. Rozwolnienie zakrzywia czas i sprawia, że płynie on zdecydowanie szybciej, aż do momentu, kiedy nie znajdziemy się w ubikacji.

Gdy jelita przestają już pracować, Łukasz wyciąga rękę po papier i … Papieru nie ma. Łukasz rozgląda się wokół. Nie ma papieru i nie ma nic, co mogłoby go zastąpić. Pot występuje Łukaszowi na czoło.

Wtedy przypomina sobie, że owo forum podróżnicze wzmiankowało, że miejscowi radzą sobie bez papieru, używając zamiast niego lewej ręki. Łukasz znowu wzdycha, głośniej niż poprzednim razem, zamyka oczy i przystępuje do zastępowania papieru lewą ręką.

Czy to stres, czy kolejny skurcz jelit, czy zmęczone pozycją kolana, nieważne, Łukasz traci równowagę, macha rękami i leci na podłogę do tyłu. Intuicyjnie wyciąga rękę by się podeprzeć przy kontakcie z ziemią i niemal mu się udaje. Między niemal, a całkowicie, jest różnica kilkunastu centymetrów. „Niemal” oznacza, że jego ręka wpada do dziury, do której właśnie się wypróżniał. Niestety nie jest to lewa ręka, tylko prawa, której nie używał do udrożnienia końcowego odcinka odbytnicy.

Łukasz zachowuje spokój. Powoli wyciąga rękę, podnosi się i idzie do umywalki. Ręka jest nie tylko brudna, ale i boli. Łukasz odkręca kurek i … Woda nie płynie. Łukasz potrząsa głową jak człowiek, który nie wie, że zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, w nieskończonym wszechświecie, każda sytuacja, musi się wcześniej czy później wydarzyć.

Łukasz wali dłonią w kurek ze złością, ale nic to nie zmienia, więc Łukasz szarpie kurek jeden raz, drugi, trzeci …. Złość zalewa go od stóp do głów. Zapiera się nogami o ścianę szarpie, szarpie, szarpie… Zmurszały kurek stęka i odrywa się od ściany. W ścianie pozostaje rura i otwór, ale nie leje się z niego nawet kropelka. Gdy kurek odpada, niczym podróbka Spidermana, odpada od ściany także zapierający się o nią nogami Łukasz i ląduje na podłodze z kurkiem w ręku. Czuje, że wygląda idi_otycznie, więc ciska go na podłoge, masuje obolałe plecy i wstaje.



Rozgląda się wokół. Nic, nawet szmaty, aby ręce obetrzeć. Nadchodzi druga fala gniewu i frustracji, ale z nią pojawia się też i pomysł. Łukasz podchodzi do ściany - jak wspomniano wcześniej, wyłożonej po sam sufit flizami - i zaczyna obcierać ręce o ich biel.

Złość powoli ustępuje, bo Łukasz zaczyna czuć, że odzyskuje kontrolę nad biegiem wydarzeń. Zamiast gniewu, w Łukaszu zaczyna kiełkować inwencja. Wkrótce na ścianie pojawiają się: brązowawy domek, brązowawe drzewko, brązowawe słoneczko.

Rozluźnionemu już Łukaszowi, przypominają się czasy szkolne i między domem a drzewem, z wyraźną satysfakcją, rysuje szczegół anatomiczny w dużym rozmiarze. No, jedna ręka jest już niemal czysta – cieszy się.

Nadchodzi czas na twórczość drugiej, wciąż brudnej ręki. Aby namalować chmury Łukasz zaczyna podskakiwać i robić zamachy. Podskok, szeroki ruch ręką i mamy kłębiastą chmurkę. I jeszcze raz hop do góry i ruch ręką! I hop… Wtedy Łukasz słyszy za sobą dźwięk.




***

Pani Bojana pracuje w tej knajpie od 10 lat. Niedawno skończyła 87 lat, ale wychowana na roli, na wsi, wciąż ma wystarczająco sił, by myć tu naczynia i sprzątać. O trzynastej, jak zwykle udaje się do toalety, aby posprzątać ją po przedpołudniowych i południowych gościach. Raźnie pcha drzwi, aby sprawdzić, czy nikogo nie ma w środku.

Tak, już wiecie, że w nieskończonym wszechświecie, musi się zdarzyć, że jak rozwolnienie pcha nas do aktu wypróżniania, to czasami zapominamy zasunąć skobel…




***

- Pani Bojano, mówi pani, że zobaczyła pani nagiego mężczyznę w adidasach, podskakującego i malującego na ścianie chmury, ręką umazaną kupą? – policjant uważnie patrzy na panią Bojanę półleżącą na krześle i wachlowaną przez Jovankę, kelnerkę z rannej zmiany.




***
Gdy Łukasz słyszy hałas za sobą, niemal zawisa nieruchomo w połowie kolejnego podskoku, którego efektem miał być cirrostratus. Ale może mu się tylko tak wydaje, że zawisa, bo bywa i tak, że czas się zatrzymuje niczym stopklatka. Potem powoli, ale to powoli, Łukasz obraca się. Przed nim stoi staruszka z mopem i wiadrem. Gdy Łukasz kończy obrót i stają en face, mop wysuwa się jej z dłoni i leci na podłogę z wielkim – tak się wydaje Łukaszowi – rumorem.

W kolejnej sekundzie staruszka wydaje agonalny wrzask, który przeszywa powietrze z prędkością – definitywnie - większą od prędkości dźwięku, i idzie w ślady mopa, czyli przemieszcza się gwałtownie i nieintencjonalnie na podłogę.




***
Milince podoba się ten facet. Dobrze się z nim gada, jest przystojny, no ma to coś! Nie, nie ma się co dziwić, że tak łatwo dała się zaprosić na kawę. Nie można było przepuścić takiej okazji – myśli i uśmiecha się do siebie.

Gdy rozlega się zwierzęcy krzyk przerażenia, Milinka zrywa się z miejsca i rusza w kierunku korytarza, który prowadzi do toalety. Jest pierwszą, która tam dociera.

Na środku toalety leży staruszka. Pod ścianą stoi nagi Łukasz w adidasach. Ręce ma wysmarowane – tak, Milinka nie ma wątpliwości! - ręce ma wysmarowane goownem.
Milinka przenosi spojrzenie za Łukasza. Tam, gdzie jeszcze niedawno świeciła czystością biała ściana (Milinka była tu przecież kwadrans temu.), widnieją dziecinne bohomazy: goowniane chmurki, goowniane słońce, goowniane drzewo i goowniany domek. Między domkiem a drzewem artysta namalował gigantycznego penisa. Też goownianego. Na podłodze leży urwany kran i mop.


Mniej więcej wtedy w ścianie coś zaczyna bulgotać, i z rury, którą kiedyś wieńczył kran, wystrzeliwuje woda pod dużym ciśnieniem, jak to zwykle w rurach bywa. Strumień trafia Łukasz, który odskakuje na bok. Z korytarza dochodzi dźwięk nadchodzących ludzi. Łukasz łapie swoje ubrania z haka, otwiera okienko, w które toaleta jest zaopatrzona, i migając Milince gołymi pośladkami, znika na zewnątrz.

Milenka odwraca się, bierze swoją torebkę ze stolika i wybiega z knajpy. Milinka nie jest pewna, czy będzie mogła pochwalić się przyjaciółkom, że spotkała niezwykłego faceta…




***
Vasko Dučić, policjant z tego serbskiego miasteczka, zamyka notes i patrzy na panią Bojanę. Po chwili odzywa się.
- Pani Bojano, ma pani już swoje lata i kłamanie zupełnie pani nie wychodzi. Nic się pani nie stanie, tylko proszę mi jedną rzecz powiedzieć. Po prostu jestem ciekaw. To, że pani obsmarowała ściany goownem, ze złości na właściciela knajpy zapewne, jeszcze potrafię - choć z trudem - zrozumieć, ale jak, na Miłość Boską, w tym wieku, udało się pani urwać ten kran?!
_________________
Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. "
Ostatnio zmieniony przez solniak 16-10-2012, 13:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template modified by Mich@ł
Strona wygenerowana w 0,73 sekundy. Zapytań do SQL: 17