Serbia, Macedonia, Albania, czyli tropem tureckich toalet |
Autor |
Wiadomość |
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 27-12-2013, 18:04
|
|
|
Dla 72 dziewic każdego muzułmanina, rajem zapewne jest już sama możliwość znalezienie się w haremie, no i to, że mogą odnawiać swoje dziewictwo. Każdy facet wie, że o tym marzą kobiety. O niczym innym.
Raj – miejsce wiecznego pieprzenia, wiecznych łowów lub wiecznego śpiewania psalmów… Zróbmy ankietę i ustalmy wspólną wersję dla wszystkich religii. Ale nie, wygląda na to, że po śmierci mamy żyć w różnych rajach. Zapewne po to, aby się nie spotkać i nie nienawidzić za swoją odmienność. Powiedz mi jaki jest Twój raj, a powiem ci kim jesteś.
Gdzieś tam w oddali Góry Przeklęte, znane z tego, że trudno do nich dojechać nie-jeepem. Ale może przeklęte, że tam właśnie narodził się Demon Gender, który od niedawna czai się by zgładzić cywilizację w Polsce?
Dla wielu może być niespodzianką, że Demon Gender nie narodził się w roku 2013, i nie w salonach szwedzkich intelektualistów odpoczywających na sofach z Ikei. Nie, on narodził się wcześniej, w średniowieczu, w górach północnej Albanii, zamieszkanej przez katolickich pasterzy.
Demon Gender przybrał postać tak zwanej „zaprzysiężonej dziewicy”, gdzie kobieta odrzuca swoją biologiczną płeć i przyjmuje nową, kulturowa-społeczną płeć: męską. W zamian za celibat „nowy mężczyzna” staje się szanowanym mężczyzną i jest traktowany jak mężczyzna przez innych mężczyzn - bez śmiechów-chichów, głupich żartów, nie mówiąc o odrzuceniu. Czasami rola ta jest narzucana (na przykład przez ojca), czasami jest z wyboru.
Jakoś tak dużo dzisiaj o dziewicach, a motto sugerowało, że będzie o seksie…
Z twierdzą wiąże się typowa dla Bałkanów legenda: o zamurowaniu kobiety. Trzej bracia, którzy budowali twierdzę mieli problem, bo gdy tylko za dnia postawili kawałek murów, to w nocy wszystko się waliło. Aby wyjść z impasu, wyrocznia, w innych wersjach staruszek, kazała im zamurować tę z ich żon, która następnego dnia pojawi się ze śniadaniem jako pierwsza. Starsi bracia zdradzili sekret swoim żonom, które oczywiście zostały rano w domu, a młodszy brat naiwnie dotrzymał tajemnicy i to jego żona, Rozafa, przyniosła śniadanie ku swojej zgubie. Na jej prośbę zamurowano ją tak, by mogła patrzyć prawym okiem i prawa piersią dokarmiać najmłodsze dziecko.
Ta sama legenda opowiadana jest przy jednym z mostów w Kratowie (Macedonia), przy cerkwi metropolitarnej w Curtea de Arges (Rumunia), moście w Visegradzie (BiH) [zamurowano kochanków] – przynajmniej tyle ja kojarzę w tej chwili. Jak mocno wierzono, że do budowy potrzebna jest ludzka ofiara? W 1870 mieszkańcy Trebinja (BiH) zamurowali porwane ciało dziecka w fundamentach mostu…
Nie jestem folklorystą ani antropologiem, ale próbuje na szybko zastanowić się co przekazuje nam ten mit. Mamy zatem ofiarę, niewinną, która musi zginąć, aby powstało coś cennego i trwałego. Coś cennego poświęć, a otrzymasz coś innego cennego w zamian. Widzę też kozła ofiarnego – gdy coś nie idzie, gdy los nie sprzyja, musimy znaleźć winowajcę i odwrócimy wtedy koleje losu. Czy to dziwne, że tym kozłem ofiarnym jest akurat kobieta? Na Zakinthos (wyspa grecka), jeszcze w połowie XIX wieku mieszkańcy wierzyli, że przy budowie mostu należy poświęcić Żyda lub muzułmanina.(za B. Jezernik, „Dzika Europa. Bałkany w oczach zachodnich podróżników.”) – inne tradycyjne „kozły ofiarne” chrześcijańskiej Europy.
W dzisiejszej Polsce, poświęca się kolejnego ministra transportu, przynajmniej jeśli chodzi o kłopoty z drogami. Na kobiety zrzuca się mniej winy za „cało zło”, ale Żydzi wciąż cieszą się popularnością jako kozły ofiarne. Muzułmanie zaś czekają w kolejce, bo islamizacja Polski postępuje bardzo powoli. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 27-12-2013, 18:08
|
|
|
***
- To Bangladesz!!! – niemal krzyczy z przerażeniem Moja Lepsza. Szybę Skody nieustannie zalewa padający strumieniami deszcz, tak intensywnie, że wycieraczki nie nadążają, a droga w którą skręciliśmy, aby dojechać na nasz kemping, wygląda jak potok kotłującej się, głębokiej na 20-30 centymetrów wody. Chciałbym gdzieś zjechać, ale nie ma gdzie! Za mną sznur pojazdów, z drugiej ciąg albańskich Mercedesów, a na poboczu brak miejsca, aby się zatrzymać!
Nie mam zdjęć z tej części podróży, więc kontynuujemy zerkanie na widoki z Twierdzy Rozafa. W oddali Jezioro Szkoderskie:
Wjeżdżam zatem w kotłująca się przede mną wodę, która, na szczęście, po kilkudziesięciu metrach kończy się. Nie wlała się do auta i nie unieruchomiła pojazdu. Jest jasne, że dziś nie damy rady spać na kempingu, ale twardo, jak XXX, jadę w jego kierunku. Riviera Shengjin, czy jakoś tak nazywa się to, co znalazłem w domu na internecie.
Gdy po kolejnych 5 minutach jazdy odnajduję wspomniany kemping, okazuje się, że intuicja mnie nie myliła: oferują tu też pokoje! W strugach deszczu wyskakuję i skłaniam napotkaną kobietę (w barze przy … basenie) do ściągnięcia kogoś kto mówi po angielsku. Facet przyjeżdża autem i oferuje nam pokój za 25 euro. Jest łazienka, telewizor, ok. Wow, nawet są dwa pokoje - choć ten drugi, to właściwie bardziej antresola. Łazienka jest awangardową próbą miniaturyzacji: muszla niemal zachodzi na umywalkę, a umywalka na prysznic –całość nie zajmuje chyba więcej niż 1,5 metra kwadratowego. Ale jednak Allach jest wielki – będziemy dziś spać na sucho.
Po chwili przypływa do Camping Riviera Shengjin grupka angielskiej młodzieży na rowerach. Zgadujemy się, że przyjechali tu bicyklami z samego Londynu i są w drodze do Istambułu. Teraz wyglądają jak mokre kury i miny im rzedną, bo okazuje się, że nie ma już żadnego wolnego pokoju. Nie jestem dziś w nastroju do dzielenia się – zmęczony, zestresowany, potrzebuję komfortu i spokoju. Na szczęście parka Francuzów z innego pokoju zgadza podzielić się z nimi swoim apartamentem, co uśmierza moje wyrzuty sumienia. Zastanawiam się co oni widzieli po drodze. Przejeżdżają przez wszystkie kraje jak pociąg. Równie dobrze mogliby jeździć przez te kilka dni wokół Hyde Parku.
Włączam telewizor i szukam albańskiego TVN24. Pokazują zalane Berat i Vlorę. Najważniejsze: w Tiranie doszło do wypadku samochodowego. Zginęła jedna osoba. Ofiara nazywała się Dritëro Arapi, a ranni zostali Ismail Fatos i Naim Xhaferri. Nie są to jacyś celebryci – ot, zwykli ludzie. Podawanie personaliów humanizuje newsy, a ochrona danych osobowych wręcz przeciwnie. I to jest jedna z wiadomości dnia, która będzie pojawiać się na pasku na dole ekranu. W kraju, który ma trochę ponad 3,5 miliona mieszkańców i wielkość Podkarpacia z Małopolską (tak na oko), szukanie krajowych newsów dla kanału informacyjnego musi być mordęgą.
W kuchni.
Kobieta obsługująca ten motel-kemping od strony sprzątania i prania, niemal zagląda do garnka Mojej Lepszej. Nie wiemy czy większe zdumienie budzi ryż w woreczkach czy gotowa mieszanka pomidorowo-bakłażanowo-ajwarowa w słoiku z Serbii. Z tym samym zaciekawieniem patrzę jak ona smaży paprykę na oleju – zapewne smaczne, ale czy moja wątroba przeżyłaby coś takiego na noc?
Po kolacji wchodzę do górnego pokoju, zrzucam zdjęcia na komputer. W kraju gdzie napięcie prądu jest wciąż nieprzewidywalne, warto modlić się do Allacha, aby przez te kilka minut nic się nie stało. Nic się nie dzieje. Gaszę światło, kładę się na wygodnym łóżku po raz pierwszy od ośmiu dni.
A zatem witamy w Albanii, gdzie co trzecia osoba, albo była w łagrze, albo była przesłuchiwana przez komunistyczną służbę bezpieczeństwa. Witamy w kraju, z którego wyemigrowała jedna trzecia mieszkańców i gdzie większość odległości jest większa niż wskazuje mapa, bo kierowca co chwila nabija dodatkowe metry, omijając dziury na szutrodrogach. Witamy w kraju kultury strachu, którego symbolem są wszechobecne bunkry. I tak dalej…Witamy we śnie…
Ale 72?!
Jaką trzeba mieć kondycję?!
Dziś pluszaki na albańskich budynkach odstraszają złe duchy - nie trzeba już nikogo zamurowywać:
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
pablo
Mina
Osiedle: Lekarka
Pomógł: 2 razy Wiek: 50 Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 2646 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 27-12-2013, 18:18
|
|
|
No wreszcie.
Nie wiem jak z prawami autorskimi, ale wczoraj czytałem rodzinie Twoją mrożącą opowieść z Milanką w tle. Bardzo się podobała |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 27-12-2013, 18:31
|
|
|
Milanką?! |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
sprox
Mina
Pomógł: 1 raz Dołączył: 25 Lut 2011 Posty: 1256
|
Wysłany: 28-12-2013, 10:28
|
|
|
Our Hero is back!
Juz sie ciesze bo bedzie co czytac.
Jakosc "wstawek" historycznych jest przednia - a teraz, jak widze, odezwalo sie w Solniaku rowniez zaciecie filozoficzne, tez swietnej jakosci .
Opisy balkanskich krain przyjmowalem doslownie i ufnie dopoki... sam tam nie zajechalem. Chyle czolo przed spotrzegawczoscia naszego narratora, ale wdrapujac sie do twierdzy Rozafa nie znalazlem zadnej dziury, ktora mogla skierowac mnie do raju lub do szpitala chociazby. Spadku napiecia, a w szczegolnosci pradu, tez nie zauwazylem. |
_________________ Unión Europea nos trae por la calle de amargura.
European Union brings us down the street of bitterness. |
|
|
|
|
pablo
Mina
Osiedle: Lekarka
Pomógł: 2 razy Wiek: 50 Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 2646 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 28-12-2013, 12:15
|
|
|
solniak napisał/a: | Milanką?! |
Milinka. |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 28-12-2013, 16:38
|
|
|
sprox napisał/a: | Opisy balkanskich krain przyjmowalem doslownie i ufnie dopoki... sam tam nie zajechalem. Chyle czolo przed spotrzegawczoscia naszego narratora, ale wdrapujac sie do twierdzy Rozafa nie znalazlem zadnej dziury, ktora mogla skierowac mnie do raju lub do szpitala chociazby. Spadku napiecia, a w szczegolnosci pradu, tez nie zauwazylem. |
Dziura jest na wzgórku na prawo od wejścia do muzeum i dna w niej nie widać a człowieka mieści jak nic. Tak sobie myślałem co by było jakby dzieciaki mniejsze były i któreś tam wpadło. I nie jest to jakiś ewenement. Dziury są również na środku ulic i to dziury kanalizacyjne na pół metra szerokości. Dlatego nie należy jeździć po Albanii nocą.
Pokazywana juz jedna z dziur na ruchliwym targu w Korczy - ta nawet nieduża:
Zresztą jeszcze bedzie o jednej dziurze...
Wyłączenia prądu i spadki napięcia to wciąż standard w Albanii. Spadek napięcia mnie nie dotknął, ale wyłączenia doświadczyłem bodaj w Himare, i teraz w ichniejszym TVN też gdzies pokazywali aktualny blackout.
pablo napisał/a: | solniak napisał/a: | Milanką?! |
Milinka. |
Łatwiej pamiętam to jako historię o Łukaszu, albo goownie, niż o Milince. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 31-12-2013, 17:36
|
|
|
Dzień 10
SHENGJIN – formatowanie Boga
Z kempingo-motelu Riviera Shengjin jest kilka minut autem do samego Shengjin. Nazwa przywodzi na myśl Shanghaj i akcenty chińskie pojawiają się tu od czasu “romansu” Hodży z chińskimi komunistami. Czy przypadkiem Albania nie ma w Europie najwyższego procenta ludności mówiącej po chińsku?!
Parkujemy między środkiem jezdni, a rządem tych, którzy zaparkowali przy chodniku. Nazywam to „parkowaniem w drugiej linii” i normalnie nigdy przy zdrowych zmysłach bym tego w Polsce nie zrobił, ale tu po prostu bierzemy przykład z tubylców.
Powoli, z rozkoszą, zachłystuję się chaosem albańskiej ulicy: piesi, całkowicie beztrosko wchodzący z każdej strony pod samochód; rowery i skutery przecinające ulice pod wszelkimi kątami; klaksony pozdrawiające znajomych; ciężarówki niemogące się ruszyć, bo kierowca zostawił auto na ruchliwej drodze i sobie poszedł; sznur aut w obie strony; brak miejsc parkingowych. To co rok temu stresowało, dziś sprawia mi przyjemność. Jedno z fajniejszych wspomnień wakacyjnych to spacer wśród bałaganu albańskiej ulicy…
Zjadamy pierwszego albańskiego burka za 1 zł, albo i mniej. W sąsiednim mini-markecie kupujemy kilka podstawowych produktów. Tutaj – może za wyjątkiem największych miast - są tylko małe sklepiki, których półki wypełniono jedynie w połowie, jak u nas za czasów PRL, więc wybierać za bardzo nie ma w czym.
Na koniec ten sam rytuał: pan lub pani przy kasie spisuje na kartce ceny produktów, potem je podlicza, i na końcu, dla pewności, dodaje jeszcze raz na kalkulatorze. Ceny żywności mniejsze niż w Polsce, co pozwala trochę zaszaleć.
Do Shengjin nie ma po co przyjeżdżać, dlatego nie ma tu rejestracji polskich, czy czeskich, nie wspominając o innych krajach. Mnóstwo za to włoskich i greckich, ale my już wiemy, że to Albańczycy, którzy za granicą kupili auta i z jakiegoś powodu nie przerejestrowują ich. Szpan lub finansowa kalkulacja, której szczegółów nie znamy.
Rzut oka na plażę w centrum i ruszamy na północ od miasta, gdzie mają być wydmy. Zdjęć w internecie nie znalazłem, więc niemal czuję się jak odkrywca. Jeśli coś widzieliśmy wcześniej na zdjęciu, to jadąc później do tego miejsca jesteśmy turystami, jeśli nie widzieliśmy, to odkrywcami – dorabiam filozofię do przyjemnego uczucia jechania w niewiadomą. Wiem tylko, że wydmy powinny być około 2 kilometry za Shengjin, dlatego jadę jedyną główną drogą na północ. OK, w Albanii, nazywanie czegoś „drogą” nie oddaje prawdziwego, opłakanego stanu rzeczy: klepowiska z rafami kamieni i czeluściami dziur.
Na rogatkach miasta konsternacja: jakaś brama, wojskowe sprzęty i znak, że posesja jest otwarta od 8:00 do 20:00. Wolno nam tam jechać czy nie?
Mijają nas inne, zwykłe samochody, więc ruszmy za nimi i wjeżdżamy w coś, co zapewne kiedyś było albańską bazą marynarki blokującą przejazd na północne plaże.
Potem wleczemy się po szutrowych wybojach przez piniowy lasek z kilkoma lepiej lub gorzej wyglądającymi kompleksami wypoczynkowymi i płatnymi plażami,
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 31-12-2013, 17:37
|
|
|
… aby wreszcie dotrzeć na koniec drogi. Tu zaczyna się dzika część plaż Shengjin. Parkujemy, wysiadamy.
***
Idę boso po piasku, brodząc w morzu i czuję się szczęśliwy. Bez zabytków, bez cudów natury, czuję się szczęśliwy jak kot na fotelu, jak pies u nóg swojego pana. Chłodna morska bryza łagodzi 37 stopniowy upał. W ręku trzymam jeden z cudów Albanii: dhalle – rodzaj kefiru, który najczęściej sprzedają z lodówki w burkarniach. Nie wiem co – jeśli w ogóle cokolwiek do niego dodają - ale fantastycznie gasi pragnienie.
***
Śmieci. Jedni wracają do krystalicznych chorwackich zatoczek, a ci co wracają do Albanii, powinni uczciwie powiedzieć, że wracają do śmieci. Śmieci są wszędzie: przy drodze, na drodze, na chodniku, pod domem, pod sklepem, pod kubłem, koło kubła, w lesie.
Śmieci są też na plaży. Ciężko powiedzieć czy zostawili je Albańczycy, którzy przyszli tu biwakować, czy też wyrzuciło je morze. Na szczęście w morzu ich nie widzę, więc dochodzę do wniosku, że jednak są to ślady bytności tubylców na lądzie.
Ciężko mi wyobrazić sobie Albanię bez śmieci. Zapewne kiedyś to nastąpi, ale to już nie będzie ta sama Albania. To już nie będzie to. Śmieci powinny być w godle Albanii, w hymnie, w folderach reklamowych. Powinno się zachęcać do odwiedzin poprzez slogany „Najbardziej zaśmiecony kraj Europy!”, albo „Spieszcie się zobaczyć Albanię, zanim ją posprzątają!”
Fantazjuję nad kartką pocztową z użyciem tego co zobaczyliśmy bodaj godzinę temu w bazie wojskowej:
Albania, czując, ze jej bogactwo to śmieci, dodatkowo importuje je, głównie z Włoch! W całym kraju są tylko dwa porządne wysypiska śmieci. Generalnie, jeśli już samorząd wywozi śmieci, to lądują na polach za miastem. Ludzie wyrzucają wszystko tam gdzie stoją.
Jeszcze na początku XX wieku słowo Bałkany było na zachodzie Europy tożsame z zacofaniem. Dziś mogłoby wciąż nieźle funkcjonować jako synonim słowa śmietnisko. Mówilibyśmy wtedy tak: „Sąsiad zrobił mi przed domem bałkany”. „W lesie natknąłem się na wielkie bałkany.” „Nasza gmina ma bardzo bałkański charakter.”
Za śmieciami z Włoch stoi mafia, stąd niewiele się w tej sprawie zmienia, ale za kilka miesięcy w albańskim parlamencie ma być głosowanie o zaprzestaniu importu śmieci. Może to będzie pierwszy krok, aby zmienić mentalność tych ludzi? Oni muszą w tej sprawie zmienić akceptację społeczną w takim stopniu w jakim Polacy w kwestii kierowania po pijaku, jazdy z nadmierną prędkością lub wylewania szamba do rowu.
*** |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 31-12-2013, 17:39
|
|
|
Dochodzimy do wydm. Nie jest to Słowiński Park Narodowy, ale możliwe są dwie zabawy. Jedna polega na wbieganiu pod górę tak długo jak starczy sił, a następnie w tył zwrot i zbieganiu na dół na łeb na szyję, co należy zakończyć wpadnięciem do morza. Druga zabawa, bardziej ekstremalna, to sturlanie się z wydmy na sam dół.
Koło nas słychać niezbyt odległe wybuchy. Kiedy wracamy, mijamy dwóch facetów z koszykami pełnymi ryb. Tradycyjny sposób kłusownictwa w Albanii polega właśnie na ogłuszaniu ryb. Jak widać szybko przynosi to efekty, które niedługo wylądują na domowym lub restauracyjnym talerzu.
Jeszcze inni przedsiębiorczy Albańczycy zbierają z plaży puszki i butelki, wrzucają na taczki i sprzedają w punktach skupu jako stały zarobek. Zapewne bez narzekania na umowy śmieciowe…
***
Wracamy do auta, ale chce mi się rzygać od upału i podejmuję decyzję zupełnie jakbym to nie był ja: idziemy na oficjalną, płatną plażę. Spędźmy tam resztę dnia! Cofamy się kilkaset metrów, wjeżdżamy za ogrodzoną część piniowego lasku i parkujemy. Chłopaczek kasuje nas aż na 10 zł za parkowanie i później 15 zł za parasol z dwoma leżakami na plaży. Piszę „aż”, bo nijak to się ma do albańskich cen – ewidentnie została zastosowana poprawka na zagraniczniaków. Trudno, jest XXX gorąco, i ten wyzysk mało mnie obchodzi, dopóki to słońce nie zejdzie niżej.
Morze czyste, plaża posprzątana, woda ciepła jak zupa, słońce bezlitosne, cień parasola zbawienny. Woda, przez większość dnia spokojna, koło 16:00, zmienia się w potwora z falami, co daje mi i dzieciakom wiele frajdy.
Odkrywam w sobie głęboko schowany pociąg do wody – dziś jestem jej wdzięczny za to, że chłodzi i chroni przed słońcem.
Kładę się na leżaku, zamykam oczy i wchodzę w stan błogości. Błogość, raj… Umysł zaczyna leniwe rozmyślania na temat idealnej religii. – jak to zwykle mój umysł: zawsze musi się czymś zająć. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 31-12-2013, 17:40
|
|
|
Kwestia raju. Sprawa jest prosta: chciałbym trwania tego co jest, bez bólu i bez straty. Nie interesuje mnie przekształcenie tego co mam na inny rodzaj bycia. Może kilka poprawek ok, ale radykalna zmiana już nie.
Jeśli chodzi o religię, to ważne, aby była oparta na wiedzy, a nie na wierze. Niestety, z niezrozumiałych dla mnie powodów, wszyscy bogowie świata idą w przeciwnym kierunku, tak jakby trzymanie człowieka w niepewności miało jakąś wartość lub rodziło lepsze efekty.
Teraz pytanie: co musiałby zrobić mój Bóg, aby jego istnienie należało do kategorii takich zdarzeń i zjawisk jak lądowanie człowieka na księżycu albo grawitacja, raczej niż istniało w sferze zjawisk domniemanych typu UFO i yeti – zastanawiam się patrząc jak dzieciaki forsują kolejną falę. Hmm, mój Bóg mógłby raz w roku robić jakiś supercud: na przykład podnieść Pałac Kultury i na pół godziny postawić go do góry nogami, a z nieba leciałyby ulotki z tekstem „To ja Bóg. Za rok tego samego dnia, sprawię, że wszyscy przez pół dnia będziecie mieli czworo oczu.” Nie wiem jak innych, ale mnie by to przekonało.
- Weź Młody przestań podtapiać swoją siostrę!
Wiatr przyjemnie chłodzi, morze szumi…No właśnie, morze… A czy nie byłoby fajnie gdyby Bóg był Oceanem? Aby się z nim połączyć, ludzie wchodziliby w fale i odbierali przez skórę boską bliskość i moc. Oczywiście mógłby sobie Bóg być nieskończony, ale jego ucieleśnieniem na Ziemi byłby właśnie Ocean. Dla mieszkańców wybrzeża, niepotrzebne byłyby żadne wyobrażenia Boga, a ci mieszkający dalej od brzegu, wieszaliby sobie marynistyczne obrazy na ścianie (wreszcie jakiś ładny symbol religijny).
Uuuuuupał, a tu jeszcze przydałaby się święta księga… Powinna być jak broszurka do nauki przepisów drogowych jaką miałem w Colorado: prosta, jednoznaczna i na kilkanaście stron. Mogłaby się zaczynać „Cześć ludziska! Powiem bez ogródek i bez nadęcia: jestem Waszym Bogiem. Piszę do Was, abyście wiedzieli co i jak, zamiast ciągle gdybać i zastanawiać się, bo to niczemu dobremu nie służy. Po pierwsze: nie potrzebujecie mnie czcić, bo na XXX mi to potrzebne. Po drugie: nie potrzebujecie kapłanów. Po trzecie: nie potrzebujecie obrzędów. Po czwarte …” Tu mnie ścina sen, po którym budzę się rozczarowany, bo właśnie we śnie bogowie i aniołowie nawiedzają swoich proroków. Mnie żaden się nie objawił, a do rozpatrzenia został problem dobra i zła, sprawiedliwości, cierpienia...
Przychodzi mi na myśl świat albo powieść (wbrew pozorom to podobne struktury), w którym koncepty Boga można by było patentować i odsprzedawać, tak jak formaty telewizyjne. Kto wymyśli najlepszy format Boga, staje się celebrytą i zarabia duże pieniądze. Dopóki nowy format nie wyprze starego…
Ech, idę zanurzyć się i ochłodzić w Jego Boskości…
Kiedy ja pływam, do Mojej Lepszej dołącza się Albanka (mówi, że jest Włoszką) i zagaduje po angielsku. Dopytuje się w jakim hotelu się zatrzymaliśmy i proponuje umówić się na wspólną kawę. Ma też córkę i chyba liczy na to, że nasze dziewczynki będą mogły wspólnie się bawić. Moja Lepsza wykręca się, że dzisiaj już wyjeżdżamy.
Hotel w jakim się zatrzymaliśmy…, bo ja wiem, … „Hotel pod Chmurką", albo bardziej solidny hotel z czasów Hodży, z widokiem na morze i miejscem na działko do ostrzeliwania okrętów nieprzyjaciela:
Koło 18:00 zwijamy się. Rzucam hasło, że dziś nocleg na dziko. Wracamy tam gdzie byliśmy w samo południe, czyli na początek dzikiej plaży, a właściwie jakieś 200 metrów przed jej końcem. Tutaj zjeżdżam z głównej szutrówki w bok, gdzie po około 50 metrach jest małe zagłębienie, akurat na nasze namioty. Za dnia, auto będzie co prawda widoczne, ale boję się zjechać głębiej w zarośla ze względu na piasek, w którym możemy ugrzęznąć na amen. Za to w ciemności nikt naszego pojazdu nie zauważy. Dla pewności blokuję zjazd do nas gałęziami, tak, że nie da się wjechać nie wysiadłszy wcześniej z auta i nie oczyściwszy drogi.
Do 20:00 gotujemy, myjemy się i piknikujemy bez rozkładania namiotu. Kiedy zaczyna się robić ciemno stawiamy je. Około 100-200 metrów od nas, przez drzewa prześwituje jakiś parking, gdzie stoi kilka aut i … koparka. Liczyliśmy, że auta znikną, bo należą do plażowiczów. Faktycznie poznikały, z wyjątkiem jednego. Zastanawiamy się dlaczego…
Gdy zapada zmrok, o dziwo, od strony parkingu, zapalają się lampy i do naszych namiocików, poprzez drzewa i krzaki dociera trochę światła. Na parkingu widać też faceta, który jakby trochę się nam przyglądał. Widział nas kurcze czy nie widział? To staje się leitmotifem Mojej Lepszej, która jest lekko zestrachana: „Co to za facet? Czego chce? A jak tu przyjdzie? Czemu tam się świeci?”
Klnę do siebie w duchu, że nie podjechałem trochę dalej. Nie obawiam się faceta, bo przypuszczam, że czegoś tam pilnuje i sam jest w strachu, że coś mu się w krzakach rusza, ale wprowadzam stan wyjątkowy: nie wolno palić latarek i mówimy tylko szeptem. Tylko mi tego brakowało, aby nasłał na nas policję, bo coś mu się rusza i świeci w krzakach!
Kiedy jest już absolutnie ciemno, wyruszam na zwiad sprawdzić co to za światła. Popełniam jednak błąd: nie biorę ze sobą latarki. Docieram na główną szutrówkę, przesuwam się w kierunku świateł te sto metrów i widzę budowę, zapewne kolejnego hotelu, a facet musi być jej strażnikiem.
Zadanie wykonane, Winnetou wraca. I teraz zaczyna się ciekawie: nie potrafię znaleźć bocznej drogi do naszego auta! Ciemność jest niemal absolutna i odzywa się pierwotny lęk człowieka jaskiniowego przed lasem, w którym może czaić się szablozębny tygrys, albo rogaty diabeł spotkany w pobliżu za dnia.
Włażę jak ślepiec w jakieś inne dróżki, wpadam na gałęzie, na krzewy, haratam sobie nogi. I nie wiem jakim cudem wreszcie trafiam w naszą odnogę…
Śpimy z głowami na zewnątrz namiotów – mam zwężenie przegrody nosowej i w upale zaczynam się dusić jeśli zamknę namiot. Niestety miejsce obfituje w komary, które zupełnie nic sobie nie robią ze spraya, którym się obsikaliśmy. Moja Lepsza nie może spać ze względu na strażnika i światełka między drzewami, a ja ze względu na ugryzienia. Przy szóstym bąblu przemawiam do swojego mózgu „Proszę, nie informuj mnie o kolejnym ugryzieniu, bo wiem, że mnie gryzą i wiem kto to robi.” Po dziesiątym ugryzieniu jakby zaczęło działać i mózg odpuszcza przyjmowanie bodźców nerwowych informujących o ukąszeniach. Ewentualnie to komar odpuszcza, bo opił się do nieprzytomności.
Shengjin – miasto, do którego nikt nie będzie z Polski jeździł; zaśmiecona plażą, którą nikt się nie będzie przed znajomymi chwalił; piasek, który wpada do oczu, gdy turlasz się z wydmy na dół; bryza nasycona morską wodą – wszystko to powoli zlewa się w jedno, w kolejny dzień życia za mną.
Nad pachnącymi piniami spada gwiazda.
Potem kolejna.
Mój Bóg na dziś,
szumi obojętnie sto metrów stąd.
|
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
pablo
Mina
Osiedle: Lekarka
Pomógł: 2 razy Wiek: 50 Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 2646 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 01-01-2014, 13:56
|
|
|
Cytat: | Ciężko mi wyobrazić sobie Albanię bez śmieci. Zapewne kiedyś to nastąpi, ale to już nie będzie ta sama Albania. To już nie będzie to. |
To prawda. Ale budujesz trochę fałszywy obraz Albanii. Przecież to nie jest tak, że cały czas się chodzi po śmieciach. Owszem, jest sporo kup śmieci, ale nie tak, że walają się po chodnikach.
Te kupy też najczęściej są w okolicach śmietników, tak jakby się nie wyrabiali z wywózką.
Podsumowując, widać śmieci i jakiś problem z nimi, ale nie jest aż tak, że wszystko toni e w śmieciach. Zdecydowanie gorzej wydaje mi się było np. w Hurgadzie.
Rzadko zgadzam się z Tobą w kwestiach wiary i okolic, ale to jest ten moment |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 01-01-2014, 15:10
|
|
|
pablo napisał/a: | Przecież to nie jest tak, że cały czas się chodzi po śmieciach. Owszem, jest sporo kup śmieci, ale nie tak, że walają się po chodnikach. |
Nie twierdżę, że sie po nich chodzi. Nie twierdzę, że walają się po chodnikach.
pablo napisał/a: | Te kupy też najczęściej są w okolicach śmietników, tak jakby się nie wyrabiali z wywózką. |
Nie zgodzę się. Kupy śmieci są naprawdę we wszelakich miejscach.
Natomiast moje wrażenie, że Albania tonie w śmieciach powstaje z tego, że niemal WSZĘDZIE pałętają się pojedyncze śmieci, czy też "grupy" śmieci, nawet na plażach czy parkach narodowych, czyli tam gdzie nie ma ich za bardzo w Polsce, a w pozostałych miejscach są w ilościach ZNACZNIE większych niż w Polsce. To bije po oczach.
Może więcej czasu spędziłeś w bardziej cywilizowanych miejscach, typu Riwiera Albańska, gdzie jest trochę lepiej, szczególnie na plażach.
pablo napisał/a: | Podsumowując, widać śmieci i jakiś problem z nimi, ale nie jest aż tak, że wszystko toni e w śmieciach. Zdecydowanie gorzej wydaje mi się było np. w Hurgadzie. |
Nie bylem w Egipcie, ale domyślam się, że Albania to wrota do wschodniego brudu. |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
pablo
Mina
Osiedle: Lekarka
Pomógł: 2 razy Wiek: 50 Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 2646 Skąd: Wieliczka
|
Wysłany: 01-01-2014, 19:22
|
|
|
Nie piszę ze tak twierdzisz, ale taki obraz wylania sie z twej opowieści. Dlatego lekka korekta do obrazu, chyba ze to specjalny cel by nam albani nie zadeptali
Nie ograniczalem sie do riwiery. |
|
|
|
|
solniak
Gallus gallus
Pomogła: 2 razy Wiek: 24 Dołączyła: 18 Lip 2007 Posty: 3238 Skąd: z internetu
|
Wysłany: 01-01-2014, 20:14
|
|
|
Ma sie wyłaniać obraz nieprzeciętnie zaśmieconego kraju, bo takim go zapamiętałem... |
_________________ Tadeusz Kościuszko:"Kościół powinien być oddzielony od państwa, nie wolno mu zajmować się kształceniem młodzieży. Naród powinien być panem własnego losu i jego prawa powinny być nadrzędne wobec kościoła. " |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,27 sekundy. Zapytań do SQL: 16 |
|
|